William Walker Atkinson
Joga
Mądrości

49,00 

Joga Mądrości, czy inaczej Gnani joga to sanskryckie słowo oznaczające mądrość, poznanie i wiedzę. W głównej mierze chodzi tutaj o kwestię podejścia naukowego, którego efektem ma być intelektualne zrozumienie. Jak napisał autor na tytułowej stronie, jego dzieło zawiera „najwyższe nauki joginów w kwestii Absolutu i jego manifestacji”.

SKU: 10979 Kategoria:

Opis

Gnani joga obejmuje poszukiwania odpowiedzi na wielkie pytania dotyczące Życia i tego co leży poza nim – rozwiązania Zagadki Wszechświata. Autor dowodzi tutaj istnienia praźródła wszystkich rzeczy, istnienia jedynej Rzeczywistości, przejawiającej się we Wszechświecie w najrozmaitszych formach, obejmujących również człowieka.

Owa Rzeczywistość, czy też Absolut nie poddaje się żadnym definicjom, jest procesem ewolucji i inwolucji, z którego powstają wszystkie rzeczy i w którym odnajdują swój kres. W tym procesie autor próbuje odkryć niezmienne prawa rządzące życiem i światem. Choć jego twierdzenia mogą się wydawać miejscami kontrowersyjne, to stają się jednak doskonale zrozumiałe po ich dogłębnym rozpoznaniu. Prosty język, pozbawiony obcych, sanskryckich określeń w wielkiej mierze podnosi wartość tego dzieła dla zachodniego czytelnika.

Cytaty z ksiązki:

Filozofię jogi można podzielić na kilka wielkich działów albo pól. To, co znamy jako hatha jogę, dotyczy ciała fizycznego i sprawowania nad nim kontroli, jego dobrostanu, zdrowia, przetrwania, praw itd. Joga królewska, czyli radża joga, ma do czynienia z umysłem, kontrolą nad nim, rozwojem, otwieraniem itd. Z kolei bhakti joga dotyczy miłości absolutu – a więc Boga. Joga mądrości, czyli gnani joga, to naukowe i intelektualne poznanie wielkich kwestii życia i tego, co za nim stoi – zagadki wszechświata.
Każdy dział jogi jest tylko ścieżką prowadzącą do tego samego końca – poprzez otwarcie się, rozwój i wzrost. Ten, kto pragnie przede wszystkim się rozwijać, sprawować kontrolę i wzmacniać swoje ciało fizyczne, aby stało się ono sprawnym narzędziem jego Wyższego Ja, podąża ścieżką hatha jogi. Kto zaś pragnie kształtować siłę swojej woli i zdolności umysłu, otwierać swoje zmysły wewnętrzne i budzić uśpione moce, wędruje ścieżką radża jogi. Ten, kto pragnie rozwijać się poprzez „poznanie” – studiować fundamentalne zasady i cudowne prawdy leżące u podłoża życia – wybiera ścieżkę gnani jogi. I wreszcie ten, kto pragnie wzrastać w jedności z Jedynym życiem pod wpływem miłości, podąża ścieżką bhakti jogi.
Nie powinniśmy jednak zakładać, że adept musi się wiązać z jedną tylko ścieżką mocy. Niewielu tak czyni. Większość wybiera zdobywanie szerszej wiedzy i poznanie zasad panujących w kilku działach, ucząc się czegoś z każdego z nich, lecz przedkładając nad inne te, które przemawiają do niej najsilniej. To przyciąganie wskazuje na istnienie konkretnej potrzeby albo warunku i jest niczym dłoń wskazująca określoną ścieżkę.
Wszyscy odnieśliby korzyści z poznania hatha jogi, która oczyszcza i wzmacnia ciało, pomaga utrzymywać je w zdrowiu jako sprawne narzędzie Wyższego Ja. Każdy powinien również dowiedzieć się czegoś z dziedziny radża jogi, aby zrozumieć, na czym polega trening i kontrola umysłu oraz używanie woli. Mądrość gnani jogi pozwala uświadomić sobie cudowne prawdy leżące u podłoża życia – to nauka bycia. Z całą pewnością też wszyscy powinni dowiedzieć się czegoś o bhakti jodze, aby zrozumieć wielkie nauki o miłości zgłębiające podstawy wszelkiego istnienia.
Napisaliśmy już pracę o hatha jodze oraz kurs radża jogi, który został obecnie opublikowany w postaci książki. W naszej książce „Filozofia jogi i nauki tajemne Wschodu” oraz w „Filozofii jogi i naukach tajemnych Wschodu dla zaawansowanych” napisaliśmy także co nieco o gnani jodze. Książka dla zaawansowanych obejmuje również informacje na temat bhakti jogi, o której mamy nadzieję nauczaliśmy także w pozostałych lekcjach, bo naszym zdaniem nie można nauczać ani studiować któregokolwiek z działów jogi nie będąc przepełnionym poczuciem miłości i związku ze źródłem wszelkiego życia. Poznać Dawcę życia to zacząć obdarzać Go miłością, a im więcej się o Nim dowiadujemy, tym więcej miłości okazujemy.
W tym zestawie lekcji, z którego ta jest pierwsza, podejmiemy temat gnani jogi – jogi mądrości – i postaramy się wyjaśnić niektóre z jej najważniejszych i najwyższych nauk. Ufamy, że w ten sposób obudzimy w was jeszcze wyższą świadomość waszego związku z Jedynym oraz miłość do tego, w czym żyjecie, poruszacie się i macie swoje istnienie. Prosimy o wasze pełne miłości współodczuwanie i współpracę w realizacji tego zadania.

(…)

Jest tylko Jedno życie we wszechświecie. U podstaw tego Jedynego życia – jego prawdziwego Ja, jego esencji, jego Ducha – jest absolut, żywy, czujący, cierpiący, radujący się, odczuwający tęsknotę, dążący w nas i poprzez nas. Absolut jest wszystkim, co jest naprawdę, i cały widzialny wszechświat oraz formy życia są Jego ekspresją poprzez Jego wolę. Brakuje nam słów, by opisać naturę absolutu, ale użyjemy dwóch pojęć, które najtrafniej oddają naszym zdaniem jego naturę. Te słowa to ŻYCIE i MIŁOŚĆ – jedno opisuje jego zewnętrzną, a drugie wewnętrzną naturę. Przejawiajmy zatem życie i miłość jako świadectwo naszego pochodzenia i wewnętrznej natury.
Jest tylko Jedno życie, a jego manifestacje tworzą wszystkie formy i kształty istniejące we wszechświecie. Z życia wypływa jedynie życie – i życie może pochodzić wyłącznie od życia. Dlatego mamy prawo zakładać, że wszystkie manifestacje Jedynego życia są żywe. To przekonanie nie wzięło się znikąd. Nie tylko najbardziej zaawansowane nauki tajemne głoszą, że wszystko jest żywe, ale obecności życia wszędzie i we wszystkim dowodzi również nauka współczesna – życie jest nawet w tym, co dawniej uważano za martwą materię. Nauka dostrzega dziś, że nawet atom oraz to, co jest jego podstawą, jest naładowane życiową energią i działaniem. Formy i kształty mogą się zmieniać i się zmieniają – ale życie pozostaje wieczne i nieskończone. Nie może umrzeć – bo jest ŻYCIEM.

(…)

W naszej pierwszej lekcji z tej serii stwierdziliśmy, że pośród innych cech i atrybutów, jakie posiadać musi absolut, bo tak podpowiada nam rozum, znajduje się również wszechmoc albo wszechpotęga. Innymi słowy, uważamy, że Jedyny będący źródłem i fontanną wszelkiej istniejącej mocy jest, zawsze był i zawsze będzie we wszechświecie. Nie tylko uważamy, jak się powszechnie zakłada, że moc Jedynego jest większa od wszystkich innych mocy, ale co więcej, że nie może istnieć żadna inna moc, toteż każda poszczególna i wszystkie razem manifestacje albo też formy mocy, siły i energii muszą być częścią jednej wielkiej energii emanującej z Jedynego.
Nie ma ucieczki przed tym wnioskiem, choć może się on wydawać zaskakujący i nowy. Gdyby istniała moc nie pochodząca z Jedynego, skąd miałaby się ona brać, skoro nie istnieje nic poza Jedynym? Kto albo co miałoby istnieć poza Jedynym, manifestując choćby najniższy stopień jakiejkolwiek mocy? Cała moc musi pochodzić z absolutu i musi w swojej naturze być jedyna.
Nauka współczesna dostrzega tę prawdę i jedną z jej fundamentalnych zasad jest jedność energii – teoria głosząca, że wszystkie formy energii są ostatecznie jedną energią. Nauka utrzymuje, że wszystkie formy energii przeplatają się ze sobą i stąd bierze początek teoria o zachowaniu energii albo korelacji siły.
Nauka mówi nam, że każda manifestacja energii, mocy albo siły, poczynając od działania prawa grawitacji, a na najwyższej formie siły mentalnej kończąc, jest działaniem Jedynej energii we wszechświecie.
Nauka nie wie jednak, czym jest owa energia, jaka jest jej wewnętrzna natura. Istnieje na ten temat wiele teorii, ale żadnej z nich nie udało się sformułować prawa. Nauka głosi zatem istnienie nieskończonej i wiecznej energii, z której wszystkie rzeczy biorą swój początek, lecz której natura jest niepoznawalna. Część uczonych skłania się obecnie ku naukom tajemnym i pojawiają się wśród nich sugestie, że jest to coś więcej niż tylko energia mechaniczna, że ma ona związek z umysłem.

(…)

W naszej pierwszej lekcji z tej serii mówiliśmy o Jedynej rzeczywistości leżącej u podłoża wszelkiego życia. Ta Jedyna rzeczywistość, jak stwierdziliśmy, jest wyższa niż umysł czy materia, a pojęciem oddającym ją najtrafniej jest „Duch”. Powiedzieliśmy, że niemożliwością jest wyjaśnić, czym jest „Duch”, bowiem nie możemy go z niczym porównać ani opisać. Może się on wyrażać tylko we własnych kategoriach, nie zaś w kategoriach stosowanych do opisu jego emanacji bądź manifestacji. Ale, jak już powiedzieliśmy w naszej pierwszej lekcji, możemy myśleć o „Duchu” jako o znaczeniu „istoty” życia i bycia – jako o rzeczywistości leżącej u podłoża uniwersalnego życia, z której to ostatnie emanuje.
W lekcji drugiej stwierdziliśmy, że ten „Duch”, którego nazywamy „absolutem”, wyraża siebie w uniwersalnym życiu, które to uniwersalne życie wyraża się w niezliczonych formach życia i aktywności. W tej samej lekcji pokazaliśmy wam, że wszechświat jest żywy: że nie ma w nim niczego, co byłoby martwe, że w całym wszechświecie nie ma czegoś takiego jak martwa rzecz, w przeciwnym razie należałoby bowiem odrzucić teorię i prawdę o Jedynym życiu będącym podstawą wszystkiego. W tej samej lekcji pokazaliśmy wam także, że nawet w świecie materii nieorganicznej przejawia się życie – w każdym atomie i cząsteczce materii nieorganicznej manifestuje się uniwersalna energia życiowa, która pozostaje nieustająco aktywna.
W lekcji trzeciej poszliśmy jeszcze dalej, przechodząc do ogólnego tematu naszych rozważać i wykazaliśmy, że twórcza wola – ta aktywna zasada uniwersalnego życia – działa bez ustanku, tworząc nowe formy, kształty i kombinacje, a następnie doprowadza do ich rozpadu, by wykorzystać tę materię na nowo w tworzeniu nowych form, kształtów i kombinacji. Twórcza wola realizuje niestrudzenie swoją potrójną funkcję tworzenia, zachowywania i niszczenia form, jednakże zmiana zachodzi jedynie w kształcie i formie albo kombinacji materii, podczas gdy prawdziwa istota pozostaje niezmieniona w swoim aspekcie wewnętrznym, pomimo niezliczonych widocznych zmian jej form zewnętrznych. Niczym wielki ocean, w głębi którego panuje niezakłócony spokój i którego prawdziwa natura nie zmienia się pośród ruchu fal i burz miotających powierzchnią, wielki ocean uniwersalnego życia pozostaje niezmienny pomimo nieustającego działania twórczej woli przemieniającej jego powierzchnię. W tej samej lekcji podaliśmy wam wiele przykładów aktywności woli – jej zadziwiającego oddziaływania na różne formy życia – a wszystko to miało na celu pokazanie wam, że Jedyna moc działa nieustająco wszędzie wokół.
W naszej kolejnej lekcji – lekcji piątej – zamierzamy wyjaśnić wam najwyższe nauki filozofii jogi dotyczące Jedynej rzeczywistości i jej licznych manifestacji – jej jedność i wielość oraz to, jak jedno staje się wieloma, co stanowi wielkie pytanie i problem spoczywający u źródeł prawdy. W niniejszej lekcji przedstawimy wam więc do rozważenia pewne fundamentalne i zaskakujące prawdy, ale zanim dojdziemy do tego, musimy zwrócić wam uwagę na podstawową prawdę o tym, że wszystkie manifestacje życia, które dostrzegamy we wszechświecie, są jedynie formami manifestacji Jedynego uniwersalnego życia, które samo w sobie jest emanacją absolutu.

(…)

Nauka jogi informuje nas, że wielki cykl życia ludzkiego na Ziemi dzieli się na siedem cykli, a my obecnie żyjemy w trzeciej siódmej części piątego cyklu. Możemy je nazywać Wielkimi Okresami Ziemskimi, oddzielanymi przez wielkie naturalne kataklizmy, które niszczyły dzieło poprzednich kultur, po to by umożliwić nowy postęp zwany „cywilizacją”, który, jak wszyscy wiedzą, przejawia się w postaci wzrostu i upadku, podobnie jak to się dzieje z falami.
Człowiek wyłonił się w pierwszym cyklu z prymitywnego stanu bliskiego zwierzęcemu i osiągnął tym samym pewien postęp. Był to proces powolny, choć odznaczał się szeregiem wyraźnych osiągnięć, których dokonywały bardziej progresywne dusze, przechodząc dzięki temu do drugiego cyklu i wcielając się w przedstawicieli ras rządzących, podczas gdy ich mniej postępowi bracia inkarnowali się jako niższe plemiona drugiego cyklu. Należy pamiętać, że dusze, które nie rozwinęły się w danym cyklu, reinkarnowały się w następnym jako niższe rasy. Tak więc nawet w piątym cyklu mamy pozostałości poprzednich cykli, a życie ich przedstawicieli daje nam wyobrażenie o tym, jak musiało to wyglądać wcześniej.
Nauka jogi przekazuje nam bardzo niewiele informacji dotyczących ludzi żyjących w pierwszym i drugim cyklu, ponieważ reprezentowali oni bardzo niski poziom rozwoju. Opowieść o nich byłaby historią jaskiniowca albo człowieka epoki kamiennej, historią ludzi, którzy poznali ogień, i całej reszty barbarzyńców; nie może być mowy o istnieniu jakiejkolwiek „cywilizacji” w tym okresie, chociaż na późniejszym etapie drugiego cyklu powstały już solidne podwaliny przyszłych cywilizacji.
Po kataklizmie, który zniszczył dzieło człowieka drugiego cyklu, a ci którzy przetrwali, rozproszyli się w całkowitej bezradności, oczekiwano impulsu do podjęcia na nowo pracy nad stworzeniem organizacji życia i tak nastał świt cyklu trzeciego. Scenerią życia w trzecim cyklu było to, co adepci nauk tajemnych nazywają Lemurią. Lemuria była wielkim kontynentem usytuowanym w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się Pacyfik oraz częściowo Ocean Indyjski. Obejmowała ona Australię, część Azji i wysp Pacyfiku, które w rzeczywistości są obecnie tym, co pozostało z wielkiego kontynentu Lemurii, z jej dawnymi wysokimi górami, bo niższe partie zniknęły pod wodą przed wieloma wiekami.
Życie na Lemurii toczyło się zasadniczo na poziomie fizyczności i doznań zmysłowych. Zaledwie garść wyżej rozwiniętych dusz zdołała przedrzeć się przez granicę materializmu, osiągając wyższe płaszczyzny życia mentalnego i duchowego. Dokonały one zaiste wielkiego postępu i zostały ocalone z wielkiej katastrofy, by stać się zaczynem nowej ludzkości w kolejnym cyklu. Te rozwinięte dusze stały się nauczycielami dla nowej rasy, traktowano je jak bogów, jak istoty nadnaturalne, i opowiadano o nich legendy i mity, które przetrwały do dziś. W ten sposób powstało wiele mitów starożytności.
Zgodnie z tradycją jogi tuż przed wielką katastrofą, która doprowadziła do zniszczenia ludzkiej cywilizacji drugiego cyklu, powstała grupa wybrańców, którzy opuścili Lemurię i przenieśli się na wyspy stanowiące dziś część subkontynentu Indii. Ludzie ci stworzyli rdzeń nauk tajemnych Lemurian, źródło prawdy, które tryskało odtąd niestrudzenie przez kolejne okresy i cykle.
Kiedy Lemuria przeminęła, z głębi oceanu wyłonił się kontynent, na którym rozwinęło się życie i cywilizacja czwartego cyklu – Atlantyda. Atlantyda znajdowała się tam, gdzie dzisiaj roztacza się Ocean Atlantycki, począwszy od miejsca, które dziś nazywamy Morzem Karaibskim, po rejony zwane obecnie Afryką. To, co dzisiaj znamy jako Kubę i Indie zachodnie, stanowiło najwyżej położone rejony tego kontynentu. Są one niczym pomniki dawno minionej świetności.
Cywilizacja Atlantydy była godna podziwu, a jej lud osiągnął wyżyny niewyobrażalne nawet dla tych, którzy poznali najwyższe osiągnięcia człowieka naszych czasów. Wybrańcy, którzy przetrwali po katastrofie w Lemurii i dożyli naprawdę sędziwego wieku, zgromadzili w swoich umysłach mądrość i wiedzę tamtej kultury, dzięki czemu przekazali Atlantydom ogromny kapitał, który zaowocował szybkim i godnym podziwu postępem nowej cywilizacji. Atlantydzi udoskonalili mechaniczne wynalazki i liczne rozwiązania techniczne wykraczające daleko poza naszą obecną wiedzę. Szczególnie na polu elektryczności osiągnęli poziom, który dla naszej dzisiejszej cywilizacji stanie się możliwy dopiero za jakieś dwieście albo trzysta lat. Zgodnie z wiedzą tajemną postępy, jakie poczynili, przekraczały najśmielsze marzenia przeciętnego człowieka naszej doby i stały się jednocześnie przyczyną ich upadku, bowiem zaczęli oni wykorzystywać zgromadzoną moc do zaspokajania własnych egoistycznych pragnień, używając w tym celu czarnej magii.
I tak rozpoczął się schyłek Atlantydy. Koniec nie nastąpił jednak od razu, nie wydarzył się nagle, lecz stopniowo. Kontynent oraz otaczające go wyspy zaczęły powoli znikać pod powierzchnią Atlantyku. Cały proces trwał ponad 10 000 lat. Grecy i Rzymianie żyjący w naszym cyklu opowiadali o zatopionym kontynencie, ale ich wiedza dotyczyła jedynie niewielkiej jego pozostałości – kilku wysp – podczas gdy cały kontynent naprawdę zniknął pod wodą tysiące lat wcześniej. Istnieją zapisy o tym, że kapłani egipscy obliczali zaginięcie kontynentu na dziewięć tysięcy lat wstecz. Tak jak w przypadku wybrańców z Lemurii, istniała też grupa wybranych z Atlantydy, którzy zostali stamtąd przeniesieni przed nadejściem zniszczenia. Kilkoro wysoko zaawansowanych w rozwoju ludzi opuściło swoje domy i przeniosło się w rejony, które dziś stanowią Amerykę Południową i Środkową, a wówczas były wyspami na morzu. Ludzie ci pozostawili ślady cywilizacji, którą stworzyli, a my poznajemy ją również dzisiaj.
W czasie, gdy rozpoczynał się cykl piąty (nasz obecny cykl, jak pamiętamy), te dzielne, rozwinięte dusze stały się nauczycielami ludzkości, będąc niby „bogowie” dla tych, którzy nastali po nich. Nowa ludzkość rozmnażała się bardzo szybko w korzystnych warunkach. Dusze Atlantydów pragnęły się wcielić jak najszybciej, toteż rodziły się odpowiednie ludzkie formy, by sprostać ich oczekiwaniom. Tak oto rozpoczyna się historia naszego cyklu – cyklu piątego.
Ale zanim przejdziemy do jego omówienia, rozważmy kilka kwestii dotyczących praw, których działanie przyczyniło się do powstania wielkich przemian.
Przede wszystkim więc każdy cykl dysponuje inną scenerią pracy i działania. Kontynent Lemurii nie istniał w trakcie drugiego cyklu, wyłonił się z oceanu dopiero w określonym czasie. Podobnie Atlantyda pozostawała pod powierzchnią wody, gdy cywilizacja Lemurian utrzymywała się w czasie trzeciego cyklu, i wyłoniła się na skutek trzęsienia ziemi, by odegrać swoją rolę w wyznaczonym sobie czasie – czyli czwartym cyklu – tylko po to, by na powrót pogrążyć się pod wodą i umożliwić narodziny cyklu piątego i jego przedstawicieli. Na skutek tych kataklizmów cywilizacje kolejnych cykli ginęły, pozostawiając po sobie garstki wybrańców, czyli tych, którzy zyskali sobie prawo do dalszego życia. Przenoszono ich daleko do przyjaznego miejsca, w którym stawali się zaczynem do powstania nowych kultur – „bogami” dla nowych ludzi.
Trzeba jednak pamiętać, że nie tylko owi wybrani zostali ocaleni prze katastrofą, która pochłonęła większość rasy ludzkiej. Pozostali przy życiu jeszcze inni, zabrani z domów i zdegradowani do poziomu „podstawowych reguł życia”, by stać się rodzicami nowych ras. Te nowe rasy, pochodzące od tych, którzy przetrwali i najskuteczniej przystosowali się do nowych warunków, zaczęły tworzyć podgatunki z lepiej przystosowanych dusz dążących do reinkarnacji, podczas gdy te gorzej przystosowane popadły w stan barbarzyństwa i choć dawno powinny odejść w niepamięć, ich potomkowie w szczątkowej liczbie przetrwali po dziś dzień. Są to te dusze, które nie rozwinęły się w stopniu wystarczającym, by uczestniczyć w życiu nowej ludzkości.
Aby zrozumieć postępy dokonywane przez każdą z ras, należy pamiętać, że bardziej zaawansowane w rozwoju dusze po tym, jak opuściły swe ciała, pozostawały znacznie dłużej w wyższych wymiarach. Inkarnowały się ponownie stosunkowo późno w porównaniu z szybką przemianą mniej rozwiniętych dusz, które ponagla do nowych narodzin silne przywiązanie do ziemskich pragnień. Rasy żyjące na początku każdego cyklu są bardziej prymitywne od tych, które nastają po nich z upływem lat. Dusza osoby przywiązanej do tego, co ziemskie, reinkarnuje się już po kilku latach, czasem nawet dniach, podczas gdy dusza człowieka zaawansowanego w rozwoju może z tym zwlekać i przebywać w wyższych wymiarach przez wieki, a nawet przez tysiące lat, czekając, aż Ziemia osiągnie etap zapewniający jej odpowiednie warunki do wcielenia.

(…)

„Karma” jest sanskryckim określeniem wielkiego prawa znanego zachodnim filozofom jako duchowa przyczyna i skutek. Odnosi się ono do skomplikowanych stosunków dobra lub zła, które dusza gromadzi przez kolejne wcielenia. Manifestują się one jako cechy charakterystyczne przechodzące z jednego wcielenia do drugiego, gdzieniegdzie uzupełniane, łagodzone lub zmieniane, ale niezmiennie dążące do ekspresji i przejawienia się. Okazuje się zatem, że to, kim każdy z nas jest w tym życiu, zależy od tego, kim byliśmy i jak postępowaliśmy w życiu poprzednim.
W działaniu prawa karmy przejawia się doskonała sprawiedliwość. Nie jesteśmy karani za nasze grzechy, jak się powszechnie sądzi, ale przez nasze grzechy. Nie jesteśmy też nagradzani za nasze dobre uczynki, lecz otrzymujemy nagrodę w postaci określonych cech, jakości, powinowactwa itd., uzyskanych na skutek tego, że zrobiliśmy coś dobrego w poprzednim życiu. Jesteśmy swoimi własnymi sędziami i wykonawcami wyroków. W naszym obecnym życiu gromadzimy dobrą lub złą karmę, która nas nie opuści i która będzie domagała się ekspresji i manifestacji w naszym przyszłym życiu. Jeśli otoczymy się złem płynącym ze złej karmy, będzie to oznaczało, że udzieliliśmy schronienia potworowi, który będzie wysysał z nas siły witalne, jeśli nie odrzucimy go mocą kształtowanych w sobie cech przeciwstawnych. Jeśli zaś przyciągniemy do siebie dobrą karmę dobrze wypełnionych powinności, dobrze wyrażonej życzliwości i dobrych uczynków spełnianych bez oczekiwania na nagrodę, utkamy dla siebie piękny strój, który będziemy nosić w naszych przyszłych wcieleniach.
Nauki jogi odnoszące się do prawa karmy nie uczą nas, że grzech jest obrazą dla mocy, która dała nam życie, lecz że jest obrazą dla nas samych. Nie jesteśmy w stanie zaszkodzić absolutowi ani go skrzywdzić. Możemy jednak krzywdzić siebie nawzajem, a tym samym siebie samych. Jogini nauczają, że grzech jest przede wszystkim kwestią ignorancji i niezrozumienia naszej prawdziwej natury i że musimy opanować tę lekcję, by zacząć dostrzegać popełniane przez nas wcześniej błędy i głupstwa, a tym samym naprawić je i więcej ich nie powtarzać. Na skutek działania prawa karmy skutki popełnionych przez nas grzechów trzymają się nas tak długo, aż czujemy się nimi zmęczeni i zaczynamy szukać ich przyczyn w swoim sercu. Kiedy zaś odkrywamy zło tkwiące u przyczyny grzechu, uczymy się go nienawidzić i odrzucać od siebie, a wówczas na zawsze się od niego uwalniamy.
Jogini patrzą na grzeszną duszę jak rodzice na dziecko, które wciąż sięga po zakazane rzeczy. Rodzic przestrzega dziecko, by nie dotykało piecyka, ale ono nie słucha, toteż prędzej czy później się poparzy. Poparzenie nie jest karą za nieposłuszeństwo (choć może się tak wydawać), lecz skutkiem niezmiennego naturalnego prawa. Dziecko odkrywa, że piecyki i poparzenie łączą się ze sobą i zaczyna dostrzegać sens w zakazach rodzicielskich. Miłość rodzica pragnie uchronić dziecko przed bólem poparzenia, a jednak natura-dziecko upiera się przy eksperymentowaniu i odbiera stosowną lekcję. Jeśli lekcja zostanie dobrze zapamiętana, nie będzie potrzeby zakazywać więcej dziecku zbliżania się do piecyka, ponieważ zdawać już sobie ono będzie sprawę z niebezpieczeństwa i będzie go unikać.
Tak samo jest z duszą, która przechodzi z jednego życia do drugiego. Uczy się ona nowych lekcji, zbiera nowe doświadczenia, uczy się rozpoznawać ból, który niezmiennie powodują niewłaściwe działania oraz szczęście, jakie niezmiennie płynie z właściwych działań. W miarę postępów uczy się, jak bolesne mogą być w skutkach niektóre uczynki, tak jak poparzone dziecko unika później kontaktu z rozpalonym piecem.
Jeśli zatrzymamy się na chwilę, by zastanowić się nad różnymi pokusami, które przemawiają do nas i do innych z różnym natężeniem, możemy prześledzić działanie karmy w naszych poprzednich wcieleniach. Dlaczego coś „nie jest dla nas żadną pokusą”, podczas gdy ktoś inny nie potrafi się temu oprzeć? Dlaczego niektóre rzeczy zupełnie nie pociągają innych, za to nas przyciągają z tak wielką siłą, że musimy przywołać na pomoc całą siłę naszej woli, by się im oprzeć? Za to wszystko odpowiada karma z naszych poprzednich wcieleń. Rzeczy, które was nie pociągają, przeżyliście już w poprzednim życiu, wyciągnęliście korzyści z tamtych doświadczeń, własnych lub cudzych, albo z nauki przekazanej wam przez kogoś, kogo przyciągnęliście do siebie dzięki temu, że otworzyliście się na świadomość prawdy.
Dziś czerpiemy korzyści z lekcji z naszych poprzednich wcieleń. Jeśli opanowaliśmy je w zadowalającym stopniu, zyskujemy, jeśli jednak odwróciliśmy się plecami do wypowiadanych do nas słów prawdy albo odrzuciliśmy oferowaną nam lekcję, będziemy musieli jeszcze raz zasiąść w tej samej szkolnej ławce i ponownie jej wysłuchać, aż zapadnie nam głęboko w świadomość. Zastanawiamy się, dlaczego inni ludzie dopuszczają się złych czynów, które nas odrzucają, i uważamy się za dużo lepszych od nich. Jednakże ci, którzy wiedzą, rozumieją, że ich nieszczęsny bliźni nie poświęcił dostatecznej uwagi jakiejś lekcji z przeszłości i dlatego musi ją teraz przerabiać w drastycznych warunkach. Wiedzą, że ludzie cnotliwi zbierają po prostu korzyści z tego, do czego zastosowali się w przeszłości, ale nie opanowali jeszcze całej lekcji. I jeśli nie będą trzymali się ściśle tego, co zrozumieli i osiągnęli, prześcigną ich ci, których porażkę traktują teraz z taką pogardą.
Trudno jest nam w pełni zrozumieć, że jesteśmy tym, kim jesteśmy, na skutek swych dawnych doświadczeń. Trudno jest nam cenić doświadczenia, przez które przechodzimy obecnie, ponieważ nie doceniamy w pełni gorzkich przeżyć. Spójrzmy wstecz na doświadczenia naszego obecnego życia. Jak wiele znajdziemy w nich gorzkich chwil, których nie chcielibyśmy nigdy przeżyć, jak bardzo chcielibyśmy je wyrzucić z naszej świadomości. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że te gorzkie doświadczenia obdarowały nas wiedzą i mądrością, których już za nic nie chcielibyśmy oddać. A przecież gdybyśmy usunęli z pamięci to, co ostatecznie przyniosło nam korzyści, musielibyśmy pozbyć się zarazem tych korzyści i cofnęlibyśmy się w rozwoju do punktu, w którym znajdowalibyśmy się przed tym doświadczeniem. Chcielibyśmy zachować korzyści płynące z jakiegoś doświadczenia – wiedzę i mądrość zerwane z drzewa bólu. Nie możemy jednak oddzielić skutku od przyczyny i musimy się nauczyć traktować te gorzkie doświadczenia jako przyczyny naszej obecnej wiedzy, mądrości i osiągnięć. Porzucimy wówczas nienawiść wobec tych rzeczy i zobaczymy, że dobro może wypływać ze zła, że tak działa prawo.
Kiedy będziemy w stanie to zrozumieć, ujrzymy bolesne doświadczenia obecnego życia jako nieuniknione skutki przyczyn, które zaszły w przeszłości, które jednak służą pogłębieniu naszej wiedzy, mądrości i osiągnięć, jeśli tylko dostrzeżemy dobro w działaniu prawa. Godząc się z działaniem prawa karmy, rozumiemy, że ból jemu towarzyszący nie jest niesprawiedliwością ani karą, ale dobroczynnym działaniem prawa, które choć za przyczyny miało zło, skutkuje najwyższym dobrem.

ISBN 13: 978-83-66388-02-4
EAN: 9788366388024

Informacje dodatkowe

Waga490 g
Wymiary14,5 × 20,5 cm
Autor

William Walker Atkinson

Książka

okładka miękka

Objętość

276 ston