Kahlil Gibran
Ogród Proroka
Piasek i piana

44,00 

Ogród Proroka miał w zamierzeniu być kontynuacją znanego na całym świecie Proroka. Opowieść ponownie skupia się na postaci Almustafy, który wraz z dziewięcioma uczniami powraca do swojego rodzinnego domu. Otaczający go ogród, w którym Mistrz spędzi czterdzieści dni i nocy, jest jednocześnie cmentarzem, na którym pochowani są jego bliscy. Stanowi on tło dla rozważań proroka o naturze życia, uczuć, relacji z najbliższymi i samotności. Odnajdujemy tu tak charakterystyczne dla wychowanego w duchu liberalizmu Gibrana odniesienia zarówno do myśli mistycznej Wschodu, jak i do figury Chrystusa, choćby w symbolu ogrodu, będącego miejscem ostatniej ważnej rozmowy Mistrza z jego uczniami. Uczniowie  Almustafy zadają mu pytania, na które udziela zagadkowych, nierzadko pozornie sprzecznych odpowiedzi, by ostatecznie opuścić go, zostawiając samemu sobie. Lada moment także prorok wyruszy w ostatnią podróż.

SKU: 1016102 Kategoria:

Opis

Także to, jak wszystkie dzieła Gibrana, cechuje bogactwo symboliki, metafor i głębokiej refleksji. W jego świecie ostatecznie wszyscy są sobie równi, mają jednakowy udział w rozwoju duszy, a znajome i ograniczone ludzkie ja jest czymś przejściowym i ulotnym. Świat ten oddaje równe miejsce radościom i smutkom. Opromienia go wszechobecne w najdrobniejszym nawet zjawisku piękno Boga wpisane w wielką naturę rzeczy.

Piasek i piana to poezja, a po części zbiór sentencji filozoficznych i przypowieści prozą. Jedno jest pewne, autorowi udało się ubrać swoje przemyślenia w formie zaskakująco prostych prawd, nie pozbawionej jednak przebłysków poczucia humoru, tak charakterystycznej dla niego autoironii i zamiłowania do głębszej refleksji.

Libańczyk wychowany w Ameryce, łączący naturę intelektualisty z wiarą w głos intuicji, potrafił przekuć to, co wielu mogłoby uznać za niekorzystny splot okoliczności w niepowtarzalny styl, który przyciągał do niego czytelników z całego świata. Głosił wartość duchowości i inteligencji jako sił niezbędnie uzupełniających się nawzajem u współczesnego człowieka.

W prezentowanym zbiorze czytelnicy odnajdą więc bogaty świat królów, pustelników, świętych, niewolników i poetów, do których przemawiają piasek i morze, zwierzęta i wiatr. Wszystko to przesycone jest duchem abstrakcji, humoru i zachwytu nad pięknem rzeczywistości, poszukiwaniami sensu i refleksją zawierającą głęboką życzliwość dla człowieka.

Cytaty z książki:

Ogród Proroka:

Almustafa, wybrany i umiłowany, który był niby słońce w południe dla jemu współczesnych, powrócił na wyspę swoich narodzin w miesiącu Tichreen, miesiącu pamiętania.

Kiedy jego statek zawijał do portu, Almustafa stanął na dziobie w otoczeniu żeglarzy. W jego sercu wzbierała radość z powrotu do domu.

Kiedy przemówił, w jego głosie szumiało morze. „Spójrzcie, oto wyspa naszych narodzin. Ta ziemia nosiła nas, wyrastaliśmy w jej pieśniach i tajemnicach; pieśni wznosiły się w niebo, tajemnice ukryły się w ziemi. Co pomiędzy ziemią a niebem może przewodzić pieśni i rozwiązywać tajemnice, jeśli nie żar, który w sobie mamy?

Jeszcze raz morze przywiodło nas ku jej brzegom. Jesteśmy tylko jedną z wielu jego fal. Morze wysyła nas, byśmy przemawiali w jego imieniu, lecz jakże zdołamy to zrobić, nie przełamując symetrii naszych serc na skałach i piaskach?

(…)

Bo takie jest prawo żeglarza i morza: jeśli pragniesz wolności, musisz rozproszyć swoje pragnienia w mgłę. To, co bezkształtne, nieustannie poszukuje formy, niezliczone mgławice staną się słońcami i księżycami; i my, którzyśmy poszukiwali tak wiele, którzy powracamy na tę wyspę, musimy na powrót rozproszyć się w mgłę, musimy nauczyć się wszystkiego od początku. Co więc żyć będzie i dążyć ku wyżynom, jeśli nie to, co podzieli się na wolność i żar?

W wiecznym poszukiwaniu brzegów możemy śpiewać i śpiew nasz będzie słyszalny. Lecz co z falą, która rozbije się w miejscu, gdzie nie usłyszy jej ucho? To, co w nas nieusłyszane, zasmuca nas głęboko. To, co nieusłyszane, rzeźbi naszą duszę, nadaje kształt duszy i jej przeznaczeniu.”

Wtedy wystąpił jeden z żeglarzy i powiedział: „Panie, byłeś nam kapitanem w tęsknocie za tym portem i spójrz, oto do niego zawinęliśmy. Ty jednak mówisz nam o smutku, o naszych złamanych sercach”.

A on mu odpowiedział: „Czy nie mówiłem o wolności i mgle, która jest wolnością jeszcze większą? A jednak w bólu pielgrzymuję do tej wyspy, na której się urodziłem, zbliżam się ku niej jak duch zamordowanego klęka przed tymi, którzy odebrali mu życie”.

(…)

Wtedy przemówiła Karima, ta, która jako dziecko bawiła się z nim w ogrodzie jego matki: „Dwanaście lat ukrywałeś przed nami swoją twarz, przez dwanaście lat byliśmy głodni i spragnieni twojego głosu”.

Spojrzał na nią z wzbierającą czułością, bo to ona zamknęła oczy jego matki, gdy zagarnęły ją białe skrzydła śmierci.

„Dwanaście lat?”, spytał. „Powiedziałaś dwanaście lat, Karimo? Nie odmierzałem swojej tęsknoty gwieździstą różdżką, nie badałem jej głębi. Bo miłość, która tęskni za domem, wyczerpuje miarę czasu i jego brzmienie.

Są chwile, które mieszczą w sobie eony rozłąki. Lecz rozłąka jest tylko wyczerpaniem umysłu. Być może nigdy się nie rozstawaliśmy.”

(…)

Ktoś poprosił: „Powiedz nam o tym, co porusza dziś twoje serce”.

Almustafa spojrzał na niego, a w jego głosie zaśpiewała gwiazda, kiedy powiedział: „W marzeniach, kiedy milkniesz, by wsłuchać się w siebie, twoje myśli niby płatki śniegu opadają trzepocząc i okrywają wszystkie dźwięki ziemi białą ciszą.

A czymże są marzenia, jeśli nie obłokami, które rozkwitają na niebieskim niebie twojego serca? Czym są twoje myśli, jeśli nie płatkami, które wiatr twojego serca rozrzuca po pagórkach i polach?

I nawet w chwili, w której czekasz, aż ogarnie cię spokój, zanim to, co w tobie bezkształtne, obierze formę, ten obłok zgęstnieje i uleci, aż Błogosławione Palce uformują jego szare pragnienie w maleńkie kryształowe słońca, księżyce i gwiazdy”.

(…)

Umilkł i oni także milczeli, czekając na jego dalsze słowa. Potem przemówił znowu: „Jesteście duchami, choć poruszacie się w ciałach; i jak oliwna lampa płonąca w ciemności, jesteście płomieniami lamp.

Gdybyście byli tylko ciałem, to, że stoję dziś przed wami i mówię do was, pozbawione byłoby jakiegokolwiek znaczenia, bo byłbym jak martwy przemawiający do martwych. Ale tak nie jest. Wszystko to, co w was nieśmiertelne, jest także wolne dniem i nocą, nie daje się zamknąć w domu ani się poskromić, bo taka jest wola Najwyższego. Jesteście Jego tchnieniem, jak wiatr, którego nie można schwytać ani uwięzić. Ja także jestem tchnieniem Jego tchnienia”.

(…)

Po tych słowach zostawił ich i powrócił do swojego ogrodu.

Wtedy Sarkis, ten, który wątpił, przemówił: „Co powiesz o brzydocie, Panie? Nigdy nie mówisz nam o niej”.

Almustafa odpowiedział mu, lecz w jego słowach dźwięczała nagana: „Przyjacielu, jakiż człowiek nazwie cię niegościnnym, skoro przechodząc obok twego domu, nie zapukał do twych drzwi?

Któż nazwie cię głuchym i nieroztropnym, jeśli przemawia do ciebie w obcym języku, z którego nie rozumiesz ani słowa?

Czy nie nazywasz brzydotą tego, czego nigdy nie próbowałeś osiągnąć, do serca czego nigdy nie pragnąłeś wejść?

Jeśli brzydota w ogóle istnieje, są nią łuski na oczach i wosk zatykający uszy.

Nigdy więc nie mów, że coś jest brzydkie, przyjacielu, poza lękiem duszy w obliczu jej wspomnień”.

(…)

W ciągu dnia, gdy siedzieli w chłodnym cieniu białych topoli, jeden z nich zapytał. „Mistrzu, czas budzi we mnie lęk. Przemija i okrada nas z młodości, a cóż daje nam w zamian?”.

A on odpowiedział: „Podnieś garść żyznej ziemi. Czy widzisz w niej ziarno albo robaka? Gdyby twoja dłoń była wystarczająco szeroka i mocna, ziarno mogłoby stać się lasem, a robak stadem aniołów. Nie zapominaj więc, że lata, które przemieniają ziarno w las, a robaki w aniołów, należą do Teraz, wszystkie lata są chwilą Teraz.

A czymże są zmienne pory roku, czym są upływające lata, jeśli nie zmiennością naszych myśli? Wiosna jest przebudzeniem w twojej piersi, a lato jedynie rozpoznaniem twojej dojrzałości. Czyż jesień nie jest tym, co w tobie odwieczne, co śpiewa kołysankę temu, co jest w tobie wciąż dzieckiem? I czym, pytam ciebie, jest zima, jeśli nie wielkim snem, śniącym upływające pory roku?”.

(…)

I rankiem, kiedy niebo było jeszcze blade od świtu, przechadzali się wszyscy po ogrodzie, spoglądając ku wschodowi, i milczeli w obecności wschodzącego słońca.

Po chwili Almustafa wyciągnął rękę, mówiąc: „Odbicie porannego słońca w kropli rosy nie jest czymś mniejszym niż samo słońce. Odbicie życia w waszej duszy nie jest czymś mniejszym niż życie.

W kropli rosy odbija się światło, ponieważ jest ona tożsama ze światłem. Także w was odbija się życie, ponieważ jesteście tożsami z życiem.

Kiedy spowija was ciemność, mówcie: „Ta ciemność jest nienarodzonym jeszcze świtem; i choć wciąż jeszcze zanurzony jestem pośród trudów nocy, świt urodzi się nade mną jak nad tymi wzgórzami”.

Kropla rosy otaczająca o zmroku swoją kulą kwiat lilii podobna jest wam lgnącym duszą do serca Boga.

Jeśli kropla rosy powie: „Ale raz na tysiąc lat jestem kroplą rosy”, odpowiedzcie jej: „Czy nie wiesz, że światło wszystkich tych lat opromienia cię wokół?”.

(…)

Pewnego dnia Fardros, Grek, przechadzał się po ogrodzie i uderzywszy stopą o kamień, rozeźlił się. Cofnął się i podniósł kamyk, mrucząc pod nosem: „O, martwy przedmiocie na mojej drodze!”. A potem go odrzucił.

A Almustafa, wybrany i umiłowany, rzekł: „Dlaczego mówisz: „O, martwy przedmiocie”? Od tak dawna już przebywasz w tym ogrodzie i nie wiesz, że nic tutaj nie jest martwe? Wszystko żyje i promienieje blaskiem w świadomości dnia i majestacie nocy. Ty i ten kamień jednym jesteście. Różni was tylko rytm bicia serca. Twoje serce bije trochę szybciej, prawda, przyjacielu? Tak, lecz nie jest tak spokojne.

Może bije w innym rytmie, lecz mówię ci, że gdybyś zbadał głębię swojej duszy i zmierzył wysokość kosmosu, usłyszałbyś jedną melodię śpiewaną przez kamień i gwiazdę, melodię nuconą w harmonii głosów.

Jeśli nie pojmujesz sensu moich słów, zaczekaj, aż wstanie kolejny świt. Jeśli przekląłeś ten kamień, ponieważ w swojej ślepocie potknąłeś się o niego, mógłbyś również przekląć gwiazdę, gdybyś zaczepił o nią głową w chmurach. Ale nadejdzie dzień, w którym zbierał będziesz kamienie i gwiazdy, jak dziecko, które kuca pośród lilii w dolinach, i poznasz wtedy, że wszystkie rzeczy żyją i rozsiewają swój aromat”.

 

Piasek i piana – Księga aforyzmów:

Wieczna ma wędrówka nad brzegami morza

Pośród ziaren piasku i miękkiej fal piany

Fale zmyją stóp moich ślady

Oddech wiatru rozproszy pianę.

Lecz morze i brzeg pozostaną

Na zawsze.

(…)

Mówią do mnie, gdy się przebudzą: „Ty i świat, w którym żyjesz, jesteście tylko ziarnkiem piasku na nieskończonych brzegach bezkresnego morza”.

Odpowiadam im we śnie: „To ja jestem bezkresnym morzem, a wszystkie światy są zaledwie ziarnkami piasku na moich brzegach”.

(…)

Tylko raz oniemiałem. Kiedy ktoś mnie zapytał: „Kim jesteś?”.

(…)

W pierwszej myśli Boga objawił się anioł.

Pierwszym Jego słowem nazwany został człowiek.

(…)

Długo leżałem w piaskach Egiptu, pogrążony w ciszy i nieświadomy upływu czasu.

Potem słońce mnie urodziło, wstałem więc i ruszyłem wzdłuż brzegu Nilu.

Dniem śpiewałem, a nocą śniłem.

Teraz słońce wędruje po mnie tysiącem stóp, abym mógł znowu leżeć w piaskach Egiptu.

Jakie to dziwne, jaka to zagadka!

To samo słońce, które mnie zbudowało, nie może doprowadzić do mego rozpadu.

Wciąż idę wyprostowany pewnym krokiem wzdłuż brzegów Nilu.

(…)

Pamięć jest formą spotkania.

(…)

Niepamięć jest formą wolności.

(…)

To dziwne, pragnienie pewnych przyjemności jest częścią mojego cierpienia.

(…)

Daj mi ucho, a ja dam ci głos.

(…)

Kiedy pragniesz łask, jakich nie umiesz nazwać, i kiedy płaczesz nie wiedząc, z jakiej przyczyny, zaiste rośniesz wraz ze wszystkim tym, co rośnie, i wznosisz się ku swemu wyższemu ja.

(…)

Pijesz wino, by się odurzyć, ja piję, by otrzeźwieć po tamtym winie.

(…)

To, co rzeczywiste w drugim człowieku, nie jest tym, co przed tobą ujawnia, lecz tym, czego ujawnić nie może.

Dlatego jeśli chcesz go zrozumieć, nie słuchaj tego, co mówi, słuchaj tego, czego nie wypowiada.

(…)

Połowa wypowiadanych przeze mnie słów jest pozbawiona znaczenia; wypowiadam je jednak, aby dotarła do was druga połowa.

(…)

Nie, nie żyliśmy na próżno. Czyż nie wznoszą wież z naszych kości?

(…)

Poeta jest zdetronizowanym królem siedzącym pośród zgliszczy pałacu, usiłującym odtworzyć jego obraz z prochu.

(…)

Żyjemy tylko po to, by odkrywać piękno. Wszystko inne jest formą czekania.

(…)

Zasiej ziarno, a ziemia wyda dla ciebie kwiat. Wzlatuj marzeniami ku niebu, a ześle ci ukochaną.

(…)

Kochankowie obejmują to, co jest pomiędzy nimi, zamiast obejmować siebie nawzajem.

(…)

Miłość i zwątpienie nigdy się nie porozumieją.

(…)

Przyjaźń jest zawsze słodką odpowiedzialnością, nigdy okazją.

(…)

Szczodrość nie polega na tym, że dasz mi to, czego potrzebuję bardziej niż ty, lecz na tym, że dasz mi to, czego ty potrzebujesz bardziej niż ja.

(…)

Jesteś wolny pod słońcem dnia i wolny pod gwiazdami nocy;

Jesteś wolny, kiedy nie ma słońca ani księżyca, ani gwiazd.

Jesteś wolny nawet wtedy, gdy zamykasz oczy na wszystko, co jest.

Ale pozostaniesz niewolnikiem dla tego, kogo kochasz, ponieważ go kochasz.

I niewolnikiem dla tego, który kocha ciebie, ponieważ ciebie kocha.

(…)

Wilk zwrócił się łaskawie do prostodusznej owcy: „Czy nie zaszczycisz naszego domu wizytą?”.

Owca zaś odparła: „Byłybyśmy zaszczycone mogąc odwiedzić wasz dom, gdyby nie był nim twój żołądek”.

(…)

Widząc człowieka prowadzonego do więzienia, powiedz w głębi serca: „Może uniknął w ten sposób jeszcze ciaśniejszej celi”.

Widząc pijanego powiedz w głębi serca: „Może próbował uciec przed czymś jeszcze bardziej niepięknym”.

(…)

Często nienawidziłem w samoobronie; lecz gdybym był silniejszy, nigdy nie używałbym takiej broni.

(…)

Jakże jestem podły odpłacając ci srebrem za złoto, które podarowało mi życie w przekonaniu, że jestem szczodry.

(…)

Jakże ślepy jest ten, kto obdarowuje cię datkiem wyjętym z kieszeni dla daru twojego serca.

(…)

Gdybyśmy wszyscy wyznawali sobie nawzajem swoje grzechy, uśmialibyśmy się, widząc, jak mało jesteśmy oryginalni.

Śmialibyśmy się tak samo, widząc, jak mało oryginalne są nasze cnoty.

(…)

Nie możesz oceniać nikogo, nie mając wystarczającej wiedzy, a jakże mała jest twoja wiedza.

(…)

Jakże ograniczony jest pogląd wynoszący pracowitość mrówki nad śpiew świerszcza.

(…)

Może pogrzeb, w którym uczestniczą ludzie, jest ucztą weselną dla aniołów.

(…)

Mądrość przestaje być mądrością, kiedy staje się zbyt dumna, by płakać, zbyt poważna, by się roześmiać, i zbyt pełna siebie, by szukać poza sobą.

(…)

Nie można jednocześnie się śmiać i być niemiłym.

(…)

Powiedział lis ścigany przez dwudziestu konnych i sforę dwudziestu psów: „To jasne, że mnie zabiją. Ale jakże są biedni i głupi. Dwadzieścia lisów galopujących na osłach w towarzystwie dwudziestu wilków nigdy nie uganiałoby się za jednym człowiekiem”.

(…)

Kto tęskni najgłębiej, żyje najdłużej.

ISBN 13: 978-83-66388-67-3
EAN: 9788366388673

Informacje dodatkowe

Waga200 g
Wymiary14,5 × 20,5 cm
Autor

Kahlil Gibran

Książka

okładka miękka

Objętość

100 stron