Annie Besant
Potrójna ścieżka
do boskości
Karma, Gnani, Bhakti

34,00 

W dziele tym Annie Besant prowadzi nas przez przegląd trzech Ścieżek prowadzących do łączności z naszą boską Jaźnią:

Karma – w początkowych etapach rozwoju człowiek kieruje się pragnieniem doświadczania przyjemności. Później zaczyna dostrzegać, że do Prawdy i szczęścia wieczystego może go doprowadzić jedynie bezinteresowne działanie na rzecz dobra całej ludzkości, które zostało oczyszczone z przywiązania, z pragnienia otrzymywania owoców tej pracy. Ważne jest zatem samo wyrzeczenie i bezinteresowne działanie, a niekoniecznie rezultat, jaki działanie ma w zamierzeniu.

SKU: 1014283 Kategoria:

Opis

Gnani – ludzie podążający tą ścieżką pragną zgłębiać naturę wszechświata, naturę ludzką, zanurzać się w głębi istnienia, sięgać wyżyn, poznać wszystkie tajemnice natury, zgromadzić całą wiedzę, jaką zaoferować może zewnętrzny świat. Następnym tego etapem jest mądrość – bezpośrednie poznanie Jaźni – Jedynego, Nieskończonego, Odwiecznego.

Bhakti – to najgłębsze oddanie, koncentracja umysłu na Bóstwie, szczery kult, to ścieżka miłości, poświęcenie wszystkich swoich działań Bogu, którego zapomnienie jest największym nieszczęściem. Taki człowiek staje się doskonały, spełniony, niczego już nie pragnie, niczego nie żałuje, nie nienawidzi, nie czerpie rozkoszy ze świata zmysłów, nie dąży do egoistycznych celów; a wiedząc o tym upaja się radością trwania w Jaźni.

Cytaty z książki:

Hinduscy mędrcy wyodrębniają trzy ścieżki, którymi człowiek może podążać ku swemu wyzwoleniu. Ścieżki są trzy, lecz w pewnym sensie splatają się w jedną, bo choć każda zaleca stosowanie innej metody, prowadzą one do tego samego celu. Każda z nich przebiega przez inną okolicę, lecz wszystkie wiodą do tej samej jaźni, wszystkie realizują to samo zamierzenie. Te trzy ścieżki – trzy margas, bo taką nazwę noszą w filozofii hinduskiej – to karma albo działanie, gnani albo mądrość oraz bhakti, czyli oddanie. Splatają się one w jedno, bowiem wszystkie ostatecznie przejmują swoje cechy, każda przechodzi w dwie pozostałe, łącząc w jedno wartości wszystkich trzech. Skoro bowiem podejmujesz praktykę jogi, czy będzie to karma, gnani czy bhakti joga, dotrzesz do tego samego celu – jedności z jaźnią; ich atrybuty są podobne i człowiek osiągający doskonałość na jednej ze ścieżek nie potrzebuje już kształtować w sobie cech rozwijanych podczas podróży dwoma pozostałymi.

Te trzy ścieżki, różne metody, którymi się posługują, a także ich wspólny cel, zostały objaśnione w tym najpiękniejszym i najbardziej znanym z dzieł literatury hinduskiej, Pieśni Pana, Dyskursie Sri Kriszny, Bhagavad Gicie. Księga ta opisuje każdą ze ścieżek oraz potwierdza cel każdej z nich. Dowiadujemy się z niej, jak w sercu człowieka absolutnie oddanego rodzi się mądrość, jak można działać bez przywiązywania się, jak uwolnić się z kręgu inkarnacji. Możemy również przeczytać, że na każdej ścieżce człowiek napotyka Boga, zyskuje błogosławieństwo Najwyższego. Niechże więc każdy podąża wybraną drogą, poszukując wyższej jaźni w działaniu, w zgłębianiu mądrości lub poprzez oddanie. Ci zaś, którzy szukają, z pewnością odnajdą Jego. Wszelka jaźń jest Jednym i jeden jest cel wszystkich trzech ścieżek.

(…)

Jeśli zwrócimy swe spojrzenie ku naturze, jeśli rozejrzymy się po świecie, przekonamy się, że wszystko poszukuje jaźni; wszędzie, w każdym kierunku, w dowolnej formie, o dowolnym imieniu, roztropnie lub na oślep, ze zrozumieniem lub bez, wszyscy dążą do jaźni, wszyscy pragną ją odnaleźć. Słońce posyłające swoje promienie w przestrzeń kosmosu poszukuje jaźni; bezbrzeżny ocean rodzący fale szuka jaźni, wiatry unoszące się nad powierzchnią ziemi szukają jaźni; drzewa w lesie wyciągające ramiona szukają jaźni; każde zwierzę, choćby instynktownie, poszukuje jaźni; rodzaj ludzki, choć po omacku, głupio, popełniając błędy, poszukuje jaźni. To dążenie wspólne każdemu stworzeniu, ten uniwersalny fakt w każdej żywej formie, w pradawnych czasach nazwano poszukiwaniem jaźni. Nauka współczesna dostrzega tę samą tendencję w naturze i nazywa ją ewolucją. Zatem w którąkolwiek stronę się nie zwrócimy, ku przeszłości czy ku współczesności, wszędzie odnajdziemy te same aspiracje ku górze, ku wnętrzu.

Po cóż wszystko miałoby poszukiwać jaźni? Dlaczego jaźń miałaby być celem wszystkich dążeń? Czy nie dlatego, że mieszka w sercach wszystkich istot? Czy będzie to ocean, minerał, czy drzewo, zwierzę czy człowiek, jaźń mieszka we wszystkim, zakryta zasłoną iluzji. Jedna jaźń mieszka w sercu słońca i człowieka, dążenie do szczęścia wspólne wszystkim żywym stworzeniom jest w istocie dążeniem ku jaźni. Poszukiwanie szczęścia bowiem, choćby było błądzeniem, jest dążeniem po omacku ku jaźni, która jest błogością. Tak, jaźń jest błogością, wieczną, niemającą końca, nieśmiertelną; to więc, co nazywamy szczęściem, jest jaźnią, która jest błogością odbijającą się jak w pryzmacie w medium, jakie nas otacza. Nie powinniśmy więc popełniać błędu, dać się zwieść rozbieżnościom poszukiwań, iluzjom świata zewnętrznego. Wszyscy tak naprawdę szukają życia wewnętrznego w tym, co zewnętrzne. Szukają go wszędzie, po omacku, błądząc pośród radości. To właśnie o jaźni wcielonej powiedział Sri Kriszna: „Kto dostrzega równość wszystkich istot, poszukuje najwyższego kontrolera, Jagadiśvary”.

(…)

W początkowych fazach poszukiwania te są nieświadome, kierowani ślepym pragnieniem dążymy do szczęścia, satysfakcji i radości. W późniejszych fazach poszukiwanie staje się świadome, jest inteligentnym zrozumieniem przedmiotu poszukiwań oraz właściwych metod. Czy to w oślepieniu, czy w jasnej wizji, poszukiwania trwają nieprzerwanie. Poznanie metod i ostatecznego celu zależne jest od etapu ewolucji duszy. Skoro więc człowiek podąża tymi ścieżkami, wznosi się ponad iluzję wywołaną przez naturę, ponad te jej cechy, które w najbardziej ogólnym rozumieniu nazywamy trzema guna. To one zaślepiają dusze, są zasłoną skrywającą jaźń, tworzą iluzję uniemożliwiając poznanie rzeczywistości. Ludzie idący tymi ścieżkami uczą się, poprzez użytkowanie guna, wznosić się ponad nie. Posługują się w tym celu różnymi metodami aktywności, mądrości lub oddania, by oddzielić jaźń od aktywności zewnętrznej, by nauczyć się odróżniać jaźń od zmysłów i umysłu kierujących się ku odpowiednim dla nich przedmiotom, wychodzić ponad i poza guna. To wszystko służy odsłanianiu jaźni.

(…)

Ścieżka będąca szczególnym tematem naszych dzisiejszych rozważań to karma marga, ścieżka działania, którą po omacku, nieświadomie, podąża ogromna liczba ludzi, nie znając ani metody, ani celu. Badając dzieje naszej rasy, przekonamy się, że ta karma marga każe człowiekowi podejmować rozmaite działania, dążyć do najróżniejszych celów, wciąż szukać zaspokojenia w zewnętrznym świecie, zdobywać coraz więcej i więcej, gromadzić, by dzięki tej wzmożonej aktywności, większej dynamice, koncentracji wysiłków, niestrudzonemu działaniu, odnaleźć jaźń. Rzuca się do działania, mówiąc: „Działam, czuję, doświadczam, odczuwam przyjemność i ból”. Nie wie, że wszystkie te działania, uczucia, doświadczenia przyjemności i bólu to energie natury i że prawdziwa jaźń nie działa ani nie czuje, i że te energie natury krążą jednym, odwiecznym, nieprzerwanym kołem. Z początku do działania pobudza go pragnienie uzyskania jego owoców. Pragnie radości. Gdyby leżał i nic nie robił, nie odczuwałby radości, a tylko cierpiał. Ciało obumierałoby w bezczynności. W pierwszej kolejności trzeba więc przezwyciężyć tamas, tę jakość natury, która wiąże się z ciemnością, ospałością, inercją, zgnuśnieniem, należy umieć nad nią panować, kontrolować uczynić sobie całkowicie posłuszną. Przyjrzyjcie się dzisiejszej ludzkości, zobaczcie, jak niewielu ludzi jest podatnych na działanie wyższych bodźców. Nie ma sensu odwoływać się do ich pragnienia poznania, bo go nie odczuwają. Nie umieją docenić przyjemności płynącej z wysiłku intelektualnego, a co dopiero mówić o aspiracjach natury duchowej. Tkwią w ciemności, pośród mrocznej natury guna, pogrążeni w ignorancji, nie chcąc niczego zmieniać. Jak można ich pobudzić do aktywności? Lepsza każda aktywność od bezczynności; lepsza źle ukierunkowana energia niż absolutna inercja – brak jakiegokolwiek ruchu. Trzeba nimi poruszyć. Natura czyni to z początku za pośrednictwem najbardziej prymitywnych, dzikich zwierzęcych pragnień. Podcina batem opieszałe stworzenia, ponagla je, by weszły na ścieżkę aktywności. Człowieka pobudzają do działania pragnienia odpowiadające jego naturze. Później sam uznaje te pragnienia za degradujące, niegodne człowieka, które ściągają go na powrót na ścieżkę, dławiąc zdolność sięgania po wyższe wartości. Na wcześniejszym etapie jego rozwoju są one jednak koniecznością, popychają go bowiem do wyjścia z ciemności tamas, która go spowija. Są lepsze niż śmierć; choćby były niskiej natury, niosą ze sobą obietnicę, której nie daje stagnacja. Tak więc działanie wywołane pragnieniem, które pobudza człowieka do aktywności, każe mu dążyć do spełnienia, gonić za przyjemnością, choćby niskiej natury, jest nauką natury, która pobudza go do aktywności, aktywności powodującej rozwój. I choćby były złem, którego nie należy pochwalać, zajmują należne im miejsce, swoją funkcję w rozwoju najniższych i najbardziej opieszałych natur. Dlatego Pan powiedział, że jest obecny zawsze, nawet w ludzkich wadach, nawet w okrucieństwie, we wszystkim, co pobudza do działania, we wszystkim, co jest początkiem aktywności.

(…)

Podążając ścieżką karmy, człowiek zaczyna się z czasem kierować pragnieniem pozyskania owoców wyższej natury i dzięki temu kształtuje w sobie jakość radża. Staje się bardzo aktywny; kieruje się ku coraz to nowym celom. Ma mnóstwo energii, która go oszałamia, czyni agresywnym i walecznym. Wybiega naprzeciw światu, żądny przeżyć zmysłowych i umysłowych przygód, oczekując gratyfikacji. Działa dla owoców tego działania.

Mogą to być owoce dwojakiego rodzaju. Pragnie on cieszyć się rezultatami swoich poczynań w tym lub innym świecie. Jeśli spojrzymy wstecz ku epokom nacechowanym mniejszym materializmem, powrócimy myślą do czasów, w których to religia wywierała największy wpływ na człowieka wierzącego w nieśmiertelność duszy i nie były to dla niego puste pojęcia, lecz idee rządzące jego życiem, kiedy człowiek czuł i wiedział, że jest nieśmiertelny, a jego motywacją było pragnienie owocu spożywanego w wymiarze svarga (niebiańskim). Jego aktywność może wciąż jeszcze mieć charakter radża, gdyż jej wyłącznym celem jest zdobycie owoców, porzucenie dotychczasowego poziomu, by zyskać więcej w wyższym wymiarze; dzielenie się tym, co posiada na ziemi, by doświadczyć dobra po drugiej stronie; rezygnacja ze szczęścia w rozumieniu fizycznego wymiaru, aby sycić się owocami wymiaru niebiańskiego. Jednak w tamtych czasach, choćby działaniem ludzkim rządziły w dużym stopniu motywacje czy pragnienia zdobycia owocu, ten owoc pozyskiwało się dopiero po śmierci, zamiast ograniczać się do materialnych, ziemskich uciech.

(…)

Jeśli jednak zwrócimy się ku aktywności człowieka współczesnego, ku ścieżce, którą podąża dziś tak wielu ludzi Zachodu i coraz więcej przedstawicieli Wschodu, przekonamy się, że upragnionym owocem tych działań, tym, co pobudza go do wysiłku, nad czym pracuje on, są dobra jak najbardziej z tego świata, głównie przedmioty materialne, których zdobywanie i posiadanie czyni nas bogatymi. Przyjrzyjmy się teraz przez chwilę narodom świata Zachodu. Nieustannie angażują się one w budowanie dla siebie większego komfortu. Mogłabym to nazwać chorą aktywnością. Uważa się, że żaden człowiek nie powinien nic robić, o ile jego działanie nie przynosi efektów w wymiarze materialnym, fizycznym. Aktywność spotyka się z uznaniem tylko wtedy, gdy rodzi owoce w świecie fizycznym, w zewnętrznym czy też niższym świecie materialnym. Ludzie często śledzą osiągnięcia nauki. Podczas gdy badacz kieruje się przede wszystkim czystym i prostym pragnieniem poznania, zdobywania wiedzy, ogół interesuje się jego odkryciami, chętnie śledzi przebieg tego procesu i z zapartym tchem oczekuje jego rezultatów. Powodem jest to, że szersza wiedza daje większe możliwości gromadzenia przedmiotów, którym przypisuje się wartość materialną, pomaga zaspokajać pragnienie ich posiadania, zdobywać bogactwo. Ludzie gromadzą coraz więcej przedmiotów. Trwa wyścig o zdobywanie tego, co ma zaspokajać ich pragnienia, a zarazem o kreowanie nowych pragnień, których zaspokojenie będzie wymagało kreowania nowych przedmiotów pragnień. Toczy się nieustanna walka pomiędzy znużonymi ludźmi poszukującymi wciąż nowych wrażeń, nowych rodzajów aktywności, nowych kanałów będących ujściem dla ich energii a tymi, którzy dostarczają im nowych pragnień, wytwarzają coraz to nowe, godne pożądania dobra, bo dzięki temu sami mogą zarabiać więcej. I tak ludzie łakną coraz więcej przyjemności tego samego rodzaju. Nauczyli się już podróżować szybciej; podróże, które dawniej zajmowałyby im większą część roku, mogą dziś odbywać w przeciągu miesiąca, a te, które kiedyś potrwałyby wiele miesięcy, dziś odbywają w kilka tygodni, czasem nawet dni. Czy jednak człowiek czuje się teraz szczęśliwszy, czy jego pragnienia naprawdę zostają zaspokojone? Nie.

(…)

Po pewnym czasie człowiek podążający tą ścieżką odkryje to. Dostrzeże swoje znużenie, brak satysfakcji, brak połączenia. Zrozumie, że pozyskując coraz więcej, będzie znajdował coraz więcej przyczyn dla swojego niezadowolenia, popadnie w głębokie, gorzkie rozczarowanie. Dopiero wtedy zrodzi się w nim reakcja. Widząc, że wciąż nie odczuwa satysfakcji, że nie czuje się spełniony, powie: „Chciałbym wzlecieć ponad to wszystko, odrzucić cały świat zmysłów, bo tutaj, na ścieżce karmy, nie można odnaleźć spokoju ani zadowolenia. Kierowany czystą niechęcią człowiek na jakiś czas odwraca się od świata zmysłowych przyjemności, by odnaleźć spokój w samotności. Jednakże, ku jego rozczarowaniu, zniechęceniu i smutkowi, odkrywa, że samo odwrócenie się od przedmiotów świata zmysłowego nie pomoże mu wyzbyć się pragnień. Pragnienia, które wciąż mu towarzyszą, każą mu szukać satysfakcji nawet na pustkowiu. Choćby zamknął się w pustelni, w jaskini, wciąż będą go tam nawiedzały wyobrażenia przyjemności zmysłowych, wciąż będzie o nich rozmyślał. Choćby powściągał swoje ciało, pozostanie ofiarą pragnień, namiętności właściwe jego niższej naturze wciąż będą nim miotały. Bo pragnienia nie da się ugasić zewnętrznym działaniem, odwróceniem się od przedmiotu pragnień. Jest ono znacznie głębiej zakorzenione w naturze ludzkiej. Skoro więc chcemy się wyzbyć pragnień, musimy dalej podążać karmiczną ścieżką.

W ciszy i narzuconym sobie bezruchu człowiek może usłyszeć głos Pana. Głos, który będzie rozbrzmiewał w ciszy, wypowiadał słowa odwiecznej mądrości: „Nie można uwolnić się od skutków działania, nie samym powściąganiem się przed działaniem osiąga się doskonałość”. Nie wycofanie się z aktywności zewnętrznej, lecz wolność od pragnienia jest właściwym podążaniem ścieżką karmy. Wolności od działania nie można uzyskać unikając aktywności fizycznej. Zanim dusza się uwolni, człowiek zmuszony jest podążać ścieżką aktywności. Wolność przychodzi sama na tej ścieżce, skoro tylko człowiek pojmie głębszą prawdę. Nie musi w tym celu wyprowadzać się z miasta, by zamieszkać w głuszy. Ta głębsza prawda wypływa z tego samego boskiego źródła, a poznanie jej jest powinnością człowieka żyjącego w świecie, który nie wyzwolił się jeszcze z przywiązania. Dowiaduje się więc, że musi działać, a zmianie powinny ulec jedynie jego motywacje. Musi podążać ścieżką działania, kierując się jednak nową, boską motywacją. Ten sam głos, ten sam wielki nauczyciel, przenikający do duszy znużonego, wyczerpanego i poszukującego wolności, mówi: „Jak pogrążony w niewiedzy działa kierowany przywiązaniem, o, Bharata, tak mędrzec działa bez przywiązania, pragnąc przetrwania rodzaju ludzkiego”.

(…)

Oto prawdziwa przemiana. Nie uciekać od aktywności zewnętrznej, nie opuszczać miejsca, które na tym świecie wyznaczyła nam karma, nie porzucać obowiązków wobec rodziny lub narodu. Przeciwnie, należy dalej aktywnie działać, lecz w nowym duchu, kierować się nową motywacją. Być może karma nakazuje człowiekowi gromadzenie bogactwa. Niechże więc je gromadzi. Ale podczas gdy ignorant będzie się bogacił, by sycić się posiadanymi dobrami, człowiek mądry powinien działać bez przywiązania do efektów swojej pracy. Niech bogactwo płynie do jego rąk, by mógł dzięki temu raczej służyć temu światu, zamiast zadowalać się samym posiadaniem. Niech pracuje dla dobra ludzkości, nie przywiązując się do samego działania. Taki człowiek skieruje swoje bogactwo ku nowym sposobom aktywności dla ludzi. Niech tworzy wielkie projekty, niech myśli, pracuje i trudzi się dla innych. Podczas gdy inni pracują i trudzą się dla samych siebie i swojej najbliższej rodziny, on będzie pracował dla innych i w ten sposób używał posiadanej mocy dla dobra całego rodzaju ludzkiego.

(…)

I tu może się zrodzić pokusa subtelniejszej natury. Pracując dla idei przetrwania ludzkości, człowiek wciąż może działać z pobudek egoistycznych, choćby więc jego działanie wyrastało ze szlachetniejszych motywacji, egoistyczne może pozostać jego oczekiwanie co do rezultatu. Ten bowiem, kto kreuje wielkie projekty w celu przysłużenia się ludzkości, niepokoi się o ich wynik. Pragnie sukcesu i to pragnienie jest częścią jego motywacji, pragnienie ujrzenia owoców swojej pracy. Może też pragnąć miłości i wdzięczności swoich współbraci, ich aprobaty. Tak więc motywy jego działań są natury osobistej. Wszelkie osobiste pobudki działań powodują, że człowiek przywiązuje się do ich rezultatów, ogranicza go to, czego pragnie.

Tak więc ten sam Pan, który wcześniej udzielał mu nauk, ten sam boski nauczyciel, który pozwolił mu zrozumieć, że wyzwolenie z aktywności zewnętrznej nie jest tożsame z wyzwoleniem od działania, że człowiek mądry musi służyć swoim działaniem ludzkości, teraz udziela mu głębszej lekcji, kieruje go o krok dalej na ścieżce – jest to wielka lekcja wyrzeczenia się owoców swoich działań, lekcja pełnego miłości i radości wyrzeczenia się wszelkich osobistych motywacji. Ta nauka została wyrażona w słowach Pana: „Twoją uwagę zaprzątać winno jedynie działanie, nigdy jego rezultat”, choćby tym rezultatem miała być miłość i wdzięczność ku radości niższego człowieka. „Nigdy jego rezultat” – on bowiem nie może wpływać na naszą motywację. Nauczyciel mówi dalej: „Nie przywiązuj się do owoców swoich działań ani nie powstrzymuj się przed działaniem”.

(…)

Dzisiaj rozważymy drugą z wielkich ścieżek wiodących do jaźni, którą nazywaną gnani marga albo ścieżką mądrości. Podąża nią niewielu ludzi, nie jest ona dostępna dla mas. Czyha tu bowiem wiele niebezpieczeństw, szczególnie groźnych dla osób niewyszkolonych, dla tych, którzy nie pokonali wstępnych etapów oczyszczenia. Ani bowiem na ścieżce karmy, ani na ścieżce bhakti, nie grozi człowiekowi taki brak zrozumienia, zamętu, popełnienia największych błędów, jeśli nie przygotował się on należycie do wyższych etapów, jak jest to możliwe na ścieżce gnani. Musimy ją prześledzić poczynając od najwcześniejszych etapów poprzez etap późniejszego rozwoju. Przekonamy się, jak człowiek wychodzi z życia na tym świecie by zrealizować cel Najwyższego. Będziemy go śledzić w kolejnych etapach, aby to zrozumieć, aby uniknąć błędnej interpretacji, nie wpaść w pułapki czyhające po obu stronach tej ścieżki jak nieostrożni pielgrzymujący.

(…)

Jak już powiedziałam, wejść na tę ścieżkę mogą nieliczni. To droga mająca swój początek w domenie czystego intelektu, chociaż na późniejszym etapie wykracza ona ponad intelekt. Implikuje rozwój człowieka, który chce nią podążać, rozwój wielkiego, przenikliwego i szlachetnego intelektu. Musi on powściągnąć zmysły, pielęgnować umysł, nie po to, by coś osiągnąć, lecz dla samego rozwoju, dla czystej radości płynącej z czystej mądrości. Nie może się splamić pragnieniem zysku płynącego z posiadania wiedzy, nie może łączyć tej wiedzy z zaspokajaniem potrzeb niższej natury. Jak przekonaliśmy się wczoraj, intelekt często ma służyć zaspokajaniu zmysłów. Celem nauki zaś bywa gromadzenie dóbr materialnych, zwiększenie komfortu życia w świecie fizycznym. Kto jednak przygotowuje się, by podążać ścieżką mądrości, musi wznieść się ponad te niższe pragnienia, musi odstawić przyjemności zmysłowe i znaleźć, z początku dzięki wiedzy, a później mądrości, nagrodę, którą jest mądrość sama dla siebie, która nie pragnie przygód ani korzyści, by być pożądaną wartością dla człowieka wewnętrznego. Tamas musi zostać skutecznie powściągnięta, pozbawiona siły oddziaływania na ludzką naturę, siły, która przytrzymuje go za nogi w błocie najniższego świata. Aktywność radża musi unikać wszelkich działań związanych z przedmiotami materialnymi. Musi kierować się wyłącznie ku zdobywaniu wiedzy, poświęcić temu całą swoją energię, zanim człowiek w ogóle będzie mógł się zbliżyć do ścieżki mądrości.

(…)

Na wcześniejszych etapach tej drogi, u samego jej początku, człowiek powinien poszukiwać wiedzy dla niej samej. Łatwo można rozpoznać te dusze, które podążają tą ścieżką, obserwując, jak stopniowo kształtują w sobie albo rodzą się z wewnętrznym pragnieniem poszukiwania wiedzy, nie prosząc o nic poza zachwytem płynącym z dokonywania odkryć, radością z pozyskiwania szerszych horyzontów intelektualnych, świadomością przyrostu sił umysłu. Spotkać takich ludzi można na całym świecie, choć są to pojedyncze, żyjące z dala od siebie jednostki. Nie dbają oni o sławę, bogactwo, poklask ani gratyfikacje niższej natury. Poświęcili się wiedzy dla radości, jaką ona daje. Samo poszukiwanie jest dla nich nagrodą. Namiętnie zdobywają wiedzę aż do śmierci. Pragną zgłębiać naturę wszechświata, naturę ludzką, zanurzać się w głębi istnienia, sięgać wyżyn, poznać wszystkie tajemnice natury, zgromadzić całą wiedzę, jaką zaoferować może świat zewnętrzny. Wiedza, jak już powiedziałam, nie jest mądrością. Wiedza płynie z obserwacji faktów, obserwacji zjawisk, gromadzenia tych obserwacji i porządkowania ich, koordynowania zjawisk postrzeganych z osobna, tworzenia na tej podstawie hipotez w oparciu o obserwację i rozumowanie. Konfrontując swoje hipotezy z obserwacją zjawisk świata zewnętrznego, człowiek prowadzi eksperymenty dla ich potwierdzenia, szuka metod umożliwiających mu jak najściślejsze i najtrafniejsze rozumowanie. Po zakończeniu eksperymentu może więc powiedzieć: „Przetestowałem tę tezę i mogę potwierdzić z całą pewnością jej zgodność z rzeczywistością”. Wyniki jego eksperymentu zostają wówczas uznane za prawo natury, za punkt odniesienia dla dalszych działań. Tak zatem przebiega praca uczonego, praca godna podziwu. Jest on uważny, wnikliwy, nieskończenie cierpliwy w swoich obserwacjach, posiada to, co nazywamy „subtelną cierpliwością badacza”.

(…)

Jednak podczas tych poszukiwań, podczas gromadzenia obserwacji, jaźń przemawia do ludzkiego serca. Jaźń szepcze, że jest ukryta za zasłoną mai, że te obiekty są tylko iluzoryczne, a to, co wieczne i nieskończone, stanowi jedność. Nie trzeba posiadać całej wiedzy, by zyskać prawdziwą mądrość; nie trzeba przenikać całego wszechświata, by odkryć jaźń za zasłoną iluzji, a krok prowadzący od wiedzy do mądrości można wykonać w dowolnym momencie poszukiwań, bowiem jaźń ukrywa się wszędzie: „Nie istnieje nic, co poruszałoby się lub trwało w bezruchu, beze mnie”. Człowiek niejasno wyczuwa Jedynego w wielości. Niejasno wyczuwa jaźń pod zasłoną skrywającą ją przed ludzkimi oczami. Znużony nieustannym poszukiwaniem, podczas gdy ukazują mu się kolejne przedmioty, znużony ścieżką, którą wędruje bez celu, podczas gdy intelekt zajęty jest obserwacją nieskończonej ilości zjawisk, człowiek z początku niejasno, jednak uświadamia sobie, że musi porzucić przedmioty, zrezygnować z obserwacji, zostawić za sobą świat zewnętrzny, zwrócić się do wewnątrz, skierować się ku centrum, porzucając obwód koła. Nigdzie na powierzchni wszechświata nie odnajdzie jaźni; jaźni, która manifestuje się wszędzie w jego wnętrzu. Wówczas budzi się w nim i powoli, stopniowo umacnia się, staje się odczuwalna pośród chaotycznych zjawisk, to, co nosi nazwę viveka, a jest zdolnością rozróżniania – odróżniania tego, co wieczne, od tego, co ulotne, jaźni obecnej w przedmiotach, Jedynego ukrytego w wielości, prawdziwego końca wszelkich poszukiwań, nieskończonej, odwiecznej sat (prawdy). Człowiek zaczyna wówczas rozróżniać pomiędzy pozorem a substancją, pomiędzy tym, co iluzoryczne, a rzeczywiste, pomiędzy tym, co fałszywe, a prawdą leżącą u jego podłoża. Ta zdolność rozróżniania jest pierwszym krokiem pozwalającym wykroczyć poza zwykłą wiedzę w domenę mądrości. Człowiek odróżnia to, co wieczne, od tego, co ulotne, stawia stopę na wyższym stopniu ścieżki.

(…)

Dopiero kiedy człowiek rozwinie w sobie te wszystkie zalety, będzie gotów wejść na ścieżkę prowadzącą do wyzwolenia, gotów stanąć przed bramą, która – gdy się przed nim otworzy – wzbogaci jego podróż czystą mądrością. Przygotowywał się do tego gromadząc doświadczenia, troszcząc się o czystość intelektu, bystrość umysłu, rozum wyostrzony podczas tych zmagań, zdobywanie wielu innych zalet, będących ukoronowaniem jego intelektualnego życia. Wtedy, lecz nie wcześniej, stanie się Adhikari, człowiekiem gotowym przyjąć ostatnie nauki, mądrość traktującą o jaźni.

(…)

Oddanie, o którym mówił Kriszna, koncentracja umysłu, szczery kult, to wszystko razem wyraża słowo bhakti, czy też miłość; to jest ścieżka miłości, bhakti marga.

(…)

Jest duża różnica pomiędzy ścieżką mądrości a ścieżką miłości, którą dostrzegamy jasno i wyraźnie od początku do końca. Ta różnica dotyczy tego, co możemy nazwać celem wyznawcy i celem gnani. W pewnym sensie cele te są różne – choć w znaczeniu fundamentalnym, zasadniczym, są oczywiście jednym i tym samym.

(…)

Tak więc podążając ścieżką miłości zawsze napotykamy bhaktę poszukującego swojego Pana. Czym jest ta miłość, która go inspiruje? Czym oddanie, które go ożywia? Czym to, co tak całkowicie przepełnia go, co pobudza do życia każde włókno jego istnienia, co sprawia, że nic poza jedyną, umiłowaną Obecnością nie wydaje mu się być prawdziwe, że wszystko inne wydaje się jedynie cieniem w świetle najwyższego Pana? Ten, który jest wcieleniem oddania, ów potężny mędrzec i bhakta Narada, pozostawił nam naukę miłości, w której zawarł opis swojej natury, udzielił nam wskazówek pozwalających nam go rozpoznać, powiedział, czego mamy szukać i co odnaleźć, jeśli będziemy pielęgnowali w sobie oddanie.

(…)

Miłość ludzka jest cieniem miłości Boskiej. Widząc ją, możemy jednak rozpoznać pewne atrybuty prawdziwej bhakti. Adresatem wyższej miłości jest ktoś inny, jednak sama jej istota pozostaje taka sama. Pomyślcie przez chwilę o najsilniejszej, najczystszej, najszlachetniejszej i najbardziej intensywnej miłości, jaką kiedykolwiek czuliście do innego człowieka. Przeanalizujcie swoje życie, przekonajcie się, jak głęboki wpływ miała na nie miłość. W jej blasku bladło wszystko inne. Być może zależało wam na posiadaniu bogactwa, poświęcaliście się literaturze albo pragnieniu zdobywania wiedzy. Zawsze jednak na horyzoncie waszego życia jaśniało oblicze budzące w was najgłębszą miłość, przyciągało was choćby wbrew wam samym. Piękno i blask tego oblicza całkowicie odmieniło wasze myśli. W porównaniu z tą bezcenną miłością całe bogactwo świata straciło dla was wszelki powab. Wszystkie książki wydały się wam pozbawione głębszych treści, nużące, w porównaniu z głębią rozmów z nim prowadzonych. Cała wiedza stała się bezwartościowa jak uschnięty liść w porównaniu z ekstazą w jego objęciach. Najgłębszym waszym pragnieniem stało się przebywanie w jego obecności; miłość do niego wypełniła całą waszą istotę. To, co was do tej pory pociągało, utraciło nad wami swoją moc. Wszystkie barwy świata przybladły w blasku jego światła. To oblicze stało się nie tylko waszym przyjacielem, lecz nauczycielem, przewodnikiem, umiłowanym, posiadającym wiele najszlachetniejszych cech dostępnych człowiekowi. Miłość do niego przemieniła całe wasze życie! Wszystko przybrało nowe barwy w promieniach jego światła. Wyobraźcie sobie ludzką miłość osiągającą wyżyny nieba. Ludzką miłość posiadającą głębię oceanu; wyobraźcie sobie miłość wzbogaconą doskonałością przedmiotu swojego uwielbienia, pogłębioną dzięki temu wszystkiemu, co on w sobie mieści. Wyobraźcie sobie, że taka miłość nie zna znużenia, nie zna przesytu, a uzyskacie blade odbicie tych uczuć, które żywi prawdziwy bhakta wobec przedmiotu swojej miłości i czci.

(…)

Jeśli ktoś pragnie, by jego ciało stało się wehikułem, w którym duszę przenika boska miłość, musi dbać o czystość ciała. Bhakta powinien zatem starannie dobierać odpowiedni pokarm. Nie wolno mu odbierać życia innym stworzeniom, zadawać im cierpienia, by zaspokoić swój apetyt. Przyszły bhakta nie może być źródłem cierpienia i nieszczęścia innych, nie może krzywdzić istot niższych w procesie ewolucji. Nie wolno mu jeść niczego, co żyje, czyli zwierząt. Żaden bhakta nie może tknąć takiego pokarmu. Nie tylko bowiem kala swoje ciało, lecz degraduje duszę, okazując nienawiść zamiast współczucia, egoizm zamiast altruizmu, wyrządza krzywdę bezbronnym zwierzętom zamiast je chronić, odbiera piękne życie niewinnym stworzeniom dla egoistycznej chęci zaspokojenia swoich potrzeb. W ten sposób niweczy ideę miłości. Dlatego bhakta już na początku musi poznać viveka, czyli umiejętność doboru odpowiedniego pożywienia.

(…)

Dlatego aktywne rozdawanie dobra jest częścią treningu ucznia. Jakże niewielu ludzi kocha naprawdę swoich bliźnich. Zawsze oczekujemy czegoś w zamian, jakiejś gratyfikacji dla niższej części naszej natury, nieustannie łakniemy czegoś w zamian od ludzi, których kochamy. To nie jest miłość, a kalkulacja. Subtelniejsza forma egoizmu. Czysta ludzka miłość płynie bez przeszkód. Wystarczy jej, że wolno jej obdarzać sobą innych. Prawdziwie kochający nie prosi o nic więcej.

ISBN 13: 978-83-66388-43-7
EAN: 9788366388437

Informacje dodatkowe

Waga 200 g
Wymiary 14,5 × 20,5 cm
Autor

Annie Besant

Książka

okładka miękka

Objętość

58 stron