James Allen
Od serca
Światło na trudy życia
Od braku do Mocy

49,00 

Od serca – to, jakim uczuciom pozwoliliśmy zagościć w naszym sercu determinuje w całości jakość naszego życia, nasze emocje, związki, finanse, powodzenie / porażkę w podążaniu za projektami, które uznajemy za ważne. Przyglądanie się i korygowanie tej sfery pozwoli nam zatem na, czasami diametralną, zmianę kierunku w jakim zmierzamy.

 

SKU: 1011321 Kategoria:

Opis

Światło na trudy życia – jedyne co może nas wyprowadzić z trudności jakie doświadczamy to Światło Mądrości, zrozumienie czym w rzeczywistości jest życie, jakie zajmujemy w nim miejsce, jakimi środkami możemy się posłużyć, by całkowicie wyjść ze sfery błędu / mroku i bez ociągania, w pełni świadomi sięgać po to, co się nam należy z urodzenia jako dzieciom Wszechmogącego.

Od braku do Mocy – smutek i cierpienie towarzyszą bardzo wielu ludziom bez względu na ich stan posiadania, wygląd zewnętrzny, czy intelekt. Autor poprzez introspekcję rozpoznał przyczyny tego stanu rzeczy i pragnie dzielić się tą wiedzą z wszystkimi, którzy są gotowi na zapoznanie się z tymi faktami oraz posiadają odpowiednią determinację do kroczenia po ścieżce prowadzącej do wszelkiego sukcesu, szczęścia, spełnienia i prawdy. Pisze: „Odkryłem jedyne prawo, prawo miłości; jedyne życie, życie zgodne z tym prawem; jedyną prawdę, prawdę przezwyciężonego umysłu i cichego posłusznego serca.”

Cytaty z książki:

Z Od serca:

Jakie serce, takie życie. To, co jest wewnątrz, staje się tym, co na zewnątrz. Wszystko zostaje ujawnione. Rzeczy pozostają ukryte tylko przez jakiś czas, potem dojrzewają i wydobywają się na zewnątrz. Ziarno, drzewo, kwiat i owoc obrazują porządek wszechświata w czterech fazach. Stan ludzkiego serca dyktuje jego sytuację życiową. Myśli rozkwitają w czynach; czyny wydają owoc charakteru i przeznaczenia.

Życie nieustannie rozwija się od środka i wydobywa się na światło; myśli skrywane w sercu przejawiają się ostatecznie w słowach, czynach i osiągnięciach.

Ludzkie życie wypływa niczym strumień fontanny z ukrytego źródła zakamarków serca. Gromadzi się tu wszystko to, czym człowiek jest i co robi. Tu powstaje to wszystko, czym człowiek będzie i co będzie robił.

Smutek i szczęście, cierpienie i radość, lęk i nadzieja, nienawiść i miłość, ignorancja i oświecenie mają swoje miejsce nigdzie indziej niż w sercu. To czyste stany mentalne.

Człowiek jest opiekunem swojego serca, strażnikiem swojego umysłu; jest jedynym wartownikiem pod cytadelą życia. Może się z tego zadania wywiązywać rzetelnie lub niedbale. Może troszczyć się o swoje serce. Może wytrwale obserwować i oczyszczać swój umysł; może go strzec przed nieprawymi myślami. Postępuje wówczas ścieżką oświecenia i błogości.

Może też być na odwrót. Człowiek może żyć beztrosko i swobodnie, zaniedbując najwyższe zadanie uporządkowania swojego życia – w ten sposób jednak pogrąża się w iluzji i cierpieniu.

Niechże więc zrozumie, że życie w całości wypływa z umysłu, a wówczas otworzy się przed nim droga pełna łask! Odkryje on wówczas, że ma w sobie moc panowania nad swoim umysłem i kształtowania go w zgodzie ze swoimi ideałami. Będzie mógł wówczas zdecydować o wyborze i trzymaniu się tych ścieżek myśli i działań, które są w całości doskonałe. Życie stanie się dla niego czymś pięknym i świętym; prędzej czy później wygna on zeń wszelkie zło, zamęt i cierpienie. Niemożliwością jest bowiem, by nie doświadczył wyzwolenia, oświecenia i spokoju ten, kto niestrudzenie strzeże bram swojego serca.

(…)

Umysł jest arbitrem życia. Tworzy i kształtuje sytuację zewnętrzną, a także zbiera rezultaty swych własnych działań. Zawiera w sobie zarówno zdolność wytwarzania iluzji, jak i postrzegania rzeczywistości. Umysł tka nasze przeznaczenie. Myśl jest nicią: dobre i złe uczynki to „wątek i osnowa”, zaś siatką tkaną na ramie życia jest charakter. Umysł odziewa się w strój, który sam utkał.

Człowiek jako istota mentalna posiada wszystkie zdolności umysłu, ma nieograniczoną możliwość wyboru. Uczy się przez doświadczenie, które może opóźniać bądź przyspieszać. Nie jest niczym arbitralnie związany, choć sam częstokroć wiąże się z różnymi rzeczami. Może jednak w każdej chwili się od nich wyzwolić.

Człowiek może stać się bestią albo czystą istotą, może pogrążyć się w ignorancji lub uszlachetnić się, być głupcem albo mędrcem. To kwestia wyboru. Może narzucić sobie dyscyplinę, za pośrednictwem której wykształci w sobie określone nawyki, które z kolei będzie mógł przełamać, jeśli się postara. Może tak gęsto otoczyć się iluzją, że straci z oczu prawdę, może też niszczyć te iluzje jedna po drugiej, aż prawda ukaże mu się ponownie w całej swej wyrazistości. Jego możliwości są nieskończone, a wolność całkowita.

Jest naturą umysłu tworzyć warunki, w jakich żyje, wybierać stany, w których chce trwać. Umysł ma również zdolność przemienienia każdej sytuacji czy stanu. To zresztą nieustannie robi w miarę gromadzenia wiedzy o kolejnych doświadczanych stanach. Nieustannie dokonuje on wyborów i wciąż doświadcza.

Wewnętrzne procesy myślowe sumują się w postaci charakteru człowieka i jego życia. Człowiek może jednak modyfikować i zmieniać te procesy wysiłkiem woli. Sam narzuca sobie więzy nawyków, bezsilności i grzechu – sam również może je rozerwać. Istnieją one bowiem wyłącznie w jego umyśle i choć bezpośrednio odnoszą się do rzeczy zewnętrznych, tak naprawdę w nich nie istnieją.

To, co zewnętrzne, kształtowane jest i pobudzane przez to, co wewnętrzne, nigdy na odwrót. Pokusa nie rodzi się w rzeczach zewnętrznych, lecz w ludzkim pożądaniu tych rzeczy. Podobnie smutek i cierpienie nie należą z natury do rzeczy zewnętrznych i życiowych przypadków, lecz do niezdyscyplinowanej postawy umysłu wobec tych rzeczy i zdarzeń.

Umysł zdyscyplinowany czystością i wzmacniany mądrością unika wszelkiego pożądania i pragnień nierozerwalnie związanych z nieszczęściem, dlatego osiąga oświecenie i spokój.

Potępianie innych jako złych oraz przeklinanie okoliczności życiowych jako źródła zła pogłębia tylko cierpienie i niepokój świata. To, co zewnętrzne, jest tylko cieniem i skutkiem tego, co mamy w sobie. Kiedy mamy czyste serce, na zewnątrz również dostrzegamy czystość.

Wszelki rozwój, całe życie, wypływa z wnętrza na zewnątrz; wszelki rozpad i śmierć następują na zewnątrz i skierowane są do środka. Jest to uniwersalne prawo. Wszelka ewolucja wypływa z wnętrza. To w nas musi nastąpić każda zmiana. Ten, kto przestaje walczyć przeciwko światu i angażuje swoje zdolności w proces transformacji, regeneracji i rozwoju własnego umysłu, zachowuje energię i siebie samego. Kiedy jego umysł osiąga coraz większą harmonię, może on wskazywać innym drogę do tego błogosławionego stanu.

Oświecenia i spokoju nie zyskuje się, przyjmując na siebie rolę autorytetu i przewodnika cudzych umysłów, lecz sprawując władzę nad własnym umysłem, wyznaczając sobie kierunek i podążając wytrwale drogą cnoty.

Życie człowieka wykuwa się w jego sercu i umyśle. Stwarza on swój własny umysł myślami i czynami. Może też wpływać na niego odpowiednim doborem myśli. W ten sposób może odmienić własne życie. Przekonajmy się, jak to osiągnąć.

(…)

Każdy trwały stan umysłu jest wyrobionym nawykiem powstałym na skutek powtarzających się myśli. Zniechęcenie i radość, gniew i spokój, pożądliwość i szczodrość – zaiste, wszystkie stany umysłu – to nawyki ukształtowane przez nasze wybory, które z czasem stały się automatyczne. Myśl powtarzana przez przerwy staje się trwałym nawykiem umysłu, a takie nawyki kształtują z kolei nasze życie.

Naturą umysłu jest zdobywanie wiedzy przez powtarzające się doświadczenie. Myśl, którą z początku bardzo trudno jest zatrzymać, staje się w końcu naturalną i nawykową praktyką.

Chłopiec, którzy uczy się jakiegoś rzemiosła, z początku nie potrafi nawet dobrze trzymać w ręku narzędzi, a co dopiero właściwie ich używać, jednak powtarzając te czynności przez dłuższy czas i ćwicząc, opanowuje je w stopniu doskonałym. Podobnie jest ze stanem umysłu, który z początku nie jest zdolny sobie czegoś uświadomić. Jednak wytrwałość i praktyka pozwalają wbudować wybraną cechę w charakter, aż staje się ona zupełnie naturalna i spontaniczna.

W tej zdolności umysłu do formowania i reformowania własnych nawyków i uwarunkowań tkwią podstawy ludzkiego zbawienia. To otwarte drzwi do doskonałej wolności dzięki mistrzowskiemu panowaniu nad sobą. Bo tak jak człowiek posiada zdolność kształtowania szkodliwych nawyków, tak posiada również zdolność tworzenia nawyków dobrych. Docieramy zatem do punktu, który wymaga wyjaśnienia, który domaga się głębszego, uczciwego namysłu ze strony naszego czytelnika.

Mówi się, że łatwiej jest postępować źle niż dobrze, że łatwiej jest grzeszyć niż być świętym. To uwarunkowanie, które niemal powszechnie traktowane jest jako ewidentna prawda.

Tak wielki nauczyciel jak Budda mawiał: „Złe postępki, krzywdy wyrządzane innym, są łatwe; to, co jest dobre, co daje dobro, jest bardzo trudne”.

To prawda odnosząca się do całej ludzkości, lecz jedynie jako przemijające doświadczenie, jako zmienny czynnik w ludzkiej ewolucji. Nie jest to utrwalony stan rzeczy. Nie jest on naturą odwiecznej prawdy. Łatwiej jest ludziom postępować źle niż dobrze dlatego, że tkwią oni w ignorancji, ponieważ prawdziwa natura rzeczy, esencja i sens życia pozostają dla nich niezrozumiałe.

Kiedy dziecko uczy się pisać, niezwykle łatwo jest mu źle trzymać długopis, błędnie przepisywać literki, podczas gdy prawidłowe trzymanie długopisu i prawidłowe pisanie jest boleśnie trudne. Dzieje się tak z powodu nieznajomości sztuki pisania, z którą można się uporać jedynie wytrwałym wysiłkiem i praktyką, aż stanie się ona czymś naturalnym i łatwym, przez co trudniej będzie dziecku zapisać coś źle.

To samo dotyczy kluczowych kwestii umysłu i życia. Prawidłowe myślenie i działanie wymagają wiele praktyki i ponawianych wysiłków. Przychodzi jednak czas, gdy staje się to dla nas nawykiem, gdy łatwiej nam myśleć i postępować właściwie, trudniej zaś – skoro już przekonaliśmy się, że to zupełnie zbędne – robić to, co złe.

Jak artysta, który poprzez praktykę zyskuje biegłość w swoim rzemiośle, tak i ty możesz dzięki praktyce stać się biegłym w czynieniu dobra. Jest to wyłącznie kwestia wykształcenia w sobie nowych nawyków myślowych. Ten, dla którego prawidłowe myślenie jest czymś łatwym i naturalnym, podczas gdy niewłaściwe myśli i czyny stanowią dlań trudność, ma w sobie najwyższą cnotę, ma dostęp do czystej duchowej wiedzy.

Łatwo i naturalnie jest grzeszyć, ponieważ stało się to dla wielu ludzi nawykiem wykształconym przez powtarzanie, przez szkodliwe i nieoświecone nawyki myślowe. Trudniej jest złodziejowi powstrzymać się od kradzieży, gdy nadarza się sposobność, ponieważ długo nosił on w sobie zachłanne, chciwe myśli.

Taka trudność jest jednak zupełnie obca człowiekowi uczciwemu, który od dawna myśli w sposób prawy i uczciwy. Dzięki temu stał się on tak oświecony w kwestii wszystkiego, co złe, nieuczciwe i bezowocne jak kradzież, że myśl o niej nawet nie przyjdzie mu do głowy. Grzech kradzieży to przykład ekstremalny i posłużyłem się nim, by jak najdobitniej zilustrować siłę i proces kształtowania się nawyków. Bo wszystkie grzechy i cnoty kształtują się w taki sam sposób.

Gniew i niecierpliwość przychodzą naturalnie i łatwo tysiącom ludzi, ponieważ nieustannie powtarzają oni gniewne i niecierpliwe myśli i czyny. Takie powtarzanie umacnia i głębiej zakorzenia nawyk.

Spokój i cierpliwość także mogą stać się nawykiem – do ich wykształcenia potrzeba z początku wysiłku, cierpliwej i spokojnej myśli, którą nieustannie powinniśmy powtarzać, żyć nią, aż „stanie się naszą drugą naturą”. Wtedy gniew i niecierpliwość opuszczą nas na zawsze. W ten sposób można wykorzenić z umysłu każdą złą myśl, można unicestwić każdy nieuczciwy czyn, pokonać każdy grzech.

(…)

Od czego powinien zacząć adept prawdy, skoro już wie, że ścieżka cnoty jest zarazem ścieżką wiedzy i że zanim zdoła pojąć reguły prawdy, musi osiągnąć doskonałość na kolejnych wiodących do niej etapach?

Jak ten, kto pragnie wyprostować swój umysł i oczyścić swe serce – serce będące źródłem i zbiornikiem wszystkich życiowych spraw – ma opanować lekcje cnoty? Jak budować siebie w sile wiedzy, wyzbywając się ignorancji i wszelkich dolegliwości życiowych? Czego powinien nauczyć się w pierwszej kolejności i dokąd skierować swoje kroki? I jak się tego nauczyć? Jak praktykować tę wiedzę? Jak opanować ją i zrozumieć?

Pierwsze lekcje obejmują naukę przełamywania tych błędnych uwarunkowań umysłu, które najłatwiej wykorzenić i które stanowią najczęściej spotykane bariery w duchowym rozwoju, jak również praktykę prostych cnót w życiu rodzinnym i społecznym. Lepiej przysłużę się czytelnikowi, jeśli sklasyfikuję dziesięć początkowych kroków w trzech następujących lekcjach.

Negatywne aspekty, które należy w sobie przełamać i pozbyć się ich raz na zawsze to:

 

Lekcja pierwsza: Dyscyplina ciała

 

Krok 1: Nieróbstwo, lenistwo lub indolencja

Krok 2: Folgowanie sobie albo obżarstwo

 

Lekcja druga: Dyscyplina w mowie

 

Krok 3: Pomawianie

Krok 4: Plotkowanie i paplanie

Krok 5: Agresja i nieuprzejmość

Krok 6: Frywolność i zuchwałość

Krok 7: Krytykowanie i wytykanie cudzych błędów

 

Lekcja trzecia: Opanowanie własnych skłonności

 

Krok 8: Bezinteresowne wypełnianie obowiązków

Krok 9: Niezachwiana postawa moralna

Krok 10: Wybaczanie bez ograniczeń

(…)

Oto przykłady kilku nieprawidłowych postaw umysłu oraz ich katastrofalnych dla życia skutków:

 

  1. Nienawiść – rodzi poczucie zranienia, przemoc, cierpienie i porażki.
  2. Żądza – powoduje zamęt w myślach, wyrzuty sumienia, wstyd i poczucie klęski.
  3. Pożądliwość – rodzi lęk, napięcie, poczucie nieszczęścia i straty.
  4. Duma – przynosi rozczarowanie, upokorzenie i uniemożliwia samopoznanie.
  5. Próżność – jest udręką dla zawstydzonego ducha.
  6. Potępienie – powoduje, że inni nas nienawidzą i prześladują.
  7. Zła wola – jest źródłem porażek i problemów.
  8. Pobłażanie sobie – powoduje nieszczęście, choroby i zaniedbania, zaciemnia osąd.
  9. Gniew – prowadzi do utraty siły i wpływu.
  10. Pragnienia albo zniewalanie siebie – rodzi żal, smutek, niepewność i poczucie osamotnienia.

 

Wszystkie te błędne postawy umysłu są jedynie negacją. Są stanem ciemności i deprywacji, nie mają w sobie pozytywnej mocy. Zło nie jest żadną siłą, jest tylko przejawem ignorancji i braku dobra. Ten, kto nienawidzi, nie pojął lekcji miłości i dlatego cierpi. Kiedy jednak opanuje tę naukę, nienawiść się w nim rozproszy, bowiem zobaczy on i zrozumie, jak jest mroczna i w istocie bezsilna. Tak jest z każdą niewłaściwą postawą.

Poniżej podaję niektóre ważniejsze przykłady właściwej postawy umysłu oraz ich dobroczynne dla życia skutki:

 

  1. Miłość – rodzi łagodność, błogość i błogosławieństwo.
  2. Czystość – rozjaśnia intelekt, niesie radość i niezachwianą pewność.
  3. Bezinteresowność – jest źródłem odwagi, satysfakcji, szczęścia i obfitości.
  4. Skromność – daje spokój, wytchnienie, poznanie prawdy.
  5. Łagodność – daje równowagę emocjonalną, zadowolenie niezależnie od okoliczności.
  6. Współczucie – przynosi ochronę, miłość i szacunek innych ludzi.
  7. Dobra wola – daje radość i sukces.
  8. Samokontrola – przynosi spokój umysłu, właściwy osąd, zdrowie, poczucie godności i szlachetność.
  9. Cierpliwość – jest źródłem siły umysłu, która oddziałuje na otoczenie.
  10. Przezwyciężenie siebie – przynosi oświecenie, mądrość, przenikliwość i głęboki spokój.

 

Ze Światło na trudy życia:

Kiedy człowiek znajduje się w ciemnym pokoju, porusza się po omacku, nie widzi otaczających go sprzętów, nie potrafi ich zlokalizować i łatwo może się zranić o przeszkody. Ale wystarczy zapalić światło, by rozproszyć cały ten zamęt. Widząc wszystko wokół, już nie zrobimy sobie krzywdy. Dla większości ludzi życie jest właśnie takim ciemnym pokojem, w którym często wpadają oni na przeszkody – rozczarowania, skomplikowane problemy, smutek i ból – w nieoczekiwane konflikty z regułami, których nie rozumieją i dlatego nie potrafią się dostosować do sytuacji. Kiedy jednak w tym mroku niezrozumienia rozbłyskuje światło mądrości, wszelki zamęt znika, trudności się rozwiązują, a wszystkie rzeczy ukazują się we właściwych miejscach i proporcjach. Od tej pory człowiek kroczy przed siebie z otwartymi oczyma i nie doznaje szkody w jasnym świetle mądrego rozumienia.

(…)

Celem tej książki jest stać się silną i życzliwą towarzyszką, jak również źródłem duchowej odnowy i inspiracji dla tych, którzy pragną dobrze przeżyć życie, życie pełne mocy i ukojenia. Pomoże ona czytelnikom odmienić się, ukształtować swój charakter tak, by odzwierciedlał ich ideały, aby ich życie stało się błogosławieństwem, o jakim większość może tylko marzyć w jakimś przyszłym życiu.

Sami stwarzamy nasze życie poprzez myśli i uczynki. To nastawienie umysłu decyduje o tym, czy człowiek jest szczęśliwy, czy też nie, czy jest silny, czy słaby, grzeszny czy święty, głupi czy mądry. Jeśli jest nieszczęśliwy, wynika to wyłącznie z niego samego. Ten stan koresponduje z tym, co na zewnątrz, lecz jego przyczyna tkwi w środku. Jeśli ktoś ma słabą wolę, sam wywołał ten stan, w którym odtąd tkwi, swoimi myślami i postępowaniem. Jeśli ktoś jest grzesznikiem, to dlatego, że popełniał i wciąż popełnia grzechy. Jeśli jest głupcem, to dlatego, że popełnia głupstwa.

Nasz charakter, dusza, życie nie istnieją oddzielnie od naszych myśli i uczynków. Są takie, jacy my jesteśmy. Kiedy więc zostają odmienione, zmienia się również człowiek. Otrzymał on wolną wolę i może kształtować swój charakter. Tak jak stolarz zmienia drewniany klocek w piękny mebel, tak błądzący i grzeszny człowiek może zmienić siebie w mądrą i miłującą prawdę istotę.

Każdy człowiek odpowiedzialny jest za swoje myśli i uczynki, za stan swojego umysłu i życie, jakie prowadzi. Żadna siła, żadne zdarzenie czy okoliczności nie mogą nas zmusić do czynienia zła ani do bycia nieszczęśliwym. Postępujemy zgodnie ze swoją wolą. Myślimy i działamy samodzielnie. Żadna istota, choćby nie wiem jak mądra i wielka – nawet Najwyższa – nie może uczynić człowieka dobrym ani szczęśliwym. Człowiek sam musi wybrać dobro, które uczyni go szczęśliwym.

Z tego powodu – że kiedy człowiek tego pragnie, może odnaleźć dobro i prawdę, może doświadczyć ich błogości i spokoju – na dworze prawdy i pośród doskonałych istot panuje wieczna pogoda ducha i święta radość.

Bramy niebieskie są zawsze otwarte, nikomu nie zabrania się przez nie przejść, tylko sam człowiek może sobie na to nie pozwalać. Nie wejdzie jednak do królestwa niebieskiego ten, kto z własnej woli ulega pokusom piekielnym, kto pogrąża się w grzechu i smutku.

Istnieje życie głębsze, bardziej wzniosłe, szlachetniejsze niż to wypełnione grzechem i cierpieniem, tak przecież powszechne – zaiste, jest ono udziałem niemal wszystkich – życie, które odniosło zwycięstwo nad grzechem, które zatriumfowało nad złem. Życie mądre i szczęśliwe, życzliwe innym i pogodne, cnotliwe i spokojne. Takie życie jest możliwe już teraz dla tego, kto zachowuje wytrwałość pośród zmian, kto odpoczywa tam, gdzie wszyscy są niespokojni, kto zachowuje spokój pośród ferworu walki.

Jest on spokojny nawet w obliczu śmierci. Nie czuje goryczy, choćby był prześladowany, a jego serce jest pełne współczucia i radosne. W jego niezwykle pięknym życiu nie ma zła, grzechu ani smutku, nie ma obolałych serc ani zapłakanych oczu.

To triumfalne życie nie jest dla tych, którzy zadowalają się czymkolwiek niższym. Jest dla tych, którzy go łakną i dążą do tego, by je zrealizować, dla tych, którzy pragną prawości jak biedak złota. Jest ono zawsze dostępne i oferowane każdemu, a błogosławieni są ci, którzy je przyjmują. Wejdą oni do świata prawdy; odnajdą spokój doskonały.

(…)

Jakże często ludzie kojarzą pojęcie prawa z surowością i okrucieństwem! Wydaje się, że oznacza ono dla nich nieugiętą tyranię. Takie rozumienie wynika częściowo z nieodróżniania zasad od osoby, a częściowo z idei, że rolą prawa jest wyłącznie karanie. Postrzegane z takiej perspektywy „prawo” jawi się jako jakaś nieokreślona osobowość, której funkcją jest polowanie na przestępców i surowe ich karanie.

Prawo rzeczywiście wprowadza kary, ale jego nadrzędną funkcją jest ochrona. Nawet prawa sformułowane przez człowieka mają go chronić przed uleganiem prymitywnym namiętnościom. Prawo panujące w naszym kraju ma za zadanie chronić życie i własność, karze wyłącznie wtedy, gdy ktoś je przekracza. Zapewne ci, którzy łamią prawo, uważają je za okrutne, bez wątpienia zaś się go boją, lecz dla praworządnych jest ono ochroną i przyjacielem, nie budzi w nich najmniejszego lęku.

Tak samo jest z Boskim prawem, które rządzi wszechświatem, jest sercem i życiem kosmosu – chroni go ono i podtrzymuje, chroni w nie mniejszym stopniu w postaci wymierzanych kar, jak i pokojowych błogosławieństw. Jest zaiste wieczną ochroną, która ani przez chwilę nie przestaje działać, która chroni wszystkie istoty przed nimi samymi, przed szkodami, jakie mogą sobie wyrządzić czy to z ignorancji, czy ze złej woli, poprzez ból do nicości.

Prawo nie może być stronnicze. Jego działanie jest niezmienne i jeśli nie jesteśmy mu posłuszni, odczuwamy to boleśnie, posłuszeństwo zaś zostaje nagrodzone poczuciem szczęścia. Prawa nie zmienią żadne zabezpieczenia ani prośby, bowiem gdyby zostało zmienione lub zniesione, cały wszechświat pogrążyłby się w chaosie. Równie dobre jest więc to, że powinniśmy ponieść karę za swoje złe uczynki, jak i to, że możemy się cieszyć błogosławieństwem za właściwe postępowanie. Gdybyśmy mogli uniknąć skutków naszej ignorancji i grzechu, nikt nie czułby się bezpiecznie, nikt nie znajdowałby schronienia, bowiem nie byłby pewny rezultatów swojego mądrego i dobrego postępowania. Światem rządziłby kaprys i okrucieństwo, podczas gdy prawo jest metodą sprawiedliwości i dobroci.

Zaiste, najwyższe prawo jest zasadą odwiecznego dobra, jest nieomylne w swoim działaniu i nieskończone są obszary jego zastosowania. Jest niczym innym jak odwieczną miłością, zawsze pełną, niezmiennie wolną, o której chrześcijanin śpiewa, a buddysta głosi w swoich poematach jako „nieograniczone współczucie”.

Prawo, które nas karze, jest zarazem prawem, które nas chroni. Kiedy ludzie w swojej ignorancji dążą do samounicestwienia, jego odwieczne ramiona obejmują ich z pełną miłości, choć czasem bolesną, opieką. Każdy ból zbliża nas do poznania Boskiej mądrości. Każda łaska mówi nam o doskonałości wielkiego prawa, o pełnej błogości, która stanie się naszym udziałem, kiedy już obejmiemy dziedzictwo Boskiej wiedzy.

Rozwijamy się poprzez naukę, a uczymy się do pewnego punktu poprzez cierpienie. Kiedy serce napełnia miłość, prawo miłości ukazuje się nam w pełni swojej cudownej dobroci. Kiedy zyskujemy mądrość, zapewniamy sobie również pokój.

Nie możemy zmienić panującego prawa, które jest doskonałe. Możemy jednak zmienić siebie, aby głębiej zrozumieć tę doskonałość i przyswoić ją sobie. Pragnienie sprowadzenia doskonałości do poziomu niedoskonałości jest szczytem głupoty, ale dążenie do przemiany niedoskonałości w doskonałość to najwyższa mądrość. Ci, którzy patrzą w kosmos, nie użalają się nad planem rządzącym światem. Widzą wszechświat jako doskonałą całość, nie jako niedoskonały zbiór poszczególnych elementów. Wielcy nauczyciele to mężczyźni i kobiety pełni radości i niebiańskiego spokoju.

„Ślepy niewolnik grzesznych pragnień może płakać;

Ach! Miłości, czy moglibyśmy się wspólnie nad nim pochylić

Ukazać mu cały jego żałosny schemat

Czy moglibyśmy rozbić go na kawałki,

By ukształtować go na nowo, by

Był bardziej zgodny z pragnieniem jego serca?”

Jest to pragnienie cielesnej natury, pragnienie folgowania nieprawym przyjemnościom bez żadnych ograniczeń, bez bolesnych konsekwencji. To pragnienie ludzi, którzy postrzegają wszechświat jako „żałosny schemat”. Chcą go oni nagiąć do swojej woli i pragnień. Chcą bezprawia, nie prawa. Człowiek mądry nagina swoją wolę i pragnienie do Boskiego porządku, widzi wszechświat jako pełną chwały doskonałość niezliczonych elementów.

Budda zawsze nazywał moralne prawo wszechświata dobrym prawem. Zaiste, nie jest ono prawidłowo rozumiane, jeśli dostrzegamy w nim coś innego niż dobro; bo tu nie może być ani ziarenka zła. Nie jest to potwór o sercu z kamienia, który miażdży słabych, który niszczy ignorantów. To kojąca miłość i wielkie współczucie chroniące najwrażliwszych przed krzywdą, chroniące najsilniejszych przed destrukcją wynikającą z nadużywania ich siły. Niszczy ono wszelkie zło i zachowuje wszelkie dobro. Obejmuje swoją opieką najdrobniejszą istotę i niszczy największe zło jednym tchnieniem. Widzieć je to doznać błogosławionej wizji. Poznać je to doświadczyć błogosławionej błogości; ci, którzy je widzą i znają, żyją w pokoju. Cieszą się niesłabnącą pogodą ducha.

(…)

To stary aksjomat, że „wszystko ma swoją cenę”. Wszyscy znają to powiedzenie z życia codziennego, lecz niewielu wie, iż obowiązuje ono również w życiu duchowym. Biznes to wymiana towarów o równorzędnej wartości. Klient daje pieniądze, za które otrzymuje określone dobra, kupiec oferuje dobra, za które otrzymuje pieniądze. To uniwersalna metoda uważana przez ogół za sprawiedliwą.

Metoda ta znajduje zastosowanie także w sprawach duchowych, choć forma wymiany jest tu inna. Za dobra materialne otrzymujemy w zamian inne dobra materialne. Te dwie formy wymiany są przeciwnej natury i muszą pozostać rozdzielne. Tak więc człowiek może przyjść z pieniędzmi do sklepu i poprosić o pożywienie, ubranie czy książkę, a następnie otrzymać te dobra w zamian za ich równowartość w pieniądzach. Gdyby jednak zaoferował dolara nauczycielowi prawdy, prosząc, by ten opowiedział mu o religii, prawości czy mądrości, usłyszałby, iż tych rzeczy nie można kupić za pieniądze, że ich duchowa natura wyklucza je z transakcji biznesowych.

Jednakże mądry nauczyciel powiedziałby mu również, że te duchowe wartości kupić należy. I choć nie można ich dostać za pieniądze, mają swoją cenę. Człowiek musi się z czymś rozstać, by móc je przyjąć. Krótko mówiąc, zamiast oferować za nie pieniądze, powinien zaoferować siebie, swoje ja albo swój egoizm. Na tyle, na ile gotów jest wyrzec się egoizmu, tyle otrzyma w zamian religijności, prawości i mądrości. Będzie to niezawodna, uczciwa wymiana. Bo jeśli człowiek jest pewien, że otrzyma nietrwałe dobra w postaci pożywienia czy ubrania za pieniądze, które oferuje, o ileż bardziej może być pewien, że otrzyma trwałą duchową treść i ochronę za egoizm, którego się wyrzeka! Czy bowiem prawo miałoby działać jedynie w mniejszych sprawach, a nie w tych większych? Wielu ludzi nie dostrzega tego prawa, lecz ono jest niezawodne.

Ktoś może kochać pieniądze, z którymi musi się jednak rozstać, by otrzymać w zamian materialne dobra. Ktoś inny może podobnie kochać łechcące jego ego gratyfikacje, których jednak będzie musiał się wyrzec, jeśli pragnie duchowego pocieszenia płynącego z religijności.

Kiedy kupiec oddaje swój towar za pieniądze, nie zachowa tych pieniędzy na zawsze, lecz wymieni je za inny towar. Podstawową funkcją biznesu nie jest wypchanie portfeli pieniędzmi, lecz sprawna wymiana dóbr. Biedak to ten, kto poniósł największą klęskę, może więc umrzeć z głodu i braku dachu nad głową będąc milionerem, ponieważ czci pieniądz, a ignoruje jego ducha – ducha wzajemnej wymiany.

Pieniądze są środkiem, nie celem; ich wymiana świadczy o tym, że towary są sprawiedliwie wymieniane. Tak więc cały handel, z jego niezliczonymi gałęziami, można sprowadzić do jednej zasady: wzajemnej wymiany niezbędnych do życia dóbr materialnych.

Przenieśmy teraz tę zasadę do sfery duchowej i zobaczmy, jak tu funkcjonuje. Kiedy człowiek duchowy oferuje duchowe dobra – współczucie, miłość, dobro – i w zamian doświadcza szczęścia, nie chodzi o to, by zagarnął to szczęście dla siebie, lecz by oferował je innym, otrzymując w zamian inne dobra duchowe. Podstawową funkcją duchowości nie jest gromadzenie osobistych przyjemności, lecz prawdziwa wymiana duchowych łask.

Największy egoista – którego głównym celem jest gromadzenie szczęścia – jest duchowym nędzarzem. Choćby otaczał się przedmiotami zgromadzonymi dla przyjemności, jego umysł będzie usychał pozbawiony strawy duchowej, ponieważ człowiek ten czci literę szczęścia ignorując zarazem jego ducha – czyli bezinteresowną wymianę. Egoizm to dążenie do gromadzenia przyjemności czy poczucia szczęścia wyłącznie dla siebie; religia to rozdawanie cnót. Dlatego religię ze wszystkimi jej niezliczonymi wyznaniami można sprowadzić do jednej podstawowej zasady: wzajemnej wymiany duchowych łask.

Czym zatem są owe duchowe łaski? To dobroć, braterstwo, dobra wola, sympatia, wyrozumiałość, cierpliwość, ufność, pokój, miłość i nieograniczone współczucie. Te łaski, niezbędne dla głodnego ludzkiego ducha, można otrzymać za odpowiednią cenę. Nieżyczliwość, obojętność, zła wola, surowość, popędliwość, niecierpliwość, podejrzliwość, walka, nienawiść i okrucieństwo – to wszystko wraz z poczuciem zadowolenia i satysfakcji, jaką dają, człowiek musi oddać. Te duchowe monety, martwe same w sobie, należy oddać, by otrzymać za nie w zamian ich duchowe przeciwieństwa, żywe i niezniszczalne błogosławieństwa, do których są one środkiem i których są znakiem.

Na zakończenie, kiedy ktoś daje pieniądze kupcowi i otrzymuje w zamian jego towary, nie oczekuje, że odzyska swoje pieniądze. Rozstaje się z nimi dobrowolnie na zawsze i cieszy się z dokonanej wymiany. Kiedy więc ktoś oddaje swoją nieprawość w zamian za prawość, nie spodziewa się, że odzyska swoje egoistyczne przyjemności. Rozstaje się z nimi na zawsze i czerpie z tego satysfakcję i spokój.

Podobnie człowiek, który podarował coś innemu, nawet coś materialnego, nie spodziewa się, że ten drugi odeśle mu w zamian równowartość tego przedmiotu w pieniądzach, ponieważ był to duchowy dar, a nie transakcja biznesowa. Taki przedmiot materialny reprezentuje wymianę łask duchowych. Wymianie tej towarzyszy poczucie błogości płynące z faktu obdarowywania i otrzymywania.

„Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa?” [Mt 10:29]. Wszystko we wszechświecie – każdy przedmiot i każda myśl – ma swoją wartość. Rzeczy materialne mają wartość materialną, rzeczy duchowe mają wartość duchową i nie jest rzeczą mądrą mylenie jednych i drugich. Próby kupowania sobie duchowych łask za pieniądze albo materialnych luksusów za cnotę to oznaki egoizmu i głupoty. Błędem jest kupczenie religią. Współczucia, dobroci i miłości nie można kupić ani sprzedać, można je jedynie podarować lub otrzymać w darze. Kiedy płaci się za dar, przestaje on być darem.

Ponieważ wszystko ma swoją wartość, to, co jest rozdawane swobodnie, jest również otrzymywane. Ten, kto rezygnuje z niższych form egoistycznego zadowolenia, zyskuje szczęście i wolność od egoizmu. Wszechświat jest sprawiedliwy i ta sprawiedliwość jest tak doskonała, że ten, kto raz ją dostrzegł, nie może już nigdy w nią wątpić ani się lękać. Będzie trwał w zadziwieniu i radości.

Z Od braku do Mocy:

Rozejrzałem się po świecie i zobaczyłem, że zacienia go smutek i pali ogień cierpienia. Szukałem przyczyny, ale jej nie znalazłem. Chciałem wyczytać ją z książek, lecz i tam jej nie odkryłem. Zajrzałem w siebie i tam była przyczyna i jej natura stworzona przez ja. Zajrzałem jeszcze głębiej i znalazłem lekarstwo.

Odkryłem jedyne prawo, prawo miłości; jedyne życie, życie zgodne z tym prawem; jedyną prawdę, prawdę przezwyciężonego umysłu i cichego posłusznego serca. Zamarzyłem, by napisać książkę, która byłaby pomocą dla mężczyzn i kobiet, bogatych czy biednych, uczonych lub nieuczonych, pogrążonych w świecie i od niego stroniących, w której odnaleźliby oni źródło wszelkiego sukcesu, szczęścia, spełnienia i prawdy. To marzenie nosiłem w sobie i nareszcie udało mi się je zrealizować. Posyłam tę realizację w świat, by niosła uzdrowienie i błogosławieństwo, by dotarła do wszystkich domostw i serc tych, którzy na nią czekają i są gotowi ją przyjąć.

(…)

Niepokój, ból i smutek to cienie życia. Nie ma takiego serca na świecie, które nie poczuło ukłucia bólu, nie ma takiego umysłu, który nie pogrążył się w mrocznych odmętach zmartwienia, nie ma takiego oka, które nie roniłoby gorących, oślepiających łez niewypowiedzianej udręki.

Nie ma domu, do którego nie weszli wielcy niszczyciele, choroba i śmierć, by rozdzielić serca, by zacienić go mroczną zasłoną smutku. Wszyscy dają się pochwycić w mocne, nierozerwalne sieci zła, gdzie doświadczają bólu, poczucia nieszczęścia i klęski.

Próbując uciec albo rozproszyć choć trochę te mroczne cienie, mężczyźni i kobiety stosują po omacku najróżniejsze metody, szukają ścieżek, na których mają nadzieję odnaleźć nieulotne szczęście.

Tak postępuje pijak i nierządnica, pogrążeni w przyjemnościach zmysłowych; tak czyni wyniosły esteta, który trzyma się z dala od smutku świata, otaczając się przepychem i luksusem; tak postępuje ten, kto łaknie bogactw czy sławy, kto podporządkowuje wszystko temu, by je zdobyć. Tak czynią ci, którzy szukają pocieszenia w ceremoniach religijnych.

Wydaje się, że wszyscy oni osiągają szczęście, którego szukali, a dusza, przynajmniej przez jakiś czas, daje się ukołysać słodkiemu poczuciu bezpieczeństwa, toksycznemu zapomnieniu o istniejącym złu. Prędzej czy później jednak przychodzi choroba albo jakiś wielki smutek, pokusa czy nieszczęście. Napada znienacka nieuzbrojoną duszę i materia jej drogiego szczęścia zostaje rozerwana na strzępy.

Nad każdą osobistą radością wisi zatem damoklesowy miecz bólu, gotów spaść w każdej chwili i zmiażdżyć duszę tego, kto nie chroni się wiedzą.

Dziecko woła, że chce być mężczyzną lub kobietą; mężczyzna i kobieta wzdychają za utraconą szczęśliwością czasu dzieciństwa. Biedak jęczy w kajdanach nędzy, bogacza zaś często dławi strach przed ubóstwem albo przemierza on świat szukając ulotnych cieni, które nazywa szczęściem.

Czasem dusza czuje, że znalazła bezpieczeństwo, spokój i szczęście, obierając dla siebie religię, otaczając ją intelektualną filozofią albo tworząc jakiś intelektualny czy artystyczny ideał. Rodzi się w niej jednak przemożna pokusa, by dowieść, że ta religia jest nieodpowiednia albo niewystarczająca, że ta filozofia jest bezużyteczna, a idealistyczny posąg wznoszony latami w trudzie rozpada się na kawałki.

Czy nie ma więc ucieczki od bólu i smutku? Czy nie ma narzędzi, by rozerwać okowy zła? Czy trwałe szczęście, bezpieczeństwo, dobrobyt i pokój są jedynie głupim marzeniem?

Nie, istnieje pewien sposób, i mówię to z radością, by przegnać zło raz na zawsze, istnieje proces, w którym choroba, nędza i wszelkie inne niesprzyjające stany lub okoliczności można odłożyć na zawsze. Istnieje metoda zapewniająca trwałość posiadania, wolna od wszelkiego lęku przed nawrotem przeciwności, praktyka, która pozwala zrealizować i utrzymać nieprzerwany pokój i błogość.

Początkiem tej drogi, która prowadzi do tej chwalebnej realizacji, jest właściwe zrozumienie natury zła.

Nie wystarczy zaprzeczać złu ani go ignorować; trzeba je zrozumieć. Nie wystarczy modlić się do Boga, by zabrał od nas zło; ty sam musisz się przekonać, skąd ono się wzięło i jaką przyniosło ci lekcję.

(…)

Twój świat jest taki, jaki ty jesteś. Wszystko we wszechświecie tłumaczy twoje doświadczenie wewnętrzne. To, co na zewnątrz, ma niewielkie znaczenie, jest bowiem odbiciem stanu twojej świadomości.

Liczy się tylko to, co masz w sobie, bowiem to, co na zewnątrz, jest tego odzwierciedleniem. To ty nadajesz światu zabarwienie.

Wszystko, co wiesz, zawiera się w twoim doświadczeniu; cała twoja przyszła wiedza musi przejść przez bramy doświadczenia, by stać się częścią ciebie.

Twoje myśli, pragnienia i aspiracje organizują twój świat. Wszystko, co we wszechświecie piękne, radosne i pełne blasku, wszystko, co jest brzydotą, smutkiem i bólem, zawiera się w tobie.

Myśli budują albo niszczą twoje życie, twój świat, twój wszechświat. Budując dzięki potędze myśli, stwarzasz i kształtujesz swoje życie zewnętrzne.

Wszystko, co skrywasz w najgłębszych zakamarkach swego serca, prędzej czy później ujawni się działaniem nieuchronnego prawa reakcji, znajdzie swój wyraz w twoim życiu zewnętrznym.

Dusza nieczysta, plugawa i samolubna z nieomylną precyzją zmierza do nieszczęścia i katastrofy; dusza czysta, bezinteresowna i szlachetna z równą precyzją osiąga szczęście i dostatek.

Każda dusza przyciąga do siebie to, co jest jej podobieństwem, nie przychodzi do niej noc, co do niej nie należy. Mieć tego świadomość to rozpoznawać uniwersalność Boskiego prawa.

Wszystko, co wydarza się w ludzkim życiu, co je buduje i niszczy, człowiek przyciąga do siebie jakością i mocą swoich myśli. Każda dusza jest złożoną kombinacją zgromadzonego doświadczenia i myśli, zaś ciało jest tylko prowizorycznym narzędziem dla jej przejawiania się.

Dlatego twoje myśli wyrażają twoje prawdziwe ja, zaś otaczający cię świat, zarówno ożywiony, jak i nieożywiony, przybiera takie cechy, w jakie przyoblekają go twoje myśli.

„Wszystko, czym jesteśmy, jest rezultatem naszych myśli. Wyrasta z naszych myśli; składa się z naszych myśli.” Tak mówił Budda. Jeśli więc człowiek jest szczęśliwy, to dlatego, że ma szczęśliwe myśli; jeśli jest nieszczęśliwy, jego myśli są przygnębiające i otępiające.

O tym, czy człowiek jest lękliwy, czy nieustraszony, głupi czy mądry, zmartwiony czy pogodny, decydują jedynie wewnętrzne stany jego duszy, nigdy świat zewnętrzny. Już słyszę zgodny chór głosów, który wykrzykuje: „Naprawdę chcesz powiedzieć, że okoliczności zewnętrzne nie wpływają na stan naszych umysłów?”. Nie to miałem na myśli: wyrażam tylko niezawodną prawdę, że okoliczności mogą na nas wpływać na tyle, na ile im na to pozwalamy.

Dajesz powodować sobą światu, ponieważ nie rozumiesz natury, zastosowania ani mocy myśli.

Wierzysz (i ta wiara jest odpowiedzialna za wszystkie nasze smutki i radości), że rzeczy zewnętrzne mogą cię wynieść albo zniszczyć. W ten sposób ulegasz światu, przyznajesz, że jesteś jego niewolnikiem, on zaś jest twoim władcą absolutnym. Przydajesz mu mocy, której w istocie on nie posiada, w rzeczywistości bowiem ulegasz nie temu, co na zewnątrz, lecz smutkowi lub radości, lękowi lub nadziei, sile albo słabości swoich własnych myśli rzutowanych na świat.

(…)

Widząc i rozumiejąc, że zło jest tylko ulotnym cieniem rzucanym przez ludzkie ja na transcendentną formę wiecznego dobra oraz to, że świat jest lustrem, w którym wszyscy się przeglądamy, wchodzimy stopniowo i pewnie po stopniach wiodących na tę płaszczyznę postrzegania, z której widać jasno, jakie jest prawo.

Widząc to, poznajemy, że wszystko podlega nieustannej interakcji przyczyn i skutków i że nic nie może się wyłamać spod tego prawa.

Od najbanalniejszej myśli, słowa czy czynu, po gromady ciał niebieskich, wszystkim rządzi prawo. Żadna arbitralna sytuacja nie mogłaby zapanować nawet na chwilę, bowiem byłaby zaprzeczeniem i unicestwieniem tego prawa.

Dlatego wszelkie okoliczności życiowe podlegają uporządkowanym, harmonijnym sekwencjom, a ukryte przyczyny każdej sytuacji zawierają w sobie to prawo: „co człowiek posieje, to zbierze”. Zostało ono wypalone nad bramą wieczności i nikt nie może mu zaprzeczyć; nie można go oszukać ani przed nim uciec.

Kto wkłada rękę w ogień, musi się poparzyć. Musi wypełnić się czas i żadne przekleństwo czy modlitwa tego nie zmienią.

Dokładnie to samo prawo rządzi domeną umysłu. Nienawiść, złość, zazdrość, zawiść, pożądanie, pożądliwość, to wszystko jest płonącym w nas ogniem i jeśli go dotkniemy, dotkliwie się poparzymy.

Wszystkie te stany umysłu słusznie nazywane są „złem”, bo są wyrazem starania duszy, by podważyć, w jej ignorancji, prawo. Dlatego powodują wewnętrzny chaos i zamęt i prędzej czy później muszą przejawić się w świecie zewnętrznym jako choroby, porażki i nieszczęścia, którym towarzyszy ból, żal i rozpacz.

Miłość, łagodność, dobra wola i czystość to łagodne powietrze tchnące na duszę spokojem. Pozostają one w harmonii z odwiecznym prawem i przejawiają się jako zdrowie, spokojne otoczenie, niezachwiany sukces i szczęście.

Głębokie zrozumienie tego wielkiego prawa przenikającego wszechświat buduje stan umysłu zwany posłuszeństwem.

Świadomość tego, że sprawiedliwość, harmonia i miłość pełną nadrzędną rolę we wszechświecie, to wiedza, że wszystkie niesprzyjające i bolesne okoliczności są wynikiem naszego nieposłuszeństwa wobec prawa.

Taka wiedza daje siłę i moc; tylko na niej człowiek może zbudować prawdziwe życie, trwały sukces i szczęście.

Cierpliwość w każdych okolicznościach i akceptacja wszystkiego, co się nam przydarza, jako życiowych lekcji pozwala nam wznieść się ponad cały ból, pokonać go bez lęku, że kiedyś powróci, ponieważ przegnaliśmy go trwale swoim posłuszeństwem wobec prawa.

Człowiek tak posłuszny działa w harmonii z prawem, z którym się faktycznie utożsamia. Odnosząc zwycięstwo, zwycięża on ostatecznie, buduje to, co nigdy nie zostanie zniszczone.

ISBN 13: 978-83-66388-22-2
EAN: 9788366388222

Informacje dodatkowe

Waga 420 g
Wymiary 14,5 × 20,5 cm
Autor

James Allen

Książka

okładka miękka

Objętość

284 strony