H. Emilie Cady
Jak korzystać z Prawdy


34,00 

Książka zawiera praktyczne wskazówki, przy pomocy których czytelnik może zmienić swoje nieudane, a być może i męczące życie w satysfakcjonujące. Stanie się tak dzięki Zasadom Życia, które zastosuje on w codziennym życiu. Pomocne dla adeptów nauk autorki mogą okazać się również pytania zamieszczone w ostatniej części książki, dotyczące kolejnych lekcji, na które każdy powinien udzielić osobistych odpowiedzi.

SKU: 77 Kategoria:

Opis

Autorka stwierdza, że życie ludzkie może ulec przemianie mocą myśli i przekonań. Zachęca czytelnika do poszukiwania prawdy w swoim sercu i stosowania jej w każdej dziedzinie życia. Według Cady JAM JEST pragnie, byśmy wiedli życie w dobrobycie i równowadze. Nie jest Ono zewnętrzną siłą, obserwującą nas z dystansu i czekającą na nasze potknięcia. Człowiek posiada moc tworzenia pożądanych rezultatów i sytuacji życiowych. Studiując kolejne rozdziały tej książki, czytelnik uczy się rozumieć, używać i współpracować z JAM JEST.

JAM JEST to Życie, pisze Cady, nie jest nienawiścią ani smutkiem; jest miłością i radością; nie jest słabością i porażką. jest mocą i sukcesem. Prawdziwa modlitwa jest zatem nieustannym rozpoznawaniem i dziękowaniem za wszystko, co dobre, bowiem wszelkie dobro jest teraz i na zawsze naszą własnością.

H. Emilie Cady w całej książce zadziwia czytelnika przenikliwością swoich twierdzeń, co wyróżnia to dzieło i stawia jest na równi z literaturą związaną z Księgami Saint Germaina, czy „Kursem Cudów”.

Cytaty z ksiązki:

Wyobraźmy sobie piękną fontannę zasilaną niewidocznym, niewyczerpanym źródłem. Sam jej środek bulgocze silnym, pełnym energii życiem, kipi wielką aktywnością, ale na jej obrzeżach woda jest prawie nieruchoma, jakby była zanieczyszczona i pokryta szumowinami. Obraz ten symbolizuje człowieka. Został on stworzony z substancji nieskończenie bardziej subtelnej, prawdziwszej niż woda.

Jeśli więc chorujesz, powinieneś zignorować pozory choroby- które są zewnętrzne, które są obrzeżami zbiornika, gdzie woda jest nieruchoma i gdzie gromadzą się szumowiny – i przemawiając ze środka swojej istoty powiedzieć: „To ciało jest świątynią żywego Boga; Pan jest teraz w swojej świątyni. Chrystus we mnie jest moim życiem, Chrystus jest moim zdrowiem, Chrystus jest moją siłą, Chrystus jest doskonały. Dlatego ja jestem teraz doskonały, ponieważ On mieszka we mnie jako doskonałe życie, zdrowie, siła.” Wypowiadaj te słowa z całą żarliwością, świadomie, a niemal natychmiast wieczna Fontanna Życia w środku twojej istoty zacznie kipieć i bulgotać coraz silniej. Nareszcie wytryśnie z niej nowe życie poprzez ból, chorobę, wszelkie dolegliwości, na powierzchnię, a twoje ciało ukaże doskonałe życie Chrystusa.

Załóżmy, że potrzebujesz pieniędzy. Weź myśl: „Chrystus jest moim obfitym dostatkiem (nie żywicielem). On jest we mnie teraz i ogromnie pragnie przejawić Się jako mój dostatek. Jego pragnienia spełniają się teraz.” Nie zastanawiaj się, w jaki sposób On to zrobi, po prostu trwaj w przekonaniu o dostatku tu i teraz, odwracając wzrok od wszystkich innych źródeł, a On z pewnością uhonoruje twoją wiarę manifestując się jako twój dostatek, po stokroć większy niż to, o co prosiłeś lub pomyślałeś. Tak samo jest ze „wszystkim, czego zapragniesz.” Pamiętaj jednak żarliwe słowa Jakuba apostoła: „Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam. Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana.” (Jk 1, 6-7)

W żadnym miejscu Nowego Testamentu nie ma wzmianki o tym, że Jezus Chrystus przybył po to, by po śmierci uwolnić nas od kary za grzechy. Koncepcja ta jest czystym wymysłem ignoranckiego, fizycznego umysłu późniejszych czasów.

Kiedy raz złożysz dowolną sprawę w ręce mieszkającego w tobie wiecznie obecnego Chrystusa, w którym przejawia się niepohamowane pragnienie wyruszenia nam na ratunek i zrobienia dla nas wszystkiego, nie waż się z tego wycofać, wziąć na powrót sprawy w swoje śmiertelne ręce, bowiem działając w ten sposób oddalisz chwilę, w której On rozwiązałby twój problem. Wszystko, co musisz zrobić w tej kwestii to myśleć: „Dokonało się. Manifestuje się teraz.” Ta Boska Obecność jest naszą wystarczalnością we wszystkim i zmaterializuje się jako taka we wszystkim, czego potrzebujemy lub pragniemy, jeśli będziemy tego oczekiwać z ufnością. Ta kwestia zaufania Chrystusowi wewnętrznemu, który zrobi dla nas wszystko – uświadomienie sobie, że stanowimy z Nim jedność i że Jemu jest dana wszelka moc – nie jest czymś, co przychodzi do nas spontanicznie. Przychodzi dzięki wytrwałym staraniom z naszej strony. Rozpoczynamy od twierdzenia, że będziemy Mu ufać jako naszemu obecnemu ocaleniu, naszemu zdrowiu, bogactwu, mądrości, całemu dobru i podtrzymujemy to twierdzenie usilnym staraniem aż przerodzi się ono w nasz duchowy nawyk. Żaden nawyk nie przychodzi do naszego życia w jednej chwili, każdy jest następstwem codziennych starań.

Do tej pory niewielu z nas miało jakiekolwiek wyobrażenie o destrukcyjnym potencjale słów potępienia albo potępiających myśli. Nawet pośród adeptów Prawdy, którzy znają moc każdego wypowiedzianego słowa – a ponieważ ją znają, tym większa staje się ta moc – panuje powszechna tendencja do potępiania kościołów i wszystkich ortodoksyjnych chrześcijan, do krytykowania i mówienia z lekceważeniem o adeptach innych szkół (jakby mogła istnieć tylko jedna szkoła Chrystusowa), a nawet do dyskutowania o błędach ludzi, którzy na odmienne sposoby żarliwie poszukują Chrystusa.

Zatrzymajmy się i przyjrzyjmy swojemu postępowaniu. Dlaczego mielibyśmy potępiać kościoły? Czy Jezus nie nauczał dalej w synagogach? Nie wycofał się z kościoła ani nie mówił o nim z pogardą. Pozostał w nim, próbując pokazać ludziom, gdzie popełniają błędy, próbując poprowadzić ich do wyższego obrazu Boga jako ich Ojca, pobudzić ich do bardziej prawdziwego, prawego życia. Jeśli odkrywał hipokryzję w kościołach, nie zadowalał się mówieniem: „Jestem bardziej święty od was”, ale pozostawał na miejscu i nauczał doskonalszej drogi: że wnętrze talerza musi być czyste.

Silne potępiające myśli jednego człowieka o drugim uderzają w niego tak silnie, jakby człowiek ten otrzymał cios w żołądek. Jeśli uderzony nie podniesie się od razu, nie otrząśnie się z tego uczucia – co może łatwo zrobić, zwracając swój wzrok na oblicze Ojca i powtarzając tak długo, aż stanie się to dla niego rzeczywistością: „Ty, Boże, mnie aprobujesz” – cios zniszczy w nim na jakiś czas świadomość doskonałego życia, człowiek ten uwierzy, że jest słaby i poczuje się głęboko zniechęcony, bardziej niż gdyby przytrafiło mu się coś innego.

Wszelkie potępienie rodzi się z patrzenia na osobowość. Osobowość (od łac. persona, czyli maska) jest tym, co zewnętrzne, nie prawdziwą jaźnią. Każdy, kto wypowiada słowo potępienia wobec drugiego, dowodzi niezbicie, że żyje w świecie zewnętrznym, na obrzeżach swojej istoty; że nie wzniósł się jeszcze ponad poziom tych, do których czysty Nazarejczyk powiedział: „Niech ten, kto jest bez grzechu, pierwszy rzuci kamieniem.”

JESTEM jest zatem imieniem Boga. Za każdym razem, kiedy mówisz: „Jestem chory”, „Jestem słaby”, „Jestem zniechęcony”, czy nie wymawiasz imienia Boga nadaremno? JESTEM nie może być chore; JESTEM nie może być znużone, słabe ani bezsilne; bo JESTEM jest Wszechżyciem, Wszechmocą, Wszechdobrem.

ISBN 10: 83-60280-21-5

ISBN 13: 978-83-60280-21-8

EAN: 9788360280218

Informacje dodatkowe

Waga300 g
Wymiary14,5 × 20,5 cm
Autor

H. Emilie Cady

Książka

okładka miękka

Objętość

144 strony