Opis
Cytaty z książki Geoffrey Hodson Wołanie Światła – Przewodnik po ścieżce do samooświecenia Tom 2:
Ustalenie priorytetów ma ogromne znaczenie dla każdej istoty ludzkiej podejmującej drogę odkrywania siebie, odnajdowania duchowego wyrazu dla swoich działań oraz służby innym. On lub ona muszą być nieustannie uważni, by dawne zainteresowania i styl życia nie zepchnęły na dalszy plan budzącej się w świadomości duchowości i jej idealistycznych skutków dla umysłu, emocji i trybu życia. Uważność staje się więc słowem o wielkim znaczeniu dla wszystkich neofitów odpowiadających na ten wewnętrzny impuls. Z początku może on nie być silny, ostatecznie jednak doprowadzi do radykalnej przemiany zarówno motywacji życiowych, jak i stylu życia. Dopóki jednak rządy duchowego Ja nad człowiekiem śmiertelnym – a szczególnie jego cielesnym aspektem – nie zdobędą stabilnej pozycji, rewolucyjne przemiany mogą wywołać sprzeciw, zależnie od ludzkiego temperamentu. Człowiek może ich doświadczać w sferze psychologicznej lub mentalnej jako zmiany kierunku uczuć; może być i tak, że to karma wymusza nieuchronne zmiany w życiu ciała, zdrowiu, pracy, relacjach albo stawia na drodze ucznia wielkie pokusy dla przetestowania jego słabych punktów. Przeszkody są nieuchronne na drodze do realizacji duchowego ideału obejmującego wymuszone przyspieszenie tempa ewolucyjnego rozwoju. Dzieje się tak dlatego, że przeszłość wciąż ciąży wielce teraźniejszości i przyszłości. Nawyk, wymogi życia fizycznego i jego relacji, zainteresowanie zjawiskami, pośród których człowiek żyje, to wszystko może przyciągać jego uwagę. Budzić i przykuwać do zainteresowania trybem życia, w którym to małe ja było w centrum i to ono decydowało, co jest najważniejsze.
(…)
Ciało fizyczne i jego zasadnicze skłonności stały się – doprawdy użytecznie – ośrodkiem nawykowej aktywności. Te nawyki – ukształtowane na drodze codziennego ich powtarzania od rana do nocy – niełatwo jest wykorzenić, szczególnie na początku tej wielkiej podróży. Dodatkowo mamy do czynienia z tym, co w sanskrycie nazywa się skandha i oznacza cechy i atrybuty substancji, z których zbudowane jest ciało mentalne, emocjonalne i fizyczne. Będąc rezultatem nawyków i skłonności, niektóre z tych tendencji, choć były być może wcześniej nieaktywne, mogą się teraz przebudzić z osobliwą siłą. Aspirujący może nie być na to odpowiednio przygotowany, jako że niczego nie podejrzewa, a w konsekwencji odsuwa się od swojego wielkiego ideału i folguje innym skłonnościom, podążając za tym, co dyktuje mu próżność, zaborczość, zmysłowość, a nawet zwykła chciwość.
(…)
Upadki się zdarzają, a ich skutki bywają krótkotrwałe albo utrzymują się do końca tego życia fizycznego. Nie muszę dodawać, że należy się przed nimi strzec całą mocą, a jeśli już się zdarzą, starać się naprawić błąd z całą energią i jak najszybciej. Ci, którzy aspirują bezpośrednio do odkrywania i zrozumienia gnozy albo samej Prawdy, muszą być wytrwali w tych dążeniach, niepomni na wołanie tego, co słusznie nazywane jest „światem, ciałem i diabłem”. Przykładem takiego tragicznego upadku był Judasz Iskariota, który nie sprostał ideałowi dążenia do doskonałości pod okiem adepta Nauczyciela. Judasz padł ofiarą pokusy otrzymania pochwały i pozycji ze strony władzy i jednocześnie własnej chciwości. Pragnienie bycia popularnym i słabość spowodowała klęskę tego życia, alegorycznie przedstawioną jako samobójstwo. Konkretny upadek albo tendencja ku niemu składa się z najpierw niedopełnienia procesu kształtowania woli Ja. Duchowa siła woli staje się tak wielka, że stwarza niebezpieczeństwo zaburzenia równowagi na poziomie osobowego charakteru ucznia. Może go nawet doprowadzić do obsesji, sprawić, że przestanie reagować – albo będzie tego nieświadomy – na głos własnego sumienia albo Nauczyciela. To jedna z wielkich pułapek na ścieżce szybkiego rozwoju. Do tej pory rozumna i rozsądna osoba może przekształcić się w kogoś, kto żąda posłuszeństwa od swoich współpracowników i innych ludzi.
Uczucie dumy płynącej z posiadania osobistej mocy może także wynikać z wyższości intelektualnej i większej dzięki niej wiedzy. Rozwój intelektualny, przebiegający także pod wpływem Mistrza, może wzbudzić w formalnym umyśle i fizycznej osobowości ucznia potrzebę przesadnego podkreślania znaczenia analitycznego umysłu w odniesieniu do życiowych problemów, a związane z tym relatywne wartości mogą stać się bardzo niewłaściwe. Formalna inteligencja staje się testem – papierkiem lakmusowym – wywołującym ostrą krytykę i osąd oraz upieranie się, że ten osąd jest jedynym słusznym, dlatego domaga się uznania. To sytuacja, do której szczególnie odwołuje się ten aksjomat wiedzy tajemnej: „Umysł jest wielkim zabójcą Rzeczywistości. Niech więc uczeń zabije zabójcę.” Wszyscy aspirujący powinni nieustannie się strzec wielkiego błędu, jakim jest przesadna wiara we własne możliwości, wyolbrzymianie ich i siły woli ludzkiego ja. Inaczej mówiąc, to próżność jest jedną z największych pułapek na tej ścieżce.
(…)
Inna trudność polega na zachowanych nawykowych obawach przed tym, jak inni ludzie będą nas oceniać. Może to być zaiste poważną przeszkodą, bo podjęcie duchowej drogi życia, przy jednoczesnym pozostawaniu w kręgu ziemskich spraw, może budzić niepokój tych, którzy jeszcze nie przebudzili się duchowo. Tacy ludzie naturalnie podporządkowują się regułom i formalnościom dotyczącym przyjętych sposobów zachowania. Bywa, że na tym etapie człowiek zmuszony jest wycofać się ze świata. Życie tajemne może być bardzo samotną przygodą. W pełni przebudzony aspirujący w coraz mniejszym stopniu odczuwa wymogi ziemskich standardów oraz osób, które je spełniają, będąc ludźmi z tego świata.
(…)
Innym, odmiennym rodzajem błędu jest ten wynikający z pogłębiania się świadomości intuicyjnej w kwestii jedności wszystkich żywych istot, gdy człowiek urzeczywistnia w sobie tę jedność. Takie doświadczenie pojawia się czasem w medytacji oraz w postaci przebłysków intuicyjnej tożsamości własnego życia i innych manifestacji w ludzkich i niższych królestwach. Taki rozwój, choć ważny i cenny, musi być właściwie pojmowany, w przeciwnym razie odczuwająca głębokie połączenie z innymi osoba staje się bezbronna wobec miłości osobowej. Może to budzić w niej niepożądane przywiązania, zmysłowość i doświadczenia, które poważnie opóźniają, a nawet uniemożliwiają w tym życiu skądinąd obiecujący postęp na drodze do osiągnięcia poziomu adepta.
(…)
Wszyscy duchowo budzący się ludzie muszą podjąć się realizacji dwóch zadań. Są to samooczyszczenie oraz poszerzenie świadomości poprzez gromadzenie coraz większej wiedzy o prawach natury i ludzkiego życia. W dawnych czasach zadania te realizowane były w zaplanowany z góry sposób, w szkołach albo uczelniach istniejących w tym właśnie celu. Nazywano je Szkołami Wiedzy Tajemnej. Na początku aplikujący musieli mozolnie pokonywać kolejne etapy rozwoju, wypełniając jednocześnie obowiązki ziemskiego życia. Przechodząc przez sukcesywne fazy przygotowań, stawali się ludźmi znanymi w społeczności. Nauka polegała na zgłębianiu kwestii duchowości w kolejnych klasach pod czujnym okiem nauczycieli zwracających uwagę na każdy błąd neofity, którego strzegli w bardziej niebezpiecznych fazach postępu na ścieżce wiedzy tajemnej.
(…)
Przeszkody takie jak próżność domagająca się podporządkowania, zmysłowość i niepożądane przywiązanie, surowy krytycyzm i despotyczne osądy, którym towarzyszy nieświadome wywyższanie siebie, mogą zamknąć ucznia w nieprzenikalnej skorupie. Pogrąża się on w poczuciu własnej wyjątkowości nawet w odniesieniu do Mistrza. Dlatego powinien być bardzo ostrożny w tej kwestii i odrzucać zawczasu wszelkie praktyki oraz przyjemności, które mogą otępiać jego umysł, wszelkie ekscesy powodujące, że jego mózg przestaje reagować na impulsy duchowe. Jedzenie, picie i narkotyki otępiające umysł (poza przepisanymi przez lekarza lekami) należy stanowczo wykluczyć raz na zawsze bez najmniejszego odstępstwa od tej reguły. Będące źródłem przyjemności palenie tytoniu czy marihuany należy odstawić, jako że otępia ono te obszary mózgu, do których docierają impulsy i wskazówki wewnętrznego Ja. Mowa tu o przysadce i szyszynce z przyległymi obszarami mózgu oraz o wzgórzu mózgowym. Każde działanie obniżające reakcje na bodźce duchowe musi zostać wykluczone, im prędzej, tym lepiej, kiedy człowiek usłyszy wewnętrzne wołanie i odpowie na nie. Dodatkowo zażywanie środków pobudzających musi zostać zredukowane do minimum i ostatecznie także odrzucone, szczególnie alkoholu i specyfików poszerzających świadomość.
(…)
Człowiek współczesny wykorzystuje swoje rozwijające się możliwości umysłu do odkrywania sekretów dotyczących naturalnych produktów i skutków ich zażywania dla ciała. Skutki te mogą być zarówno pomocne, jak i szkodliwe, a ich rezultaty czasem ekstremalne w obu kierunkach. Leki i inne produkty naturalne mają oczywiście dobroczynne efekty, dlatego ich odkrywanie musi zostać uznane za godne pochwały. Niefortunnie jednak nadmierne albo niewłaściwe ich zażywanie czyni te dobroczynne substancje szkodliwymi dla ciała, umysłu oraz ich inkarnowanego mieszkańca. Jest to szczególnie wyraźne, kiedy duchowo przebudzony, częściowo albo – co jest doprawdy tragiczne – w pełni przebudzony człowiek popada w takie otępiające nawyki. Nie trzeba chyba wyjaśniać powagi takiego błędu, bo całym celem kontemplacyjnego życia jest osiąganie coraz większej otwartości na przekazy wewnętrznego Ja. Kontemplacja w ciszy, medytacyjne rozważania nad abstrakcyjnymi ideami doświadczanymi jako wiarygodne i prawdziwe, modlitwa i śpiewanie mantr, choćby szczere, żarliwe i właściwie przeprowadzane, nieuchronnie zawiedzie, jeśli osoba praktykująca będzie miała przy tym otępiony umysł. Jakże bowiem mogłaby usłyszeć delikatnie cichnącą muzykę, łagodny i słodki głos, dźwięk zbliżających się upragnionych kroków, jeśli jej narząd słuchu został tak otępiony, że nie wychwytuje subtelniejszych dźwięków? Jeśli nie przestrzegamy zdrowych zasad, cała joga świata nie zdoła doprowadzić człowieka do poczucia tożsamości z tą bezimienną duchową Esencją, o której mówimy jako o Jedynej.
(…)
Każdy przeciętnie inteligentny człowiek zrozumie i zareaguje na te jakże oczywiste wskazówki. Zostały one zawarte w niniejszej pracy, by przewodnictwo na tej wewnętrznej ścieżce stało się jak najpełniejsze i zapewniało możliwie najskuteczniejszą ochronę. Dzieje tradycji misteryjnej obejmują upadki, które tragicznie położyły kres – przynajmniej w opisywanym okresie życia – wszelkim nadziejom na dalszy postęp ku Najświętszemu ze Świętych i ostatecznemu z Nim połączeniu. Stąd nasze ostrzeżenie.
(…)
Odwrócenie uwagi jest kolejnym poważnym zagrożeniem dla każdego aspirującego. Człowiek współczesny, żyjący we współczesnym świecie, zbudował sobie prawdziwą górę rzeczy odwracających jego uwagę. Możemy uznać tę sytuację za typową dla epoki takiej jak obecna, w której rodzaj ludzki hołduje przede wszystkim umysłowi. Udogodnienia w podróżowaniu na dłuższych lub krótszych dystansach, komunikowanie się z osobami znajdującymi się blisko lub bardzo daleko na świecie, nieustanne doniesienia medialne o rozmaitych zdarzeniach oraz niezliczone formy rozrywek domowych i pozadomowych – to wszystko wraz z wymogiem zaspokajania niezbędnych potrzeb życiowych czyni uważną reakcję na wewnętrzne wołanie nad wyraz trudną. W konsekwencji tego stanu rzeczy głos duszy jest słabo słyszalny pośród zgiełku świata. Traci w dużym stopniu swoją zdolność kontrolowania myśli i postępowania osoby nawykowo podążającej uwagą za osobistymi, domowymi, obywatelskimi, narodowymi czy międzynarodowymi wydarzeniami i kryzysami.
(…)
Jakże więc taka budząca się istota ludzka miałaby reagować w pełni na wewnętrzne wołanie pośród takiego zgiełku świata? Sugerowana odpowiedź, jak już powiedzieliśmy, obejmuje regularną, codzienną modlitwę, medytację, kontemplację zarówno boskich prawd, jak i boskiej Obecności, we wszystkim co istnieje – w celu doświadczenia całkowitej jedności. Są to środki bezpieczeństwa i źródła siły dla umysłu i serca, dzięki którym aspirujący może zyskać twardy grunt pod nogami w drodze wiodącej wzwyż. Na szczęście zarówno instynkt, jak i zainteresowanie, popychają go właśnie w tym kierunku. Dodatkowo i w równym stopniu – jeśli nie wyższym – powinien on kształtować w sobie nawyk opierania się siłą woli wszystkiemu, co nie wiąże się z wymogami powinności, szczególnie temu, co podkreśla zainteresowanie tym, co ulotne i nietrwałe. To Wieczność powinna – i pewnego dnia będzie – w całości absorbować jego umysł, serce i zainteresowanie. Zaiste, to, co trwałe, musi przyzywać z coraz większą siłą, aż tylko prawdziwie wieczne będzie miało moc pochwycenia i zatrzymania uwagi – zewnętrznie i wewnętrznie – przebudzonego wędrowca pośród pułapek i zagrożeń światowego życia.
(…)
Te i inne przejawy samodyscypliny okażą się trudne lub łatwe w realizacji, naturalne dla postępu dokonanego w poprzednich istnieniach w kierunku osiągnięcia pełnego panowania nad sobą. Sukces w podnoszeniu się po upadku zależy od takich czynników jak stopień samodegradacji i od tego, na ile wybór był świadomy, czy gratyfikacja albo życiowa porażka wynikająca ze zbyt dużego napięcia spowodowały, że życie ciała i okoliczności przezwyciężyły siłę woli aspirującego. Musimy zawrzeć w tym także pokusę, szczególnie stwarzaną przez uwodziciela oferującego przyjemność albo przez wysłannika Mocy Ciemności.
(…)
W tym drugim przypadku przeszkodę na drodze może postawić – albo wykorzystać ją – cała grupa bytów przejawiających tendencje destrukcyjne. Więcej można się o nich dowiedzieć z tej gałęzi drzewa nauk tajemnych, która ma do czynienia z konkretnymi siłami i bytami stanowiącymi „opozycję”. Dopóki neofita nie zostanie skonfrontowany, zaatakowany czy zdezorientowany mentalnie przez takie istoty, może całkowicie ignorować ich istnienie – poza uczonymi w dziedzinie nauk tajemnych. W istocie aspirującemu doradza się odwracanie plecami, wykluczanie z myśli tych bytów. Jeśli jednak przeszedł już bardziej zaawansowane stopnie wtajemniczenia w Misteriach i otrzymał wymagane instrukcje, a posiadana moc i wiedza pozwalają mu skutecznie chronić innych przed ich wpływem, może korzystać z nich dla samoobrony. Adept Mistrz będzie powiadamiany o wystąpieniu każdego zagrożenia, by w razie potrzeby przesłać uczniowi duchową siłę (Atma) do uporania się z taką sytuacją. Dopóki uczeń nie osiągnął jednak poziomu adepta, nie jest całkowicie wolny od tego, co można nazwać „przeciwieństwami”. Sama materia na obecnym etapie ewolucji jest daleka od całkowitego wyzwolenia z tego, co można nazwać przyciąganiem ziemskim. W konsekwencji śmiertelna część człowieka, zbudowana z takiej niższej materii, nie jest w żadnym razie odporna na niższe materialne skłonności wewnętrzne ani niskie pokusy zewnętrzne.
(…)
Toczy się bitwa pomiędzy przeszłością i jej wymogami oraz przyszłością z jej przebłyskami. Zaprzeczyć albo odciąć się od tego wołania, odrzucać budzące się skłonności do czystszego, zdrowszego i piękniejszego życia i kontynuować dotychczasowe jest pokusą – prawdziwym „kuszeniem na pustyni” – przed którą neofita musi się nieustannie strzec. To jest część tak zwanej wojny, bitwa na polu Kurukshetra, dominująca nad każdym wewnętrznym, psychologicznym konfliktem.[2] Wszystkie podobne wojny opisywane są w pismach i mitologiach jako bitwy zewnętrzne pomiędzy przedstawicielami przeciwstawnych wpływów i celów. Mimo to prawdziwe „wojny niebiańskie”, takie jak konflikty pomiędzy herosami a ich wrogami, łatwo zinterpretować jako mity. Przedstawiają one alegorycznie różne formy, w których tendencje do uszlachetniania walczą z wpływami materialnymi. Aspirujący dobrowolnie angażuje się w prawdziwą walkę z nawykami i obyczajami niemal całego świata ludzi. Jest oczywiste, że każdy, kto konfrontuje się z rytmami natury, także z prędkością normalnego postępu, musi jak Dawid stanąć samotnie przed Goliatem, by zwyciężyć lub ponieść klęskę w każdej z bitew. Ta opowieść odnosi się szczególnie do celowo wybranego przyspieszenia oraz zdolności zwyciężania prezentowanej przez Dawidów tego świata, uzbrojonych wyłącznie w sporządzone przez siebie proce i kamienie.
[2] Kurukshetra – pole bitwy, na którym rozgrywają się wydarzenia Bhagavad Gity.
(…)
Ta bitwa będzie ostatecznie wygrana, ale zwycięstwo w niej może opóźniać lub przyspieszać sposób, w jaki osoba budząca się duchowo po raz pierwszy odpowie na wewnętrzne wezwanie. Aspirujący może z początku cofać się przed wprowadzeniem zmian, wiedząc, że okażą się one rewolucyjne. Ostatecznie siły w ludzkiej naturze toczące ze sobą wojnę zostaną przegrupowane i przetrzebione; nieuchronnie bowiem przeszłość traci swoją moc i wpływ na teraźniejszość, a przyszłość jest coraz skuteczniejsza na każdym poziomie. Stopniowo więc intelektualne, filozoficzne i duchowe aspiracje stają się tak silne, że niemal same przez się doprowadzają do wykluczenia niepożądanych nawyków. Mimo to pomoc jest zawsze dostępna, głównie w formie inspiracji, ogólnych instrukcji oraz przewodnictwa w konkretnych sytuacjach. Nawet jeśli żaden konkretny Adept czy ktoś starszy z ludzi nie obserwuje, taką troskliwą czujność sprawują niezmiennie wyznaczeni seniorzy. Bez niepotrzebnego wnikania w prywatność człowieka rejestrują oni ogólny stan rzeczy i jego postępy.
(…)
Uczeń adepta Mistrza, zaawansowany uczeń i inicjowany do Większych Misteriów, będzie doświadczał przypływu sił w dążeniu do celu, determinacji w działaniu na rzecz innych istot ludzkich. Zyska zdolność dążenia do ostatecznego przezwyciężenia tak zwanych ludzkich słabości. Mimo to wymienione powyżej zagrożenia nie znikną.
Niezbędne ideały jasno i pięknie podsumowała H. P. Bławatska w tekście zatytułowanym Złote schody.
Czyste życie, otwarty umysł, czyste serce, gorliwy intelekt, nieprzesłonięta duchowa percepcja, odważne wytrzymywanie niesprawiedliwości na poziomie osobowości, śmiała deklaracja zasad, dzielna obrona tych niesprawiedliwie atakowanych, niespuszczanie z oka ideału ludzkiego postępu i doskonałości określonych przez Świętą Wiedzę – oto złote schody, po których uczący się może wstąpić do Świątyni Boskiej Mądrości.
(…)
Nie muszę mówić, że im bardziej zaawansowane w ewolucji inkarnujące Ego, tym mniejsze zagraża mu ryzyko osobistego upadku – tymczasowego lub trwałego – tym szybciej też się po takim upadku podnosi. Śmiertelny mężczyzna lub kobieta pod władaniem Ego, którzy odkryli i szczęśliwie podjęli wspinaczkę stromą ścieżką, zwykle odnajdują w sobie niemal przemożną determinację, by dotrzeć do jej kresu. Żądanie przebudzonego Ja wewnętrznego nie przyjmuje odmowy. Aby „oszukać” czas, należy codziennie odwoływać się do rodzaju „duchowej niecierpliwości”, choć racjonalnie i rozsądnie. Ekspresja ideału nie nastąpi nagle poza tymi przypadkami, w których była rządzącą zasadą w poprzednich istnieniach. Postęp musi zawsze dokonywać się mądrze, co oznacza nie za duży pośpiech, ale też nie nazbyt powolne jego tempo. Musi mu towarzyszyć uważna dbałość o dobrostan umysłowy, emocjonalny i fizyczny, a także o zdrowie. Zdrowy rozsądek, przytomność umysłu i racjonalność są niezbędnymi drogowskazami na każdym kroku w tej drodze.
(…)
Aspirujący może doświadczyć oświecenia w stanach psychicznego i duchowego uniesienia. Te dwa wpływy odwracają uwagę od nieuduchowionego myślenia i emocji, zainteresowania kwestiami natury fizycznej. Dzięki temu pokusy tracą swoją siłę, o ile w ogóle się jeszcze pojawiają. Osiągnięcia w świecie materialnym i ulotne szczęście tracą swój powab i rozwiewają się niemal na progu ich akceptacji, co dowodzi, że nie przynoszą trwałej satysfakcji. Inne rodzaje gratyfikacji także tracą znaczenie, gdy świadomość aspirującego łączy się ze świadomością całej ludzkości oraz niższych istot. Akceptuje on tylko te wartości, które służą całości, wszystko inne nie tyle traci smak, co wydaje się nie do przyjęcia jako ograniczające się do jednej osobowości. Postępujący tą drogą zwykle odkrył już i stosuje jakiś rodzaj samodyscypliny, umożliwiający mu stabilne stąpanie wąską ścieżką. Od chwili, gdy wstaje wczesnym rankiem po czas udania się na wieczorny spoczynek, taki człowiek utrzymuje pewną czujność, pilnuje się. W stosownym czasie ugruntowuje się w nim pewien aspekt umysłu – który jest w istocie zawsze obecny – a jest nim kontemplacja zarówno teozofii w ogóle, jak i ideałów duchowej drogi życia w szczególności.