Helen Wilmans
Pokonać ubóstwo


34,00 

Głęboko poruszające, inspirujące i przepełnione entuzjazmem sprawozdanie o swojej drodze kobiety, która pod koniec dziewiętnastego wieku przy pomocy własnego umysłu wydźwignęła się ze skrajnego ubóstwa do wielkiego bogactwa. Książka pełna szczerości i dowodów pochodzących z własnego doświadczenia, napisana po Mistrzowsku, językiem przystępnym dla każdego.

SKU: 64 Kategoria:

Opis

Kilka słów autorki:

Książkę tę dedykuję tym wszystkim mężczyznom i kobietom pracującym na całym świecie, którzy zbierają nazbyt skromne owoce swoich starań; tym, którzy nie ustają w wysiłkach i dążeniach, lecz napotykają na opór. Wam, wspinającym się na szczyt wielkiej drabiny dla silnych, którzy pragniecie najlepiej wykorzystać swoje umysły powiadam – nie szczędzicie trudu w sferze mentalnej pragnąc stworzyć coś lepszego niż dotychczas; wszystkim tym, którzy pragną większego bogactwa, celów, mocy i jaźni. Gdy poznacie siebie, żadne przeszkody nie mogą mieć nad wami władzy. Czytając tę książkę rozpal w sobie światło jestestwa i spraw, by świeciło jasno i mocno. Odkryj siebie!

Cytaty z książki:

Pisząc tę książkę, choć nie będzie to autobiografia, dowiodę prawdziwości swoich słów, powołując się na przeżyte doświadczenia, albowiem nie znam lepszego przewodnika czy nauczyciela.

Objaśnię, najlepiej jak potrafię, działanie praw indywidualnego sukcesu finansowego w świetle filozofii umysłu.

Proszę, by każdy czytelnik podczas lektury odnotował:

Po pierwsze, stopniowe, wręcz powolne, wyłanianie się mego jestestwa, którego siła i przede mną nie objawiła się od razu. Rosła ona jednak we mnie od chwili, gdy dostrzegłam pierwsze przebłyski i gdy, choć nieświadomie, stopniowo coraz słabiej opierałam się Prawu Aspiracji.

Po drugie, gwałtowne przyspieszenie procesu mojego rozwoju od momentu, w którym osiągnęłam poziom świadomego wzrostu i zrozumiałam prawa nim rządzące.

Warto w tym miejscu podkreślić, że nie zawdzięczam swojego sukcesu ani okolicznościom zewnętrznym ani tak zwanym „nadzwyczajnym talentom”.

Wszystko, co osiągnęłam do tej pory, jest zgodne z działaniem praw naturalnych, które mogą i będą działać w każdym ludzkim umyśle, jeśli odrzuci on lęk blokujący nurt rozwoju i otworzy się na przepływ odwagi i zaufania do siebie, pozwalając tym samym na działanie prawa naturalnego. Stałam się tym, czym jestem, z mocy prawa naturalnego, wspartego jedynie samopoznaniem. Wiem, że proces mojego rozwoju i moc są nieograniczone, a tego, czego pragnę dla siebie, żądam również dla każdego człowieka. Nie zapominam, że w swej ignorancji, braku wiedzy nie o równości lecz o jedności rodzaju ludzkiego, ludzie egoistyczni wykazują się skrajną głupotą. Ustanawiają prawa pozwalające im na zniewolenie ludzkich mas; zapewniam jednak, że każdy człowiek może własną mocą wznieść się poza ograniczenia zewnętrzne i zdobywając wiedzę o wyższych Prawach, może pomóc oczyścić atmosferę mentalną. Wówczas pojmie naturę swoich prawdziwych związków ze społeczeństwem i współbraćmi i przyczyni się do rychlejszego nadejścia czasu, w którym wszyscy ludzie poznają prawdę. Podczas gdy równość we wszystkich rzeczach nie jest ani możliwa ani pożądana, jedność wszystkiego jest po wsze czasy absolutna. Traktowanie drugich w sposób, w jaki sami pragnęlibyśmy być traktowani, to praktyczna i jedyna droga do takiego finansowego sukcesu, jaki przynosi ze sobą szczęście, którego wszyscy pragniemy.

(…)

Jedną z najczarniejszych chmur, która przesłania bosko oświeconą i uniwersalną nadzieję rodzaju ludzkiego jest ubóstwo.

Ubóstwo jest skutkiem nieświadomości dwóch rzeczy: po pierwsze, człowiek nie wie, że obfitość jest wartością uniwersalną, że czeka tylko,  aż otworzy on swój umysł, by obdarzyć go swoimi możliwościami i luksusem w każdej dziedzinie; po drugie, człowiek nie ma najmniejszego wyobrażenia o własnej mocy.

O tym, że ubóstwo jest wrodzone człowiekowi, przekonałam się na podstawie własnego doświadczenia. Pierwotnie manifestuje się ono lękiem. Lęk leży u podstaw każdej biedy: lęk przed innymi i brak wiary w siebie, który również jest przejawem lęku, najbardziej śmiertelnego ze wszystkich. Jestem pewna, że każdy odcień i poziom obfitości, jaką dysponujemy, zależy od naszej oceny własnych możliwości. Obfitość jest nieograniczona – to my ograniczamy się w swoich wobec niej roszczeniach, a mówiąc bardziej precyzyjnie, w swoich oczekiwaniach co do skutków naszych wątłych, nie uformowanych w pełni żądań.

Poznałam, czym jest ubóstwo do głębi. Przez pierwszą część życia tkwiłam w przekonaniu, że ma ono nade mną władzę; nie dotyczy to okresu mojego dzieciństwa, lecz młodości, do czasu, gdy odkryłam istnienie Prawa, które przywołuje obfitość, a które stopniowo uczyłam się wprawiać w ruch, aż stałam się wolna.

Patrząc wstecz na moje doświadczenia widzę, że gorycz i znużenie, które mnie przepełniały, wynikały nie tyle z ciężkiej pracy, ile z uczuć wywołanych sytuacją życiową. Byłam stłamszona. Patrzyłam na innych jak na lepszych od siebie i byłam gotowa im się podporządkować. Taka postawa musi budzić żałość, ściąga nas bowiem coraz niżej na skali bytu. Jej oddziaływanie na naszą kobiecość lub męskość jest tak demoralizujące jak  działanie alkoholu na morale pijaka.

A to nie wszystko. Dniem i nocą zadręczyłam się lękiem przed niemożnością zaspokojenia niezbędnych potrzeb. Bez przerwy myślałam o tym, skąd wziąć następnego dolara. Była to ostatnia moja myśl przed zaśnięciem, prześladowała mnie w snach, i budziła o poranku – mrocznym i strasznym z powodu zjawy głodu. Budząc się stopniowo uświadamiałam sobie swoją sytuację i robiło mi się coraz ciężej na sercu. Podnosiłam się z łóżka i siadałam na jego krawędzi z przeświadczeniem, że kolejny dzień skonfrontuje mnie z zagrożeniami, którym nie mam odwagi sprostać. Ubierałam się pośpiesznie z uczuciem słabości, niezdolna przeciwstawić się faktom. Płakałam.

Ciężar w sercu nie jest przenośnią; czułam go niemal fizycznie, nawet po latach, gdy zaczęłam już przezwyciężać ubóstwo na drodze do spektakularnych sukcesów.

Nie istniała żadna realna przyczyna mojej udręki poza tą, którą wytworzyłam w swoim umyśle. To niskie poczucie własnej wartości sprawiło, że uważałam siebie za istotę poślednią,  innych zaś, którym się powiodło, uznawałam za lepiej wyposażonych przez naturę. Akceptowałam taki stan rzeczy i nie zastanawiałam się nad jego przyczynami. W istocie to nieprzebudzona moc wewnętrzna była odpowiedzialna za całą tę sytuację.

Na dnie wszystkiego czaił się lęk. Wrodzona nieśmiałość, którą spotęgował jeszcze zamiast zredukować, proces edukacji oraz nieustanne wątpienie w siebie i w swoje możliwości – te dwa czynniki zasłoniły przede mną światło życia i uwięziły nie w mroku i chłodzie, gdzie z trudem docierało słońce prawdy.

A jednak przymioty intelektu zaczęły nareszcie wykazywać we mnie pierwsze oznaki przebudzenia; najpierw w kwestii religii; potem innych rzeczy, aż wreszcie mój umysł rozdarł zasłonę i ujrzałam światło. Odrzuciłam setki przekonań uznawanych za podstawę naszego zbawienia; rozmyślając o tym wkrótce wypracowałam własne przekonania. Wykształciłam w sobie pewną miarę indywidualizmu, który pozwolił mi myśleć samodzielnie.

Nie do końca; zbliżyłam się jednak do takiego punktu w zrozumieniu samej siebie, w którym ujrzałam, że mogę kiedyś stać się istotną samodzielną.

(…)

Człowiek bogaty w moim pojęciu to ktoś, kto posiada wystarczająco dużo i kto nie lęka się wydawać pieniędzy. Tak właśnie jest w moim przypadku, a skoro osiągnęłam taki poziom świadomego rozwoju, wydaję pieniądze na wszystko, czego pragnę, a one przypływają do mnie w coraz większej ilości, większej niż ta, której potrzebuję dla zaspokojenia podstawowych potrzeb. Jest to naturalny skutek gromadzenia, które według mnie wyposaża nas w nadmiar siły. Nie bałabym się wydać ostatniego dolara, jaki posiadam w rzeczach lub gotówce, bo wiem, że otrzymam więcej. Wiem, że określona postawa umysłu, jakość myśli generowana przez mózg sprawi, iż zdobędę wszystko, czego chcę. Skoro już opanowałam tę jakość myśli i zaczęłam ją stosować w praktyce, moje zasoby w konsekwencji przynoszą mi pełną satysfakcję.

Wyjaśnienie, czym jest ta postawa umysłu czy też jakość myśli, może okazać się trudne, bowiem opiera się na głębokim zrozumieniu człowieka i jego mocy. Chyba lepiej będzie opisać moje doświadczenia, by przedstawić tę koncepcję na przykładzie, a następnie dodać niezbędne wyjaśnienia. Być może opis ten wyda się czytelnikowi długi, ale jeśli dzięki niemu pozna sekret, wysiłek zostanie mu wynagrodzony.

(…)

Nabierałam pewności siebie – nie polegałam na szczęściu, opatrzności czy nadrzędnej mocy Boga – polegałam na sobie. Ośmielałam się lepiej o sobie myśleć. Dawniej uważałam, że jestem słaba, inni zaś silni. Później zaczęłam dostrzegać w sobie siłę, jakiej wcześniej nawet sobie nie wyobrażałam. W dodatku moja wiara w siebie niemal w każdej sytuacji sprawiała, że świat zewnętrzny reagował na moje potrzeby. Im bardziej wierzyłam w swoje możliwości, tym więcej osiągałam.

Pamiętam, że któregoś poranka zaraz po przebudzeniu przemknęło mi przez głowę, że jestem genialna. Ta sugestia mnie poruszyła. W pierwszej chwili przestraszyłam się. Potem usiadłam na łóżku i powiedziałam sobie: „Nie odrzucę tej myśli; przyszła do mnie nieproszona, lecz jest moja”. Zastanawiając się nad tym zaczęłam dostrzegać geniusz we wszystkich ludziach. Zrozumiałam, że każdy człowiek ma moc rozwijania się tak jak liście rozwijają się z drzewa, każdy może zrealizować swoje pragnienia. Wielkość tej myśli mnie poruszyła; a jednak wiedziałam, tak jak wiem to teraz, że była prawdziwa. Potwierdziły ją lata. Tamtego ranka zrobiłam naprawdę wielki krok naprzód.

Niechaj czytelnik dobrze zapozna się z tym fragmentem tekstu, bowiem dosłownie i praktycznie stanowi on klucz otwierający drzwi uniwersalnej obfitości przed każdą duszą, która zdoła go pojąć.

(…)

Człowiek jest miniaturowym światem. Jest światem skondensowanym w aktywnej formie i naprawdę posiadł przywilej bycia tym, kim pragnie być, robienia tego, co pragnie robić; jedyny problem tkwi w tym, iż nie zna on swojej mocy – nie zna siebie.

„Człowieku, poznaj samego siebie”, to największa maksyma, jaką kiedykolwiek wypowiedziano. Kiedy człowiek pozna siebie, pozna również Boga, do którego wiecznie dąży; bowiem ideałem ludzkim – ową nadrzędną istotą, którą ma moc się stać – jest jego Bóg.

Uważa się, że moc Boga jest nieograniczona; jest nieograniczona; a fakt, że ucieleśnia się ona w człowieku i wyraża się poprzez jego działania, nie dowodzi nic przeciwnego.

(…)

Ale ten duch niezależności, który jest samorozwojem, stawał się we mnie coraz silniejszy, podczas gdy coraz silniej ufałam Prawu Aspiracji, czy też Pragnienia, i podążałam za jego głosem. Byłam zmęczona pracą najemnika i marzyłam, by wykorzystać swoje umiejętności we własnej firmie. Czasami zdarzało się, że któryś z moich wstępniaków był krytykowany. Zadałam sobie wówczas pytanie, jakie prawo ma właściciel gazety czy ktokolwiek inny, by uzurpować sobie władzę nad moim mózgiem.  Może sobie panować nad umysłami tych, którzy nie mają nic przeciwko temu, lecz ze mną sprawa przedstawia się inaczej. Moje poczucie własnej wartości urosło, gdy pomyślałam, że mogę pracować równie dobrze jak właściciel lub ktokolwiek inny.

Podkreślam fakt, że wraz z rosnącym poczuciem własnej wartości poprawiły się również okoliczności zewnętrzne. Tak było od chwili, w której stanęłam na drodze przed furtką starej farmy czekając na dyliżans.

Innymi słowy, możesz zrobić to, w co wierzysz, że możesz zrobić; i jeśli tylko pozostaniesz wierny temu przekonaniu, żadna siła nie zdoła cię powstrzymać. Powodem dla którego większość ludzi nie osiąga więcej jest to, że nie próbują. Ale jak miałabyś uwierzyć w swoją moc? Musiałabyś afirmować czy też wpoić sobie wystarczającą wiarę w siebie, nawet jeśli teraz jej nie masz, a następnie poddać tę wiarę próbie w jakiejś sytuacji zewnętrznej. Zacznij od drobnych rzeczy i przyglądaj się, jak rosną wraz z twoim staraniem, aż zaczniesz odczuwać prawdziwą dumę ze samoświadomej siły i indywidualnego mistrzostwa.

(…)

Aby cokolwiek osiągnąć, musimy jednak myśleć. Myśl jest początkiem starania. Człowiek, który pracuje dla innych i brnie naprzód utartą koleiną, nie ma potrzeby myśleć. Myśli za niego szef, a jeśli ten stan rzeczy utrzymuje się wystarczająco długo, wszystkie wielkie możliwości jego umysłu obumierają, bowiem nie są używane.

Kapitał potrzebuje i wymaga inteligentnych pracowników – ludzi, którzy myślą samodzielnie. Myśl – oryginalna, kreatywna myśl – niesie ze sobą nagrodę w postaci wyższej pensji. Pracujesz dla innych, gromadząc siły, które pozwolą ci następnie pracować na własny użytek. Zwolnisz wówczas miejsce dla tych, którzy nie są jeszcze tak silni jak ty.

Niewolnicy kapitału są tam gdzie są, nie dlatego, że kapitał trzyma ich pod butem, ale dlatego, że nie używają swoich mózgów. Wszyscy pracodawcy świata cenią rozwijających się pracowników. Żaden wartościowy kapitalista nie będzie powstrzymywał rozwoju ambitnego pracownika, a nawet gdyby zechciał, nie ma takiej władzy. Myśl posiada moc wybawienia każdego, komu ukazuje jego prawdziwą wartość. Dopóki jednak tak zwani niewolnicy pracy nie zaczną myśleć, trudno nawet nazwać ich ludźmi. Przebywają na niższym poziomie niż ludzki i otrzymują odpowiednie traktowanie za swój konformizm. Mogą za to winić wyłącznie swoją ignorancję, a tego nigdy nie robią.

Powtarzam, samowiedza jest wznoszącą siłą; indywidualizuje. Każdy człowiek poszukujący wiedzy o sobie wewnątrz siebie, musi odkryć potężną siłę dążenia. Tak było ze mną. Właśnie to odkrycie podnosi nas na skali bytu, aż zaczynamy widzieć innych jako istoty równe nam samym. Kiedy będziemy w stanie to zrobić, nasze pęta, jak silne by nie były, muszą spaść. Wówczas otworzą się możliwości objęcia lepszego stanowiska, a otoczenie zmieni się na lepsze w odpowiedzi na wzrost świadomości naszej własnej mocy. Niech tylko człowiek, który osiągnął wyższy poziom rozwoju intelektualnego raz ogłosi się wolnym, a cały świat natychmiast na to zareaguje.

(…)

W taki oto sposób zaczęłam pracować na własny rachunek i już nigdy nie zatrudniłam się w cudzej firmie. Tak naprawdę moja wolność rozkwitła w chwili, gdy stojąc na śniegu i licząc kapitał, z jakim rozpoczynałam nowe życie, odkryłam, iż wynosi on w całości dwadzieścia pięć centów.

Przez cały czas, krok po kroku, nieustannie obserwowałam wpływ mojego umysłu lub też stanu myśli na materię czyli sytuację zewnętrzną. W ten właśnie sposób odkryłam Prawo Przyciągania oraz metodę korzystania z niego dla dobra swojego i innych.

(…)

Myśl ma wielką moc. Jeśli jest słaba – a tak się dzieje wtedy, gdy czujesz się zniechęcony – ty również się osłabiasz, myśl zasiewa słabość w organizmie, powoduje, że czujesz się niezdolny do działania, tracisz odwagę i zdolność postępowania drogą inteligentnego rozwoju.

Twoje myśli o sobie nie muszą wyrażać słabości, chociaż nie zrozumiesz tej prawdy, dopóki nie doświadczysz zmian. Prowadź ze sobą długie rozmowy, podczas których będziesz afirmował, że potrafisz dobrze o sobie myśleć i masz do tego prawo. Mów: „Mogę i zrobię” i pozwól, by sens tych słów przeniknął każdą twoją komórkę. Bardzo szybko staniesz się silniejszy i lepiej zorganizowany do podjęcia korzystnych, opłacalnych przedsięwzięć.

Pieniądze zyskuje się działaniem. Podstawą tego działania jest silnik o wielkiej mocy, myśl – najdoskonalsza, najpotężniejsza, najbardziej ekspansywna i najbardziej twórcza ze wszystkich istniejących substancji. Myśl jest budowniczym świata;  najpierw jednak musi zbudować człowieka, a potem ten człowiek zbuduje świat.

(…)

Jestem pewna, że nawet teraz, po tylu latach sukcesów finansowych, mogłabym stracić moc i na powrót popaść w biedę, gdybym pozwoliła, by nad moimi wysiłkami zawisł lęk. Lęk jest jedyną rzeczą, której powinniśmy się bać; to jedyny prawdziwy mały diabeł; wszystkie inne są iluzją. Tak więc dziś odrzucam w życiu jedynie lęk. „Nie boję się biedy. Nie pozwalam, by myśl o niej ograniczała mnie w wydatkach. Nie zamierzam oszczędzać w potocznym sensie tego słowa.” To moja nieustająca afirmacja.

(…)

Dziś zadziwia mnie własna wytrwałość, z jaką starałam się zrobić coś, co zapewni mi kojące poczucie sukcesu, choćby w najmniejszych sprawach. Kilkanaście lat temu, gdy zaczynałam pisać dla prasy, wyprodukowałam ponad sto artykułów, które zostały odrzucone. Jak mimo to zdołałam wytrwać przy tej pracy, skoro tak bardzo obawiałam się krytyki? Drżałam ze wstydu, gdy odsyłano mi te duże brązowe koperty, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

Piszę o tym, aby unaocznić czytelnikowi jak, wraz z rosnącą determinacją, pokonywałam siebie całymi latami. Zwyciężałam powoli lecz skutecznie. Podczas gdy początkowo uważałam się za słabeusza, z czasem utożsamiłam się z poczuciem własnej siły. Z kupki nieszczęścia, jaką byłam, dosłownie stworzyłam siebie jako istotę wystarczająco pozytywną, by skutecznie oddziaływać na otoczenie, które dawniej trzymało mnie w ryzach. Wiem, że skoro udało się to mnie, w obliczu tak wielu przeszkód, może udać się każdemu. Pokonanie siebie nie wymaga cudu. Możemy to osiągnąć za pośrednictwem myśli, myśli cierpliwie powtarzanej i niezmiennie zgodnej z wiodącym pragnieniem.

(…)

Moje doświadczenie pokazuje, że pragnienia, przy których trwałam niezachwianie, zmaterializowały się jako pierwsze. Weźmy na przykład sukces finansowy. Kiedy odkryłam Naukę Mentalną, był moim największym pragnieniem. Zaznaczam, że miałam wówczas wiele innych wielkich pragnień, jak młodość i jej atrybuty, zdrowie i towarzyszące mu okoliczności. Ale najbardziej pragnęłam pieniędzy, bardziej niż czegokolwiek. Dlaczego? Ponieważ tak długo musiałam znosić nędzę. Pieniądze oznaczały dla mnie wolność, której żadne zdrowie, siła ni piękno nie mogłyby mi zrekompensować. Innymi słowy, w owym czasie pieniądze widziałam jako obietnicę wolności dla słowa i dla ciała, one w największym stopniu. Dlatego pragnienie pieniędzy traktowałam jako nadrzędne. Byłam zniewolona ich brakiem. Każda moja myśl wiązała się z pieniędzmi i nie mogła się oswobodzić. (Jak mój duch (życie myśli) mógł wyprostować skrzydła w czystszej atmosferze ideału w takich okolicznościach?)

(…)

Dziś jestem tak pewna swojego bogactwa, jakbym miała miliony w sejfie. Dlaczego? Ponieważ rozumiem Prawo, które przynosi nam zaspokojenie potrzeb. Jak to? Czyżbyś władała tym potężnym prawem? – pytasz. Tak, używam go codziennie. Buduję dzięki niemu domy i wprowadzam ulepszenia dla komfortu i estetyki. Gromadzę majątek tak szybko jak z niego korzystam. Gdybym musiała wydawać szybciej, pieniądze szybciej by do mnie napływały. Ludzie pytają mnie: „Dlaczego nie zakładasz lokaty?” Mam na to gotową odpowiedź. Lokowanie pieniędzy oznaczałoby, że pokładam większą ufność w pieniądzach niż w mocy Prawa, które mi je przysyła. Taka postawa mogłaby mnie zniszczyć. Nie powinnam myśleć o pieniądzach inaczej niż jak o narzędziach do pracy. Muszę nieustannie poszukiwać szerszej wiedzy o mojej własnej mocy pod działaniem Prawa; bowiem tylko ta wiedza przynosi mi pieniądze. Składając swoje bezpieczeństwo na koncie w banku podupadamy i w efekcie zyskujemy jedynie zawiedzione nadzieje. Pokładając ufność w sobie, znając swój stosunek do Prawa, możemy gromadzić wszystko, co jest niezbędne, by stać się wolnym.

ISBN 10: 83-60280-42-8

ISBN 13: 978-83-60280-42-3

EAN: 9788360280423

 

Informacje dodatkowe

Waga 300 g
Wymiary 14,5 × 20,5 cm
Autor

Helen Wilmans

Książka

okładka miękka

Objętość

118 stron