Opis
Cytaty z książki Baird T. Spalding Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu, tom 1 i 2:
Prezentując pierwszy tom Życia i nauk Mistrzów Dalekiego Wschodu chciałbym poinformować, że w 1894 roku uczestniczyłem w podróży jedenastoosobowej grupy badawczej po Dalekim Wschodzie.
Podczas naszego tam pobytu – obejmującego trzy i pół roku – nawiązaliśmy kontakt z Wielkimi Mistrzami w Himalajach. Pomogli nam oni w tłumaczeniu kronik, co wielce wzbogaciło naszą pracę. Pozwolili nam się do siebie zbliżyć i obserwować bezpośrednio działanie wielkiego Prawa, którym się kierują. Nazwaliśmy ich Mistrzami w przekonaniu, że ktoś wiodący życie, jakie opisałem w tej książce, zasługuje na najwyższy szacunek i uznanie należne Mistrzowi.
(…)
Zachowaliśmy wszystkie księgi i rękopisy będące owocem naszego doświadczenia w obcowaniu z Mistrzami. Osobiście uważałem wówczas, że świat nie jest gotów na przyjęcie ich przesłania. Byłem niezależnym członkiem tej grupy badaczy, a teraz postanowiłem opublikować swoje notatki pod tytułem Życie i nauki Mistrzów Dalekiego Wschodu z myślą, że czytelnik może je przyjąć albo odrzucić.
Ta książka, pierwsza ze słonecznej serii, opisuje pierwszy rok podróży naszej ekspedycji w poszukiwaniu Mistrzów. Zawarłem w niej ich nauki, które rejestrowaliśmy na bieżąco stenograficznie za ich pozwoleniem i aprobatą.
(…)
Mistrzowie uznają fakt, że Budda reprezentuje drogę do oświecenia, twierdząc jednocześnie, że Chrystus JEST oświeceniem albo stanem świadomości, do którego wszyscy dążymy – Chrystusowym światłem w każdym człowieku, a zatem także światłem, z jakim każde dziecko przychodzi na ten świat.
Baird T. Spalding
(…)
Wiele się ostatnio publikuje w dziedzinie duchowości, obserwujemy powszechne przebudzenie i poszukiwanie prawdy o wielkich nauczycielach świata, dlatego zdecydowałem się opisać wam moje doświadczenie z Mistrzami Dalekiego Wschodu.
Ta książka nie jest próbą zainicjowania nowego kultu czy religii. Zawarłem w niej tylko podsumowanie naszych spotkań z Mistrzami, by przekazać wielkie fundamentalne prawdy ich nauki.
Mistrzowie ci żyją w rozproszeniu, a ponieważ nasze metafizyczne poszukiwania objęły rozległy obszar Indii, Tybetu, Chin i Persji, nie próbowaliśmy weryfikować tego, czego doświadczyliśmy.
(…)
Ci, którzy tak wielce przyczynili się do sukcesu naszych badań, prosili o zachowanie anonimowości, dlatego nie wymieniamy ich imion w dziennikach pisanych podczas tej ekspedycji. Nie opiszę więc nic poza faktami, starając się używać słów i zwrotów osób, które spotkałem i z którymi miałem codzienny kontakt.
(…)
Zanim rozpoczęliśmy pracę, ustaliliśmy wspólnie, że będziemy uznawali za fakt wszystko, czego będziemy świadkami, i nie będziemy próbowali niczego wyjaśniać, zanim nie zgłębimy wszystkich lekcji, zanim nie doświadczymy tych nauk bezpośrednio we własnym życiu. Chcieliśmy po prostu towarzyszyć Mistrzom, żyć tak jak oni i przekonać się o wszystkim na własnej skórze. Pozwolili nam oni przebywać wśród siebie bez ograniczeń, swobodnie zadawać pytania i wyciągać samodzielne wnioski i, co najważniejsze, decydować, co jest prawdą, a co fałszem. Żaden z nich nie usiłował wpływać na naszą ocenę. Chcieli, byśmy nabrali pełnego przekonania, zanim potwierdzimy to, co widzieliśmy i słyszeliśmy. Postanowiłem uczynić to samo, poprzestając na relacjonowaniu zdarzeń, by czytelnik mógł je samodzielnie ocenić.
(…)
Spędziliśmy w Indiach około dwóch lat, poświęcając się rutynowej pracy badawczej, gdy spotkałem Mistrza, któremu w tej pracy nadałem imię Emil.
(…)
Zacząłem wypytywać Emila i pokazał mi, że potrafi przywoływać ptaki, a także kierować ich lotem. Kwiaty i drzewa skłaniały się przed nim, a dzikie zwierzęta zbliżały się do niego bez lęku.
(…)
W tym czasie codziennie odbierałem lekcje od Emila. Nieoczekiwanie pojawiał się w moim pokoju, nawet jeśli celowo zamykałem drzwi przed udaniem się na spoczynek. Z początku te wizyty mnie niepokoiły, szybko jednak przekonałem się, że przyjął za pewnik, iż go zrozumiem. Przyzwyczaiłem się do jego metod i zostawiałem drzwi otwarte, by mógł mnie odwiedzać, kiedy zechce. Taki przejaw zaufania wydawał się mu miły. Nie rozumiałem wszystkich jego nauk, dlatego nie wszystkie akceptowałem, podobnie jak wszystkich innych zjawisk obserwowanych w owym czasie na Wschodzie. Potrzeba wielu lat medytacji, by pojąć głęboki duchowy sens życia tych ludzi.
(…)
Wykonują swoją pracę nieostentacyjnie, z doskonale dziecięcą prostotą. Wiedzą, że chroni ich potęga miłości, którą pielęgnują tak, by wzbudzić miłość w całej naturze, by zaskarbić sobie jej przyjaźń. Każdego roku tysiące ludzi giną na skutek ukąszenia węża czy ataku dzikich zwierząt, lecz Mistrzowie emanują tak wielką siłą miłości, że nawet węże i inne dzikie zwierzęta ich nie atakują. Zdarza się, że pomieszkują w najdzikszych dżunglach, a czasem kładą się na granicach wiosek, by ochronić je przed napaścią dzikich zwierząt z zadziwiającym skutkiem. W razie potrzeby chodzą po wodzie, przechodzą przez ogień, przemieszczają się w niewidzialnej postaci i robią wiele rzeczy, które przywykliśmy postrzegać jako cuda dokonywane wyłącznie przez kogoś obdarzonego nadnaturalną mocą.
(…)
Istnieje uderzające podobieństwo pomiędzy życiem i nauką Jezusa z Nazaretu a codziennym życiem tych Mistrzów. Powszechnie uważa się, że człowiek nie potrafi utrzymać się przy życiu, czerpiąc wyłącznie z energii Wszechświata, że nie jest w stanie pokonać śmierci ani dokonywać tak zwanych cudów, jakich dokonywał Jezus, gdy przebywał na ziemi. Mistrzowie jednak dokonują ich codziennie. Czerpią wszystko, co jest im niezbędne do życia, z energii Wszechświata, łącznie z pożywieniem, ubraniem i pieniędzmi. Pokonali śmierć tak dalece, że wielu żyjących obecnie przekroczyło już pięćset lat, co zostało dowiedzione.
(…)
Stosunkowo niewielu z tych Mistrzów mieszka w Indiach i wydaje się, że inne kulty powstały na bazie ich nauk. Zdają sobie oni sprawę, że stanowią małą grupę i że są w stanie przyjąć niewielu uczniów. W wymiarze niewidzialnym jednak potrafią dotrzeć niemal do nieograniczonej liczby ludzi i wydaje się, że najwięcej energii poświęcają właśnie pracy w tym wymiarze i pomaganiu tym, którzy są otwarci na ich nauki.
(…)
To, co przekazał mi Emil, stało się fundamentem dla dalszej pracy, którą podjęliśmy po latach podczas naszej trzeciej ekspedycji do tych krajów, kiedy to nieustannie przebywaliśmy pośród Mistrzów przez trzy i pół roku. Podróżowaliśmy z nimi, obserwowaliśmy ich życie i pracę na Dalekim Wschodzie.
(…)
Powiadomiłem listownie Emila o naszym przybyciu, nie napisałem jednak, jaki jest nasz cel ani jak liczna będzie to grupa. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że wszystko zostało przygotowane z myślą o wszystkich uczestnikach i że Emil wraz ze swoimi towarzyszami znał cały nasz plan. Bardzo nam pomógł podczas wizyty w Indiach południowych, tym razem jednak zapewnił nam wsparcie przekraczające nasze wszelkie oczekiwanie. To jemu i tym cudownym duszom, które spotkaliśmy, przypisuję sukces całego tego przedsięwzięcia.
Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu, tom 3 i 4:
Od pradawnych czasów na Dalekim Wschodzie żyją Mistrzowie – Oświeceni, którzy poznali sekret życia w harmonii z prawami rządzącymi Wszechświatem. Autor poznaje tych niezwykłych ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami, którzy poprzez całe życie praktyk i medytacji osiągnęli najwyższy poziom rozwoju duchowego. Relacjonuje spotkania z nimi, ich zadziwiające zdolności i głębokie nauki, które przekazują ludzkości od wieków.
Z książki dowiesz się, jak poprzez zrozumienie duchowych prawd i praktykę, każdy człowiek może w pełni rozwinąć swój boski potencjał. Że nie ma rzeczy niemożliwych, gdy połączysz się z wewnętrznym Źródłem wszelkiej mocy. Że kluczem do prawdziwej wolności i szczęścia jest poznanie swojej prawdziwej natury. Poprzez swoje doświadczenia oraz rozmowy z Mistrzami autor poznaje głębokie prawdy na temat natury życia, śmierci, karmy, reinkarnacji i boskiej zasady przenikającej wszystko, co istnieje.
Ta książka to mapa wiodąca ku przebudzeniu i oświeceniu, które są w zasięgu każdego, kto zechce podążać ścieżką duchowego rozwoju. Nauczysz się z niej, jak przezwyciężyć dualność umysłu i zestroić się z Jednym Umysłem. Otrzymasz wskazówki, jak dokonać reorganizacji swego życia na wzór duchowych wartości oraz wykorzystywać potęgę wypowiadanego słowa, by tworzyć. Zdobędziesz wiedzę o pranie i sposobach korzystania z niej dla witalności i postępu duchowego.
Ta książka jest wiernym tłumaczeniem oryginalnego pierwszego wydania.
Cytaty:
Drogi Czytelniku, jesteś nie tylko czytelnikiem, lecz przyjacielem, z którym spotkałem się twarzą w twarz i rozmawiałem, tak jak ty spotkałeś się i rozmawiałeś ze wszystkimi postaciami występującymi w tej książce. Jestem pewien, że i one poznały ciebie i uznały w tobie bliskiego przyjaciela. Otaczają cię w pełnej chwale Boskim Światłem Życia, Miłości i Mądrości. A otaczając, wspierają cię w zrozumieniu.
Spowijają cię zawsze obecnym Boskim Światłem Życia, Miłości i Mądrości, którym swobodnie obdarowują świat. Widzą cię niezmiennie otoczonym tą Boską Wszechobecnością. Widzą, jak zasiadasz na swoim tronie jako prawdziwy król albo królowa, władając za pośrednictwem tej Boskiej Obecności. Widzą ciebie wiedzącym i realizującym twoją boską misję, zawsze żywym, zawsze spokojnym i szczęśliwym, widzą bowiem zawsze Boskiego Ciebie. Postrzegają nie tylko ciebie, lecz i całą ludzką rodzinę, boską i czystą, każdą stworzoną rzecz czy formę jako boską, stworzoną na obraz i podobieństwo Istoty boskiej; nie jako jednostkę, sektę czy credo, lecz jako obejmującą wszystko całość.
(…)
Tych wielkich ludzi nie potrafi docenić nikt, poza tym, który zyskał dostęp do ciszy panującej w ich sanktuariach i myślach. Oni żyją Prawdą, która jest częścią Wszechświata. Do źródeł Życia można dotrzeć sięgając w odległą przeszłość, zawierającą osiągnięcia setek tysięcy minionych wieków. Dla nas życie jest pełne ograniczeń i konwencji. Dla nich jest nieograniczoną, nieustającą, niemającą końca błogością i szczęściem; im dłużej trwa życie, tym większa radość, tym większa jest jego wartość.
Nikt, kto rozumie i kocha tych ludzi, nie wątpi w prawdziwość ich nauk; nie może wątpić w ich szczerość, kiedy raz zakosztował ich gościnności.
Świat zachodni widzi to, co powierzchowne, ledwie dotyka rąbku szaty. Świat wschodni wkłada tę szatę, lecz nie jako strój, który można zdjąć.
(…)
Zachód poleruje naczynie lampy. Wschód rozpala płomień, by dawał intensywne światło.
Zachód spogląda na to, co zewnętrzne, stęsknionymi oczyma, za którymi kryje się blask duchowego wzroku, poszukiwanie prawdziwej wiedzy. Wschód wie, że ciało musi zostać oświetlone światłem płomienia, który zostanie rozniecony wewnątrz, by następnie opromieniać zewnętrze jak południowe słońce w jego pełnym blasku.
Ludzie Zachodu nazywają siebie materialistami. Ludzie Wschodu żyją naprawdę w duchu. Dostrzegają w każdym tę nakazującą i podtrzymującą siłę Ducha. Widzą ją wszędzie – pośród śniegów wysokich Himalajów, w zabieganym współczesnym mieście i w odosobnieniu klasztoru.
(…)
To, co zachodniemu światu wydaje się cudowne i niewiarygodne, dla spokojnej myśli hinduskiej jest naturalnym wynikiem akceptacji i przejawienia się Ducha, jest Bogiem manifestującym się w formie. Żyjąc w pełni, ludzie Wschodu wiedzą, że istnieje dużo więcej niż to, co są w stanie osobiście zobaczyć; dużo więcej niż to, co śniło się filozofom.
Dlatego nie zamierzam usprawiedliwiać tego, co napisałem w tej książce i w poprzednich tomach.
Wiedzcie, że kiedy budzi się w was pragnienie osiągnięcia tego, co ujrzeliście wyraźnie w wizji, możecie odwołać się do danego wam boskiego prawa, możecie otworzyć się na przyjęcie nowych umiejętności, na możliwości realizacji ideału.
(…)
Bóg przemawia dziś przez człowieka Bożego tak samo, jak czynił to przez wieki. Wiedza przekazana w tej książce nie jest bynajmniej czymś nowym, choć to konkretne jej ujęcie rzuca nowe światło dla czytelników Zachodu.
Podstawowym celem życia tych istot jest szerzenie wiedzy i niesienie oświecenia ludzkości poprzez czystą wiedzę opromienioną miłością. Ich wielką misją jest wybrukowanie drogi do pokoju i harmonii dzięki ludzkiej wielkiej mocy osiągania. Ludzie ci są największymi przyjaciółmi prawdziwej nauki, religii i filozofii; głoszą, że wszyscy ludzie są braćmi, a Prawda jest jedna. Nauka staje się więc złotą nicią, na którą nanizano perły.
(…)
Nadszedł czas, gdy większa część ludzkości wyrosła z dawnych koncepcji Boskości. Ludzie utracili zaufanie do nauk opartych wyłącznie na wierze; przekonali się, że bycie dobrym człowiekiem po to, by zyskać nagrodę w postaci nieba po śmierci, jest bardzo niskim ideałem – to idea bycia dobrym dla nagrody, otrzymania specjalnego przywileju gry na harfie i wiecznego wyśpiewywania psalmów. Zrozumieli, że świadczy to tylko o egoizmie i jest całkowicie obce naukom Chrystusa Bożego, Bożego człowieka cieszącego się pełnym życiem.
Idea śmierci jest obca – wręcz sprzeczna – z boskim celem, niezgodna z prawem kosmosu i jego żywymi wibracjami. Nie jest też zgodna z naukami Jezusa.
(…)
Kościół i cmentarz są często tym samym miejscem. Choćby ten fakt pokazuje nam, że nauki Chrystusa są niewłaściwie rozumiane. Chrystus człowiek przemówił, a słuchające go ucho usłyszało, że „ten, kto we mnie wierzy, będzie miał życie wieczne”. Boży człowiek wie, że umiera tylko ten, kto grzeszy, kto żyje otoczony grzesznymi wibracjami, dla którego „zapłatą za grzech jest śmierć”. Jednak darem Boga dla Bożego człowieka jest życie wieczne. Bóg stworzył dla Bożego człowieka w królestwie Boga na ziemi ludzkie ciało, doskonałe ciało. I kiedy człowiek żyje w prawdziwej zgodzie z tą boską wibracją, pozostaje w niezmąconym polu wibracji tej myśli.
Ludzie opisani w tej książce zabrali Boga z wymiaru nadnaturalnego i pełnego przesądów i umieścili Go w częstotliwości wibracji, wiedząc, że utrzymując swoje ciała w harmonii z tą boską wibracją, nigdy się nie zestarzeją i nie umrą.
(…)
Tak więc duża część ludzkości rozwija obecnie naukę, dzięki której odkryje ponownie, że Bóg żył zawsze w człowieku, w całej ludzkości. Tymczasem jeszcze nie zna Boga, straciła bowiem z oczu Bożego człowieka.
Książkę tę dedykuję jej bohaterom, podobnie jak poprzednie tomy. U stóp tych bliskich i drogich mi istot składam wyrazy mojego najgłębszego szacunku i wdzięczności, na które w moim przekonaniu w pełni zasługują.
Pojechaliśmy tam pełni wątpliwości; opuszczaliśmy ich z najgłębszym żalem, bo głęboko ich pokochaliśmy, nabraliśmy przekonania, że zyskaliśmy prawdziwszy i głębszy wgląd w naukę Życia i Prawdziwe Życie.
Baird T. Spalding
(…)
Kiedy wszyscy się już rozeszli, moi towarzysze i ja zostaliśmy, nie chcąc opuszczać miejsca, w którym byliśmy świadkami takiej transformacji. Żadne słowa nie są w stanie opisać naszych uczuć i wielkiego uniesienia w tych ostatnich godzinach.
Słowa: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” jaśniały równie wyraźnie jak wtedy, kiedy się pojawiły. Nie rozmawialiśmy, nie mogliśmy wydobyć z siebie słowa. I choć pozostaliśmy w miejscu aż do świtu, nie czuliśmy, że przebywamy w jakimś pomieszczeniu. Nasze ciała zdawały się emanować jasnym światłem; idąc, nie czuliśmy ograniczających nas murów, choć tuż przed tym doświadczeniem znajdowaliśmy się w pokoju wykutym w twardej skale. Nie czuliśmy podłogi pod nogami, a jednak poruszaliśmy się swobodnie w dowolnym kierunku.
(…)
Nie sposób przedstawić słowami naszych myśli i odczuć. Wyszliśmy poza pokój i klif. Nie czuliśmy żadnych ograniczeń. Nasze ubranie i wszystko wokół zdawało się promieniować czystym, białym światłem. Nawet po wschodzie słońca to światło wydawało się od niego jaśniejsze. Jakbyśmy znajdowali się w wielkiej świetlistej kuli i patrzyli przez ten krystaliczny promień, widząc dalekie słońce spowite mgłą. To, co było na zewnątrz, wydawało się zimne i nieprzyjazne w porównaniu z miejscem, w którym staliśmy. Mimo że termometr wskazywał czterdzieści pięć stopni poniżej zera i cała okolica była pokryta śniegiem iskrzącym się w porannym słońcu, tam, gdzie się znajdowaliśmy, panowało ciepło, spokój i piękno przekraczające wszelkie wyobrażenie. Była to jedna z tych chwil, w których nie sposób ująć myśli w słowa.
(…)
Zostaliśmy tam jeszcze trzy dni i noce bez potrzeby odpoczynku czy pożywienia. Żaden z nas nie czuł się w najmniejszym stopniu zmęczony czy znużony i dziś, gdy przypominamy sobie ten czas, wydaje nam się, jakby trwał zaledwie chwilę. Byliśmy jednak świadomi swojej obecności i upływających godzin.
Słońce nie wstawało ani nie zachodziło, trwał nieprzerwany, pełen blasku dzień, w którym zachowywaliśmy pełną świadomość każdej chwili. Jakiż obraz przyszłości się nam wtedy ukazał! Horyzont zdawał się być odsunięty do wymiaru wieczności albo, jak to wyraził nasz przewodnik, zdawał się rozciągać bez granic, obejmować wieczne morze pulsującego życia. Wszyscy widzieliśmy i doświadczaliśmy tego wielkiego piękna – nie tylko nieliczni z nas, lecz wszyscy.
Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu, tom 5 i 6:
Autor dowodzi, że człowiek jako część nieskończonej Zasady Wszechrzeczy nigdy tak naprawdę nie utracił swojej Boskości i Mocy. Jedynie błędna struktura myślenia oraz negatywne przekonania i słowa zaciemniły Jej pełne pojmowanie. Odłączając się od Prawdy, sami popadliśmy w grzech, ograniczenia, chorobę i śmierć. Ale wystarczy zmienić swoje myślenie, a osiągniemy wszystko jako władcy naszego przeznaczenia!
Odrzucając negatywne sugestie i wybaczając przeszłość, możemy dokonać niesamowitych rzeczy – uzdrawiać choroby, zapanować nad przyrodą, osiągnąć wieczną młodość, a nawet zapobiec fizycznej śmierci. Autor opisuje, jak wielcy mistrzowie Jezus, Budda czy Paramhansa Jogananda zdołali zwyciężyć rozkład swych ciał po „śmierci”. Podaje konkretne metody i praktyki, dzięki którym i my możemy posmakować triumfu ducha nad materią. Dzięki właściwym technikom oddechowym, koncentracji i medytacji, można podnieść wibracje do poziomu „światłości”, a tym samym wyeliminować choroby i regenerować tkanki.
Wielcy Mistrzowie żyjący setki, a nawet tysiące lat, obdarzeni potężną mocą panowania nad prawami natury, nie są mitycznymi postaciami z legend. Mogą oni przybierać kilka fizycznych ciał jednocześnie, przemieszczać się natychmiast w dowolne miejsce, materializować obiekty. Jak wykazuje autor, ich niezwykłe osiągnięcia to po prostu efekt pełnego dostrojenia się do boskiej obecności w sobie, do wewnętrznego „Chrystusa”, będącego transcendentalną naturą każdej istoty.
Ta książka stanowi wierne tłumaczenie i zawiera fotografie zawarte w oryginalnym pierwszym wydaniu.
Cytaty:
Książkę tę dedykuję z miłością tym Wielkim Istotom, naszym Starszym Braciom, którzy, zawędrowawszy wyżej na spiralnej ścieżce, cierpliwie wspierają ludzkość na ziemi, niezmiennie wskazując jej drogę do Prawdy, Wolności i wyższych wymiarów Świadomości i Zrozumienia.
Baird T. Spalding
(…)
Spod cieni spowijających Himalaje po bezkres pustyni Gobi, z Nowego Jorku do Ameryki Środkowej i Południowej, z San Francisco na Filipiny, do Alaski i Kanady. We wszystkich tych miejscach zbieraliśmy doświadczenia, wszędzie tam prowadziliśmy prace badawcze, których wyniki publikujemy w niniejszej książce.
Pracujemy niestrudzenie od ponad czterdziestu lat. Na początku przetłumaczyliśmy kroniki odnalezione na Gobi, w Tybecie i Indiach, a z czasem stworzyliśmy organizację skupiającą około dwudziestu sześciu osób zainteresowanych i zaangażowanych w tę pracę.
(…)
Zyskujemy obecnie wiarygodność w oczach ludzi nauki. Przed dwoma laty uwierzyli nam, że dzięki naszemu nowemu aparatowi umożliwiającemu swoisty rodzaj fotografowania wydarzeń z przeszłości będziemy potrafili cofnąć się co najmniej milion lat wstecz, by objawić światu obraz istniejącej ówcześnie cywilizacji.
Fakt, że jesteśmy w stanie cofnąć się tysiące lat wstecz, by fotografować rozgrywające się wówczas sceny, może budzić zdziwienie. Dokonaliśmy znacznego postępu na tej drodze, którą podjęliśmy, dzięki wsparciu doktora Steinmetza. Pracowałem z nim osobiście i przez cały ten czas zwykł on mawiać: „Skonstruujemy aparat, który przeniesie nas w przeszłość i pozwoli zarejestrować dowolne wydarzenia”. I nie poprzestał na samej obietnicy. Opracował plan konstrukcji takiej aparatury, który zaczęliśmy realizować, i dziś mogę z przekonaniem stwierdzić, że naprawdę potrafimy cofać się w czasie do dowolnych wydarzeń. Oczywiście koniecznością jest dokonywanie w tej mierze pewnej selekcji i, jak już wspomniałem, uczeni przyznają z wiarą, że będziemy w stanie cofnąć się nawet o milion lat.
(…)
Przyjaciele, omówimy tu to, co wykazały i czego dowiodły badania prowadzone przez nas przez ponad sześćdziesiąt lat. Dysponujemy obecnie naukowymi dowodami na to, że każda funkcja, każdy obiekt we Wszechświecie, ma naturę boską. Możecie nazywać tę Boskość jak chcecie, lecz najlepszym określeniem jest słowo „Bóg”. Dlaczego? Potrafimy wam dzisiaj pokazać, że to słowo wibruje z prędkością stu osiemdziesięciu sześciu miliardów uderzeń na sekundę i że znamy ludzi zdolnych je intonować. Całe jego piękno tkwi jednak w tym, że w chwili, gdy uświadamiacie sobie tę wibrację, jesteście nią.
(…)
Mamy na to niepodważalne dowody. Po co więc mówić, że nie jestem istotą boską? Lepiej wyrzucić to „nie” i przekonać się, jak wiele to zmienia. Jestem istotą boską! To jest prawda o tobie. Nieprawdą jest, że nie jestem istotą boską. Prawdą jest, że nią jestem. Dokończcie to stwierdzenie i powtarzajcie je: „Jestem Bogiem”.
(…)
Boskość to Bóg we wszystkim, obecny w każdej formie. Chrystus jest mocą uświadomienia sobie tej wewnętrznej boskości. Czy nie widzimy więc Chrystusa w każdej twarzy, w każdej formie? To było jednym z pierwszych twierdzeń wygłoszonych przez Jezusa. Napotykamy je w naszej pracy badawczej. „Widzę Chrystusa w każdej twarzy, w każdej formie. Chrystus narodził się wraz z narodzinami pierwszego dziecka.”
(…)
Oto zwycięski Chrystus. Ten, który zwycięża, Mistrz wszystkiego. Nie ma dzisiaj osoby, która nie byłaby mistrzem. W chwili, gdy wypowiadacie te słowa, ludzie zaczynają się rozglądać w poszukiwaniu mistrza. W tej samej chwili jednak, gdy zaczynasz szukać mistrza na zewnątrz, zapominasz całkowicie o mistrzu wewnętrznym. Ludzkość bardzo błądzi, szukając Boga albo usiłując Go zobaczyć. Dlaczego? Ponieważ szukacie tego, co jest w was, podczas gdy twierdząc, że tym właśnie jesteście, jesteście tym. Możemy wam udowodnić, że kiedy raz wypowiecie słowo „Bóg”, stojąc przed tym wielkim powiększeniem, wasze ciało już nigdy nie powróci do tej samej częstotliwości wibracji, na jakiej funkcjonowało, zanim wypowiedzieliście to jedno słowo.
(…)
Najważniejszym pytaniem, jakie stawia sobie ludzkość, jest to: „Czy Bóg istnieje?”. Perspektywa ortodoksyjna zakłada wiarę w Jego obecność, w istnienie istoty boskiej nazywanej Ojcem ludzkości. Mówimy więc tu o wielkiej kwestii dzielącej ludzi. Bo ci, których nie satysfakcjonuje sama wiara, pytają: „Czy macie niepodważalne dowody na istnienie Boga?”.
Zbadanie tej kwestii i znalezienie odpowiedzi na to pytanie, która usatysfakcjonowałaby racjonalny umysł, jest zadaniem nauki.
(…)
W naszej Biblii napisano: „Na początku było Słowo, Słowo było z Bogiem i Bogiem było Słowo”.
Ucząc się odrzucać wszelkie negatywne myśli, uczucia, słowa i działania, konserwujemy tę energię w naszej własnej formie. W chwili, gdy wypowiadamy negatywne słowo, rozpraszamy tę czystą i doskonałą energię Boga. Dlatego im większą dyscyplinę narzucamy naszym myślom, uczuciom, słowom i działaniom, w im większym stopniu są one pozytywne i konstruktywne, tym więcej tej potężnej energii generujemy dla spełniania naszych życzeń, w tym większym stopniu manifestujemy doskonałość.
Każde twierdzenie Jezusa manifestowało się natychmiast. W Jego świecie nie istniała przyszłość, wszystko wydarzało się teraz. W pierwotnym języku nie ma słowa „przyszłość”, tak jak nie ma słowa „przeszłość”. Każde słowo w tym języku wyraża to, co jest tu i teraz. Podobnie wiadomo obecnie, że każde słowo, jakie wypowiadamy pod pozytywnym, konstruktywnym wpływem, jest rejestrowane i nigdy nie przestaje istnieć.
(…)
Przekonacie się, że to wszystko jest absolutną Prawdą, cały opisany tu krok po kroku proces. Ludzkość dowie się tego, co my już wiemy, że człowiek jest uniwersalnym źródłem tego życia. Człowiek jest panem w królestwie zwierzęcym, roślinnym i mineralnym, posiada bowiem Najwyższą Inteligencję, innymi słowy, duszę wszystkich rzeczy. Nigdy nie utracił tej Boskiej Inteligencji. Stał się tylko zawstydzająco nieświadomy swojego prawdziwego boskiego dziedzictwa na skutek wykształcenia błędnej struktury myślenia. Warto zatrzymać się w tym miejscu i wyzwolić się z niej, zapomnieć i przebaczyć sobie to błędne myślenie, by następnie ukształtować prawdziwą strukturę człowieka jako Najwyższej Inteligencji, jako pana i mistrza wszystkich rzeczy. Boga i człowieka w jednym.
(…)
Możesz wyciągnąć rękę i poczuć Boga. Połóż rękę na swoim ciele, a i ono zobaczy i poczuje Boga. W ciągu dnia spotykasz stu albo tysiąc ludzi, którzy mijają cię zajęci własnymi sprawami. Wiedz, że spotkałeś tym samym Boga sto albo tysiąc razy. Może się to powtarzać każdego dnia. Pozostawaj blisko Boga, postrzegając każdą żywą istotę jako Boga. Stanie się On wówczas tobie tak bliski, że już nigdy nie pomyślisz, iż znajduje się w jakichś odległych niebiańskich wymiarach ani w świątyni. Odnajdziesz bowiem świątynię niezbudowaną ludzkimi rękami. Przekonasz się, że twoje ciało jest pierwszą i najważniejszą świątynią, jaką kiedykolwiek zbudowano, i że tylko w tej świątyni mieszka Bóg. Zobacz teraz Triumfującego Chrystusa i Boga człowieka w tej świątyni. To jest to życie, które podtrzymuje twoje ciało. Usunięcie z niego Boga albo oddzielenie jednego od drugiego spowoduje śmierć ciała.
(…)
Opowiadałem wam już o Mistrzach stojących na powierzchni wody i o dwóch uczniach, którzy do nich podeszli. Ta demonstracja zawiera wielką lekcję. Pokazuje, jak możemy kontrolować i używać naturalnych sił, niekoniecznie chodząc po wodzie. Kiedy wyzwalamy się z obiektywizmu, który każe nam myśleć, że utoniemy, i osiągamy stan subiektywny, możemy używać tej siły do wspierania naszego ciała. W tym stanie naprawdę osiągamy. Nie podlegamy zmianom. To, co subiektywne, nigdy się nie zmienia. Duch jest zawsze niezmienny. Podstawowa zasada obowiązuje zawsze i we wszystkim.
(…)
Starość jest obiektywna. Osiągamy ją sami. Czy jest jednak konieczna? Absolutnie nie. Załóżmy, że potrafimy przenieść się w jakieś wystarczająco odległe miejsce, by całkowicie opuścić ziemię. Nie ma tam czasu. Załóżmy, że pozostaniemy w tym miejscu przez sto lat wedle naszej ziemskiej miary. Nie zestarzejemy się jednak. Ten sam stan można osiągnąć na ziemi. Tak naprawdę on tu występuje – brak czasu i przestrzeni – bo okoliczności zewnętrzne podlegają naszej determinacji. Uczeni medycy mówią nam, że w wieku dziewięciu miesięcy nasze ciało przestaje istnieć, innymi słowy, podlegamy przemianie, którą sami sobie narzucamy. Młodość należy do nas. Gdyby ten stan doskonałości nie istniał, nigdy nie bylibyśmy młodzi. Gdyby młodość nie istniała zawsze, nie byłoby nic młodego. Gdyby młodość nie podlegała naszej woli, wszyscy bylibyśmy starzy.
(…)
Mów do Boskości w sobie. Powiedz Jej, że wiesz, iż jest w tobie, że w pełni uświadomiłeś sobie Jej obecność. Poproś, by się przejawiła i stała się dominującym czynnikiem w twoim życiu. Powiedz: „Odrzucam teraz wszelkie przeciwne myśli. Jestem wdzięczny za to, że Boskość w pełni przejawia się we mnie”. Postanów, że nie będziesz już zwierzęciem, że całe twoje ciało jest czyste i że święta Obecność żywego Boga objęła w panowanie tę świątynię ciała, że włada nią niepodzielnie. Bądź zawsze świadomy tej myśli.
(…)
Przedstawiciele starszych cywilizacji obierali wyższą postawę wobec życia niż my. Zapisy, które pozostawili, są dla nas obecnie nad wyraz cenne. Gdyby ludzkość mogła z nich skorzystać, wiele by na tym zyskała. Ale jeśli coś jest pozbawione wymiaru praktycznego, nie ma dla nas żadnej wartości. Dlatego próbujemy przeformułować te treści tak, by posłużyły jako praktyczna wiedza, by odrzeć ją z tajemniczości. Jeśli to nam się uda, będziemy mogli ją wykorzystać w każdej dziedzinie życia. Bo jeśli jednemu człowiekowi udało się coś osiągnąć, wszyscy będą mogli pójść i pójdą jego śladem.
(…)
W Indiach powtarza się od wieków, że dawniej istniała tam większa cywilizacja. Kiedy mój pradziad rozpoczynał swą pracę, sądzono, iż zajmie mu ona najwyżej dwadzieścia albo dwadzieścia pięć lat. Ale czas mijał, a on zaledwie dotknął powierzchni. Same prace prowadzone na obszarze Gobi zajęły sześćdziesiąt siedem lat, a praca badawcza, która pozwoliła je w ogóle podjąć, rozpoczęła się dużo wcześniej. Nasze znaleziska na Gobi zaprowadziły nas z powrotem do tego kraju, który zawsze uważaliśmy za nowy. Nieoczekiwanie odkryliśmy, że największa rasa, prezentująca najwyższy poziom myśli, zamieszkiwała właśnie ten obszar.
Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu, tom 1 i 2: