Jiddu Krishnamurti
O Bogu


49,00 

Autor przedstawia tu swoje spostrzeżenia dotyczące szczególnie ważnej kwestii swoich nauk, jaką jest Bóg. Zauważa, że nasz obraz Boga najczęściej pochodzi od naszych projekcji i lęków, indywidualnych i zbiorowych. Wyjaśnia na czym polega prawdziwa religia oraz świętość i że nie mają one nic wspólnego z symbolami, koncepcjami – czyli po prostu z myślą. Nie da się pojmować tego, co nieznane przy pomocy tego, co znane.

SKU: 1012861 Kategoria:

Opis

Problematyczne jest również samo poszukiwanie. Według autora możemy jedynie pogłębiać poznawanie tego, co już znamy, a prawdziwe odnalezienie Boga będzie wymagało zaniechania wszelkich poszukiwań przy pomocy intelektu. Dopiero wtedy będziemy mogli doświadczać Boga, Prawdy, Jedynej Rzeczywistości, Oświecenia, czy jakkolwiek nazwiemy ów stan, za którym tęsknimy. Religijny umysł to taki, który bezpośrednio postrzega świętość, a nie taki, który podąża za jakimkolwiek dogmatem.

Autor pisze: „Myślicie czasami, że życie jest wyłącznie procesem mechanicznym, lecz kiedy ogarnia was smutek i pogrążacie się w chaosie, zwracacie się ku wierze i oczekujecie, że jakaś wyższa istota pokieruje wami, że wam pomoże. Nigdy nie wybieracie ostatecznie jednego z tych przeciwstawnych sobie poglądów, podczas gdy naprawdę wyzwolilibyście się ze wszystkich ograniczeń tylko dzięki zrozumieniu, że obydwa są iluzją.”

Krishnamurti nigdy nie starał się zostać guru, zwykle umniejszał swoją rolę jako przewodnika, czy nauczyciela. Jego wykłady bardziej przypominały rozmowy przyjaciół. Podróżował z nimi po całym świecie, spotykając się z ludźmi żyjącymi w różnych kulturach, wyznającymi różne religie i filozofie. Trafiał do nich ze swoim przekazem, którego największą zaletą była bezpośredniość i autentyczność. Z pewnością trafi również do Ciebie i będzie inspiracją dla pełniejszego doświadczania świata z tolerancją i otwartością wobec jego bogatej różnorodności.

Cytaty z ksiązki:

Istnieje świętość niestworzona przez myśl, niebędąca uczuciem wzbudzonym przez myśl. Myśl nie jest w stanie jej rozpoznać ani wykorzystać. Myśl nie potrafi jej wysłowić. Jest to świętość nietknięta żadnym symbolem ani słowem. Nieprzekazywalna. Jest ona faktem.

(…)

Sądzę, że człowiek przez całe wieki dążył do stanu pokoju, wolności i błogości, którego nazywał Bogiem. Szukał go pod różnymi imionami i w różnych okresach historii, najwyraźniej jednak nieliczni tylko odnajdowali w sobie to poczucie wielkiego spokoju, wolności i tego stanu, który człowiek nazywa Bogiem. W czasach nam współczesnych ma to bardzo niewielkie znaczenie; używamy słowa „Bóg”, nie przywiązując do niego wielkiej wagi. Nieustannie jednak dążymy do stanu błogości, pokoju i wolności od tego świata, uciekając od niego na różne sposoby, by odnaleźć coś, co okaże się trwałe, co da nam schronienie i uświęcenie, poczucie głębokiego wewnętrznego uspokojenia. To, czy człowiek wierzy w Boga, czy nie, zależy od wpływu jego otoczenia, tradycji i klimatu. Aby odnaleźć ten stan błogości, tę wolność, ten nadzwyczajny spokój, trzeba żyć. Musimy zrozumieć, dlaczego nie jesteśmy w stanie konfrontować się z faktem ani tego faktu transformować, dzięki czemu moglibyśmy wyjść poza niego.

(…)

Pytający: Jaka jest najprostsza ścieżka do odnalezienia Boga?

Krishnamurti: Obawiam się, że nie ma tu prostych ścieżek, bowiem odnalezienie Boga jest nad wyraz trudnym i żmudnym zadaniem. Czy to, co nazywamy Bogiem, nie jest tworem umysłu? Wiecie, czym jest umysł. Jest wynikiem czasu, który może stworzyć wszystko, każdą iluzję. Posiada on zdolność kreowania idei, projektowania siebie w wyobraźni; nieustannie gromadzi, odrzuca albo wybiera. Będąc uprzedzonym, ciasnym i ograniczonym, umysł może stworzyć obraz Boga, może sobie wyobrazić, czym jest Bóg, jedynie w sposób ograniczony. Ponieważ niektórzy nauczyciele, księża i tak zwani zbawiciele twierdzą, że Bóg istnieje, opisują go, umysł może wyobrażać go sobie podobnie, ale ten obraz nie jest Bogiem. Bóg jest czymś, co wykracza poza umysł.

(…)

Pytający: Znamy obecnie wiele koncepcji Boga. Co pan myśli o Bogu?

Krishnamurti: Przede wszystkim ustalmy, co rozumiemy pod pojęciem koncepcji. Czym jest proces myślenia? Koniec końców, kiedy formułujemy jakąś koncepcję, na przykład na temat Boga, jest ona nieuchronnie rezultatem naszego uwarunkowania, czyż nie? Jeśli wierzymy w Boga, nasza wiara jest tworem środowiska, w którym żyjemy. Jedni z nas słyszą od dziecka, że Boga nie ma, innym wpaja się wiarę w niego. Tak więc tworzymy różne koncepcje Boga w zależności od tego, czego nas nauczono, skąd pochodzimy, jakie są nasze upodobania, skłonności, nadzieje i lęki. Jest oczywiste, że dopóki nie zrozumiemy procesu naszego myślenia, wszelkie koncepcje na temat Boga nie będą miały żadnej wartości, prawda? Myśl może wyprojektować wszystko, co zechce. Może stworzyć albo odrzucić Boga. Każdy człowiek jest w stanie wymyślić lub zniszczyć Boga zależnie od tego, czego pragnie, co mu sprawia przyjemność, a co ból. Dlatego dopóki myśl jest aktywna, dopóki formułuje i stwarza, nie odkryjemy tego, co ponadczasowe. Boga albo rzeczywistość poznać można tylko wtedy, gdy myśl dobiega końca.

Skoro zatem pyta pan: „Co pan myśli o Bogu?”, już pan sformułował swoją myśl, czyż nie? Myśl może stworzyć Boga i doświadczać tego, co sama stworzyła. To doświadczenie jednak z pewnością nie będzie prawdziwe. To tylko projekcja myśli, dlatego nie jest ona niczym rzeczywistym. Jeśli jednak możemy zobaczyć, jaka jest prawda, być może doświadczymy czegoś znacznie większego niż projekcja myśli.

Obecnie, gdy na świecie czyha na nas coraz więcej zagrożeń, ludzie pragną wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa. Nie znajdując go na zewnątrz, poszukujemy go w idei, w myśli i dlatego stwarzamy to, co nazywamy Bogiem. Ta koncepcja staje się naszym bezpieczeństwem. Umysł poszukujący bezpieczeństwa z pewnością nie znajdzie tego, co rzeczywiste, co prawdziwe. Aby zrozumieć to, co wykracza poza czas, musimy odrzucić wszelkie wytwory myśli. Myśl nie istnieje bez słów, symboli i obrazów. Tylko wtedy, gdy umysł cichnie, gdy uwalnia się od własnych tworów, powstaje możliwość odnalezienia tego, co rzeczywiste. Zatem pytanie o to, czy Bóg istnieje, jest niedojrzałą reakcją w odpowiedzi na nasz problem, prawda? Formułowanie jakichkolwiek opinii na temat Boga jest czymś naprawdę dziecinnym.

Doświadczenie, uświadomienie sobie tego, co jest poza czasem, wymaga zrozumienia procesu czasu. Umysł jest rezultatem czasu, zbudowany jest z wczorajszych wspomnień. Czy możliwe jest uwolnienie się od tych niezliczonych dni wczorajszych będących procesem czasu? Jest to z pewnością bardzo poważny problem; nie jest on tylko kwestią wiary lub niewiary. Wiara i niewiara są procesami ignorancji, podczas gdy zrozumienie uwikłanej w czas jakości myśli daje nam wolność, a tylko ona pozwala nam cokolwiek odkryć. My jednak zadowalamy się przeważnie wiarą, ponieważ tak jest dużo wygodniej; daje nam to poczucie bezpieczeństwa, przynależności do grupy. A przecież przekonania są tym, co w istocie nas od siebie oddziela; ty wierzysz w jedno, ja w drugie. Przekonania tworzą bariery; są procesem dezintegracji.

Ważne jest zatem nie pielęgnowanie w sobie wiary czy przekonań, lecz zrozumienie procesów umysłu. To umysł, myśl, tworzy czas. Myśl jest czasem i cokolwiek ona projektuje, musi pochodzić z czasu; dlatego myśl nie może przekroczyć siebie samej. Odkrycie tego, co jest poza czasem, wymaga ustania myśli, a to jest niezwykle trudne, ponieważ nie sposób przestać myśleć narzucając sobie dyscyplinę, kontrolując, odrzucając czy powściągając. Myśl dobiega końca dopiero wtedy, gdy rozumiemy cały proces myślenia, a to wymaga od nas samopoznania. Myśl to ja, myśl to słowo, które identyfikuje się z ja. Nieważne, jak wysoko czy nisko plasuje się owo ja, nigdy nie wykracza ono poza obszar myśli.

Aby odnaleźć Boga, to, co jest poza czasem, musimy zrozumieć proces myślenia – swój własny proces. Ja jest czymś wielce złożonym; nie funkcjonuje na jednym poziomie, składa się z wielu myśli, wielu bytów, pozostających ze sobą w sprzeczności. Musimy być uważni na nie wszystkie uważnością niedokonującą wyborów, niepotępiającą ani nieporównującą; potrzebujemy zdolności widzenia rzeczy takimi, jakimi one są, nie zniekształcania ich ani przekładania na inny język. Kiedy tylko zaczynamy oceniać bądź tłumaczyć sobie to, co widzimy, zniekształcamy to poprzez swoje uwarunkowanie. Odkrycie rzeczywistości albo Boga wymaga wyzbycia się wszelkich przekonań, ponieważ zarówno akceptacja, jak i odrzucenie, stanowi barierę dla odkrywania.

Wszyscy chcemy czuć się bezpiecznie w świecie i w sobie, ale umysł musi zrozumieć, że to dążenie do poczucia bezpieczeństwa do niczego nie prowadzi. Tylko umysł, który nie czuje się bezpiecznie, umysł całkowicie wolny od posiadania w jakiejkolwiek formie, może odkrywać – a to jest żmudne zadanie. Nie chodzi o to, by zamieszkać samotnie w lesie albo zamknąć się w klasztorze, czy w kręgu wybranych przekonań; przeciwnie, nic bowiem nie jest w stanie istnieć w stanie izolacji. Być to znaczy być w relacji; tylko w relacjach z innymi możemy spontanicznie odkrywać siebie takimi, jakimi jesteśmy. I właśnie to odkrywanie siebie takimi, jakimi jesteśmy, bez potępiania się czy usprawiedliwiania, dokonuje w nas wielkiej przemiany. To jest początkiem mądrości.

Umysł jest tym, co znane – znane jest tym, czego doświadczyliśmy. Próbujemy posłużyć się tym, co znane, by zrozumieć nieznane. Ale to, co znane, nie jest w stanie, rzecz jasna, poznać nieznanego; zna ono tylko to, czego doświadczyło, czego zostało nauczone, co zgromadziło. Czy umysł jest w stanie dostrzec tę prawdę, że nigdy nie pozna nieznanego?

To oczywiste, że rozumiejąc, iż mój umysł nie jest w stanie poznać nieznanego, całkowicie się uciszam. Jeśli wydaje mi się, że zdołam uchwycić nieznane w kategoriach znanego, robię wiele hałasu; mówię, odrzucam, wybieram, próbuję znaleźć sposób. Jeśli jednak umysł uświadamia sobie, że nie jest w stanie poznać nieznanego, jeśli przekonuje się, że nie wykonał nawet jednego kroku w kierunku nieznanego, to co się wówczas wydarza? Milknie on całkowicie. I nie jest to rozpacz; po prostu przestaje on czegokolwiek szukać.

Ruch poszukujący może przebiegać jedynie w obszarze znanego, a wszystko, do czego umysł jest zdolny, to uświadomienie sobie, że ten ruch nigdy nie dotrze do nieznanego. Każdy ruch znanego pozostaje w obszarze znanego. To jedyna rzecz, którą muszę widzieć; jedyne, co mój umysł musi sobie uświadomić. Wówczas bez żadnego impulsu, bez żadnej motywacji, umysł po prostu milknie.

Czy zauważyliście, że miłość jest milczeniem? Milczeniem, w którym trzymacie się za ręce, patrzycie z czułością na dziecko lub zachwycacie się pięknym wieczorem? Miłość nie ma przeszłości ani przyszłości, jest nadzwyczajnym stanem ciszy. Bez tej ciszy, będącej absolutną pustką, nie ma kreacji. Możecie przejawiać wielką inteligencję, wielkie zdolności, ale tam, gdzie nie następuje tworzenie, panuje destrukcja, rozpad, a umysł więdnie.

Kiedy umysł jest pusty i cichy, kiedy trwa w stanie całkowitej negacji – która nie jest brakiem wyrazu ani przeciwieństwem pozytywu, lecz zupełnie innym stanem, w którym ustaje wszelka myśl – tylko wtedy możliwe jest powstanie tego, co nienazwane.

(…)

Zgodnie z mechanistycznym poglądem na życie człowiek jest jedynie wytworem środowiska i różnych reakcji dostrzegalnych jedynie dla zmysłów; to środowisko i te reakcje podlegać muszą kontroli zracjonalizowanego systemu zezwalającemu jednostce funkcjonować tylko w określonych ramach. Zrozumcie, proszę, czym naprawdę jest to mechanistyczne spojrzenie na życie. Nie ma w nim miejsca dla wyższego, transcendentalnego bytu i nic tu nie ma ciągłości; pogląd ten nie zakłada istnienia życia po śmierci. Życie trwa krótko i kończy się unicestwieniem. Człowiek jest niczym jako wytwór środowiska i jego reakcji, jego jedynym celem jest realizacja egoistycznych dążeń do pozyskania poczucia bezpieczeństwa, dlatego wspiera on system oparty na wykorzystywaniu innych ludzi, na okrucieństwie i wojnach. Dlatego też wszelka ludzka aktywność musi być kształtowana i sterowana poprzez wprowadzanie zmian w ludzkim otoczeniu.

Inny pogląd zakłada zasadniczą boskość człowieka i głosi, że ludzkim losem kieruje jakaś wyższa inteligencja. Zwolennicy tego poglądu poszukują Boga, dążą do doskonałości, wyzwolenia, szczęścia, takiego stanu istnienia, w którym zniknąłby konflikt subiektywnych wartości. Wierzą w istnienie wyższego bytu kierującego ludzkim losem. Ten wyższy byt czy też wyższa inteligencja stworzyła świat, zaś ludzkie „ja”, ego, jest czymś trwałym, wiecznym.

Myślicie czasami, że życie jest wyłącznie procesem mechanicznym, lecz kiedy ogarnia was smutek i pogrążacie się w chaosie, zwracacie się ku wierze i oczekujecie, że jakaś wyższa istota pokieruje wami, że wam pomoże. Nigdy nie wybieracie ostatecznie jednego z tych przeciwstawnych sobie poglądów, podczas gdy naprawdę wyzwolilibyście się ze wszystkich ograniczeń tylko dzięki zrozumieniu, że oba one są iluzją. Często wyobrażacie sobie, że jesteście wyzwoleni, lecz radykalna wolność przychodzi tylko dzięki całkowitemu zrozumieniu procesu tworzenia tych ograniczeń i ostatecznemu ich zburzeniu. Nie można zrozumieć rzeczywistości, tego, co jest, dopóki trwamy w niemającym początku procesie ignorancji. Dopiero kiedy ten proces, zasilany naszą wolą i pragnieniem, dobiegnie końca, nastanie to, co można nazwać rzeczywistością, prawdą, błogością.

(…)

Być może warto, byśmy poświęcili trochę czasu kwestii sensu życia. Nie chodzi mi o życie, jakie obecnie prowadzimy, ono bowiem ma bardzo niewiele sensu. Nadajemy życiu znaczenie intelektualne, teoretyczne, teologiczne albo (jeśli mogę użyć tego słowa) mistyczne; poszukujemy głębszego sensu – tak czynią niektórzy pisarze, którzy odczuwają rozpacz dostrzegając jedynie pustkę egzystencji – wymyślamy dla niego jakieś głębokie intelektualne przesłania. Sądzę, że więcej korzyści przyniosłoby nam nie intelektualne czy emocjonalne, lecz rzeczywiste, faktyczne zbadanie, czy w życiu jest coś naprawdę uświęconego. Nie chodzi mi o to, co wymyślił umysł, by dodać życiu poczucia świętości, lecz o rzeczywistą świętość. Zarówno historia, jak i życie współczesne – nasze kariery, wszechobecna rywalizacja, rozpacz, poczucie osamotnienia, napięcie, destrukcja, jaką niesie ze sobą wojna i nienawiść – pokazują nam, że życie ma bardzo niewielkie znaczenie. Trwa może siedemdziesiąt lat, z których czterdzieści czy pięćdziesiąt spędzamy w biurze, wykonując rutynowe czynności, pogrążeni w nudzie i w poczuciu osamotnienia. Jakie więc może mieć ono znaczenie? Widząc to, zarówno na Wschodzie, jak i tutaj, człowiek tworzy znaczące i wartościowe symbole, idee, Boga, które koniec końców są jednak wyłącznie wynalazkiem umysłu. Na Wschodzie mówi się, że życie jest jedno: nie zabijaj; Bóg jest obecny w każdym człowieku; nie niszcz. A przecież ludzie niszczą się nawzajem, czynem, słowem, w interesach; tak więc idea głosząca, że życie jest jedno i że jest święte, nie ma istotnego znaczenia.

Podobnie na Zachodzie ludzie zdając sobie sprawę z tego, jakie naprawdę jest życie – brutalne, agresywne, bezlitośnie oparte na rywalizacji – nadają znaczenie symbolom. Te symbole, wokół których zbudowano religie, uważane są za święte. Teolodzy, kapłani i święci, którzy doświadczyli szczególnych doznań, nadają znaczenie życiu, my zaś chciwie przejmujemy te treści, ponieważ jesteśmy zrozpaczeni, osamotnieni, bo żyjemy z dnia na dzień w przekonaniu, że nasze życie nie ma żadnego sensu. Gdybyśmy jednak potrafili zrezygnować z tych wszystkich symboli, obrazów, idei i przekonań, które budowaliśmy przez wieki i którym nadaliśmy rangę świętości, gdybyśmy zdołali uwolnić się od wynalazków, być może zadalibyśmy sobie poważne pytanie o to, czy istnieje coś, co jest prawdziwe, święte. Bo tego przecież człowiek poszukuje pośród zamętu, rozpaczy, poczucia winy i śmierci. Nieustannie poszukujemy czegoś, co powinno okazać się czymś ponadczasowym, czymś wiecznym. Czy moglibyśmy poświęcić trochę czasu dociekaniu, przekonaniu się, czy to coś istnieje naprawdę? Nie powinniśmy jednak szukać tego, co chcielibyśmy odnaleźć, czyli Boga, idei czy symboli. Najpierw powinniśmy to wszystko odrzucić.

Słowa są jedynie narzędziem komunikacji, nie są rzeczami. Słowo, symbol, nie jest rzeczywisty i kiedy wikłamy się w słowa, niezwykle trudno jest nam uwolnić się od symboli, pojęć oraz idei przesłaniających nam to, co jest. Choć jesteśmy skazani na używanie słów, nie są one faktami. Tylko pamiętając o tym, że słowo nie jest faktem, możemy naprawdę coś zbadać. Człowiek w głębi swego osamotnienia i rozpaczy uświęcił ideę, obraz stworzony własnymi rękami albo myślą. Obraz ten nabrał wielkiego znaczenia dla chrześcijan, hinduistów, buddystów itp., którzy nadali mu aurę świętości. Czy możemy ją wymazać – nie tylko werbalnie, teoretycznie, lecz naprawdę ją usunąć, jako że nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistością? Wtedy dopiero zaczniemy zadawać pytania. Ale nikt nam na nie nie odpowie, ponieważ na każde zadane przez nas fundamentalne pytanie nikt nie może odpowiedzieć, a już najmniej my sami. Możemy jednak to pytanie sformułować i pozwolić mu dojrzewać, gotować się, pracować. Musimy je przeniknąć do głębi. Pytamy więc, czy poza symbolami, słowami, istnieje coś rzeczywistego, prawdziwego, coś naprawdę świętego.

(…)

Umysł religijny jest czymś różnym od umysłu, który wierzy w religię. Umysł religijny jest psychologicznie wolny od kultury danego społeczeństwa; jest wolny od przekonań, od dążenia do gromadzenia doświadczeń i do wyrażania siebie. Człowiek od wieków tworzy koncepcje, które nazywa Bogiem. Wiara w te koncepcje zwane Bogiem jest mu niezbędna, ponieważ jego życie jest przepełnione smutkiem, toczą się w nim nieustanne wojny, popada on w konflikty i nieszczęścia, i niezwykle rzadko przydarzają mu się jasne doznania piękna i radości.

Wiara w jakąś koncepcję czy formułę, w idee, jest dla nas tak istotna, ponieważ przypisujemy znikome znaczenie samemu życiu. Codzienna rutyna, praca, rodzina, seks, poczucie osamotnienia, ciężary, które dźwigamy, konflikt wywołany potrzebą wyrażania siebie, to wszystko ma bardzo niewielkie znaczenie – a na końcu nieuchronnie następuje śmierć tego wszystkiego. Dlatego człowiek musi wierzyć; to jest jego imperatyw.

Koncepcje Boga, zbawcy czy mistrza przybierały różny kształt w zależności od klimatu, w jakim je tworzono, oraz intelektualnego poziomu twórców tych idei i formuł. Człowiek od zawsze usiłuje osiągnąć stan błogości, poznać prawdę, rzeczywistość, w której umysł pozostaje niezakłócony. Dlatego wymyślił sobie cel i dąży do jego realizacji. Twórcy wielkich idei i koncepcji ustanawiają system lub wytyczają ścieżkę, którą należy podążać, by dotrzeć do tej najwyższej rzeczywistości. Człowiek torturuje więc swój umysł – poprzez dyscyplinę, kontrolę, zaprzeczanie sobie, abstynencję i izolację – obmyśla najróżniejsze sposoby docierania do tej rzeczywistości. W Azji wymyślono wiele ścieżek prowadzących do tej rzeczywistości (w każdym razie ludzie w to wierzą), a wybór którejś z nich jest kwestią temperamentu i okoliczności. Rzeczywistość, do której mają nas one doprowadzić, wykracza poza ludzką miarę, poza myśl. Na Zachodzie jest tylko jeden zbawiciel; tylko za jego pośrednictwem można odnaleźć najwyższą prawdę. Wszystkie systemy Wschodu i Zachodu opierają się na nieustannej kontroli, na zmuszaniu umysłu do uległości wobec wzorca wyznaczanego przez księży, święte księgi, przez wszystkie te niefortunne koncepcje będące istotą przemocy. Przemoc przejawia się nie tylko w umartwianiu ciała, ale również w tłumieniu każdego pragnienia, w pozbawianiu siebie piękna, w kontrolowaniu i posłuszeństwie wobec wyznaczonego modelu.

(…)

Pytający: Czym jest Bóg?

Krishnamurti: Jak się tego dowiedzieć? Czy przyjmie pan informację z drugiej ręki? A może sam pan podejmie próbę poznania tego, czym jest Bóg? Łatwo jest zadawać pytania, ale doświadczenie prawdy wymaga wielkiej inteligencji, wielu dociekań i poszukiwań.

Tak więc pierwsze pytanie brzmi: Czy jest pan gotów zaakceptować to, co ktoś inny mówi o Bogu? Nieważne kto, Krishna, Budda czy Chrystus, ponieważ oni wszyscy mogą się mylić, podobnie jak może się mylić pański guru. Aby poznać prawdę, umysł musi mieć wolność dociekania, a to znaczy, że nie wystarczy, gdy przyjmie on cokolwiek na wiarę. Mogę panu opisać tę prawdę, ale to nie będzie to samo, niż gdyby pan jej sam doświadczył. Wszystkie święte księgi opisują, czym jest Bóg, ale te opisy nie są Bogiem. Słowo „Bóg” nie jest Bogiem, prawda?

Aby poznać prawdę, nie wolno niczego akceptować ani poddawać się wpływom ksiąg, nauczycieli czy kogoś innego. Jeśli podda się pan cudzym wpływom, odnajdzie pan tylko to, co oni panu pokazują. A trzeba panu wiedzieć, że pański umysł potrafi wykreować dowolny obraz, jaki tylko sobie zażyczy. Może wyobrażać sobie Boga z długą brodą albo z jednym okiem; ten Bóg może mieć barwę niebieską albo purpurową. Dlatego musimy być świadomi swoich pragnień i nie dawać się zwieść projekcjom własnych życzeń i tęsknot. Jeśli pragnie pan zobaczyć Boga w określonej postaci, jego obraz będzie zaspokajał pańskie życzenie, ale ten obraz nie będzie Bogiem. Jeśli odczuwa pan smutek i pragnie pocieszenia albo przejawia sentyment i romantyczne uczucia w swoich religijnych aspiracjach, stworzy pan Boga, który zapewni panu to wszystko, czego pan oczekuje, lecz to wciąż nie będzie Bóg.

Umysł musi zatem być całkowicie wolny, bo tylko wtedy odnajdzie pan prawdę – nie poprzez wiarę w przesądy, przez lekturę tak zwanych świętych ksiąg czy naśladowanie jakiegoś guru. Tylko wolność, prawdziwa wolność od wpływów z zewnątrz, jak również od własnych pragnień i tęsknot, pozwalająca zachować czysty umysł – tylko ona umożliwia poznanie tego, czym jest Bóg. Jeżeli jednak poprzestanie pan na czczych spekulacjach, pańskie teorie będą warte tyle, ile słowa guru, i okażą się równie iluzoryczne.

Pytający: Czy jesteśmy w stanie zauważać nasze nieuświadomione pragnienia?

Krishnamurti: Zapytajmy najpierw, czy zauważamy nasze świadome pragnienia. Czy wie pan, czym jest pragnienie? Czy zdaje pan sobie sprawę z tego, że najczęściej nie słucha pan tego, kto zaprzecza temu, w co pan wierzy? Pragnienia nie pozwalają panu słuchać. Jeśli pragnie pan Boga, a ktoś zwróci panu uwagę, że Bóg, którego pan pragnie, jest tylko wynikiem pańskich frustracji i lęku, czy będzie go pan słuchał? Oczywiście, że nie. Pragnie pan czegoś, lecz prawda jest zupełnie czym innym. Ogranicza pan siebie do kręgu swoich pragnień. Jest pan tylko na pół świadomy swoich pragnień, czyż nie? To bardzo trudne dostrzegać swoje głęboko ukryte pragnienia. Zobaczyć to, co ukryte, odkrywać swe własne motywacje, to wymaga czystego i swobodnego umysłu. Zatem najpierw trzeba zacząć zauważać swoje świadome pragnienia; dopiero potem, gdy w coraz większym stopniu będzie pan zauważał to, co jest na powierzchni, nauczy się pan sięgać coraz głębiej.

ISBN 13: 978-83-66388-25-3
EAN: 9788366388253

Informacje dodatkowe

Waga 300 g
Wymiary 14,5 × 20,5 cm
Autor

Jiddu Krishnamurti

Książka

okładka miękka

Objętość

208 stron