C. W. Leadbeater
Życie wewnętrzne
Tom 3

44,00 

W tomie 3 autor omawia egzystencję człowieka zaznajomionego z naukami tajemnymi po śmierci jego ciała fizycznego oraz to, jak będą wyglądały warunki jego życia i jakie możliwości pomocy innym oferuje mu świat astralny. Cały rozdział poświęca też życiu, jakie będzie wiódł w świecie niebiańskim i jakie uwarunkowania karmiczne panują na tym poziomie. Pisze o tak zwanych niewidzialnych pomocnikach, ludziach, którzy jeszcze za życia, podczas snu, pomagają innym w świecie astralnym, opowiada jak zapamiętywać te doświadczenia po przebudzeniu się oraz działać w wymiarach wyższych, znajdujących się powyżej poziomu astralnego.

SKU: 1017073 Kategoria:

Opis

Mówi też o świecie mentalnym, potędze, roli i wadze rozważnego korzystania z własnych myśli, niebezpieczeństwach wynikających z nieuwagi w tym zakresie oraz umiejętności rozpoznawania, czy podążamy w danej chwili za impulsami ciała astralnego, czy za prawdziwą, wyższą intuicją.

Przedostatnia część omawia kwestie zdolności parapsychicznych, umiejętność jasnowidzenia, rozpoznawania swoich wcześniejszych wcieleń oraz przewidywania przyszłości. Ostatni rozdział poświęcony został boskim istotom zamieszkującym wyższe światy – Dewom, jak również różnego rodzaju duchom natury.

Cytaty z książki C. W. Leadbeater Życie wewnętrzne Tom 3:

Po śmierci nie ma praktycznie żadnej różnicy pomiędzy kondycją przeciętnego człowieka a kogoś, kto posiada ponadzmysłowe zdolności, poza tym, że ten drugi, bardziej zaznajomiony z rzeczywistością astralną, czuje się swobodniej w nowym otoczeniu. Posiadanie takich zdolności wiąże się z umiejętnością przenoszenia do świadomości fizycznej wiedzy o szerszym życiu; dlatego w istocie istnieją różnice między ludźmi przeciętnymi a wyżej rozwiniętymi, jednak kiedy odkładamy nasze ciała fizyczne, te różnice zanikają.

(…)

Zmarły często jest świadomy tego, co czują członkowie jego rodziny po jego odejściu. Jeśli zastanowicie się nad tym, co może się przejawiać za pośrednictwem ciała astralnego, łatwo przekonacie się, co zmarły czuje i wie. Nie musi on pilnie śledzić wszystkich wydarzeń zachodzących w świecie fizycznym; nie musi wiedzieć, co jedzą jego przyjaciele ani czym się zajmują. Wie jednak, czy się cieszą, czy smucą, jest świadomy ich uczuć, takich jak miłość i nienawiść, zazdrość i zawiść.

Kiedy więc pijak przestaje przed sklepem monopolowym, jest to jedynie częściowa materializacja (otaczanie się powłoką materii eterycznej) służąca temu, by mógł on poczuć zapach alkoholu. Nie czuje go tymi zmysłami co my i dlatego próbuje zmusić innych do upijania się, aby móc wejść w ich ciała, opętać ich, a dzięki temu silniej doświadczyć smaku i innych wrażeń zmysłowych, jakich dostarcza alkohol.

(…)

Człowiek, który popełnia samobójstwo, ucieka ze szkoły zwanej życiem, zanim opanował lekcję; jest winny tego, że próbował samodzielnie podjąć decyzję, która powinna wynikać z działania wielkiego prawa. Konsekwencje tak wielkiego aktu buntu przeciwko naturze są zawsze potężne. Z całą pewnością wpływają na kolejne życie, zapewne na więcej niż jedno. Okoliczności towarzyszące samobójczej śmierci są takie same jak te, które spotykają ofiarę wypadku, ponieważ przejście do wymiaru astralnego dokonuje się równie nagle. Jednak ten, kto zginął w wypadku, nie spodziewając się śmierci, zostaje wrzucony w stan nieświadomości i zwykle przechodzi przez najniższy z podwymiarów nie odczuwając przy tym nic nieprzyjemnego. Samobójca z kolei, który świadomie rozstał się z życiem, zwykle boleśnie uświadamia sobie swoją winę i przerażenie. Nie oszczędzone mu są widoki i uczucia, które sam na siebie ściągnął, może jednak uzyskać pomoc w zrozumieniu tego wszystkiego, może też być zainspirowany do okazania cierpliwości, wytrwałości i do nadziei przez jakiegoś życzliwego znajomego.

Wiemy, że samobójstwo jest błędem, najpoważniejszym z możliwych, nie chcemy jednak osądzać naszych braci, którzy ten błąd popełnili. Poszczególne przypadki bardzo się od siebie różnią, dlatego nie możemy poznać wszystkich czynników, które do nich doprowadziły, choć prawo odwiecznej sprawiedliwości bierze pod uwagę je wszystkie.

(…)

Długość życia astralnego człowieka po tym, jak porzucił on swoje ciało fizyczne, zależy przede wszystkim od dwóch czynników – od natury jego minionego życia fizycznego oraz od postawy jego umysłu po tym, co nazywamy śmiercią. Podczas jego ziemskiego życia nieustannie kieruje on wbudowywaniem materii do swojego ciała astralnego. Oddziałuje na nie bezpośrednio przez namiętności, emocje i pragnienia, którym pozwala nad sobą panować. Pośrednio wpływa na nie poprzez swoje myśli i wszystkie szczegóły swojego życia fizycznego (wstrzemięźliwość lub rozpustę, czystość lub nieczystość, pożywienie i picie). Jeśli uporczywie zbaczając z właściwej drogi, jest tak głupi, że buduje dla siebie bardziej prymitywny wehikuł astralny, nawykły do reagowania jedynie na niższe wibracje tego wymiaru, przekona się, że po śmierci będzie przywiązany do tego wymiaru podczas długiego i powolnego procesu rozpadu tego ciała. Z drugiej strony, jeśli dzięki uczciwemu i uważnemu życiu stworzy dla siebie wehikuł z subtelniejszej materii, po śmierci napotka dużo mniej problemów i trudności, a proces jego ewolucji będzie przebiegał dużo szybciej i łatwiej.

(…)

Zmarły, kiedy po raz pierwszy przechodzi do wymiaru astralnego, nie uświadamia sobie faktu swojej śmierci, a nawet kiedy go sobie uświadomi, nie od razu rozumie, czym świat astralny różni się od fizycznego. W świecie fizycznym człowiek jest zniewolony przez liczne potrzeby; potrzebuje jedzenia, ubrania i schronienia; aby je zaspokoić, musi mieć pieniądze, a w większości przypadków dla zdobycia tych pieniędzy zmuszony jest pracować. Wszystkie te kwestie wiążą nas w dużym stopniu tu, na ziemi, a kiedy zostajemy uwolnieni od konieczności ich rozwiązywania, jeszcze długo nie możemy w to uwolnienie uwierzyć i w wielu przypadkach niepotrzebnie sami nakładamy sobie kajdany, które już dawno opadły.

Spotykamy więc czasem niedawno zmarłe osoby, które wciąż próbują coś jeść – zasiadają do wyobrażonych posiłków albo je sobie przygotowują, czasem nawet budują dla siebie domy. Sam widziałem człowieka w astralnym niebie, który budował dla siebie dom, układając kamień na kamieniu, i nawet jeśli układał te kamienie wyłącznie w myślach, nie rozumiał, że równie dobrze mógł postawić od razu cały dom, z takim samym wysiłkiem. Stopniowo, przekonawszy się, że kamienie nic nie ważą, zrozumiał, że znalazł się w innych okolicznościach niż ziemskie, co sprawiło, że zaczął poznawać nowe otoczenie.

(…)

Podstawowa trudność w zrozumieniu warunków panujących w świecie niebiańskim wynika z naszego nawykowego utożsamiania człowieka z jego osobowością. Jeśli przyjaciół łączy serdeczna więź, musimy pamiętać, że zbliża ona do siebie ich dusze, nie ciała – że są obecnie przyjaciółmi na ziemi, ponieważ przebywając w innych ciałach znali się i darzyli miłością od tysięcy lat. Ten fakt przyciąga do siebie ich ciała fizyczne w tym wymiarze, ale nie pozwala im zrozumieć siebie nawzajem głębiej, niż pozwalają im na to ich fizyczne możliwości; co więcej, każdego z nich spowijają trzy ciężkie zasłony w kształcie ciał mentalnych, astralnych i fizycznych, które ukrywają przed nimi ich prawdziwe jaźnie.

Kiedy jeden z nich umiera, przechodzi do wymiaru astralnego i tam spotyka swojego żywego przyjaciela twarzą w twarz, podczas gdy tamten śpi. Mogą wówczas dostrzec w sobie nawzajem więcej, ponieważ w czasie snu najcięższa z tych zasłon zostaje opuszczona. Zmarły wciąż jednak spotyka się tylko z osobowością przyjaciela i dlatego jeśli tamten doświadcza jakiegoś wielkiego smutku na jawie, to uczucie to odzwierciedla się w jego życiu astralnym i zmarły to dostrzega. Bo nasze życie we śnie i na jawie jest w rzeczywistości jednym; rozumiemy to we śnie, bo wtedy pamiętamy o wszystkim, co wydarza się w jednym i drugim. Przekonacie się więc, że ciało astralne żyjącego przyjaciela (z którym spotyka się zmarły) jest ciałem astralnym osobowości i dlatego pozostaje w pełni świadome tego, co się tej osobowości przydarza.

(…)

Kiedy po śmierci żyje wyłącznie w świecie astralnym, jego świadomość jest zwykle w dużo większym stopniu sprecyzowana niż w czasie snu w ciele fizycznym, dużo łatwiej jest mu myśleć i działać z determinacją wobec innych ludzi, dlatego ma większą możliwość wytwarzania dobrej albo złej karmy. Kiedy jednak taki człowiek kończy swoje życie astralne i przechodzi do świata niebiańskiego, osiąga etap, kiedy nie może już działać. Za życia pobudzał do aktywności swoje ciało mentalne jedynie w określonych dążeniach, a teraz, kiedy żyje wyłącznie w tym ciele mentalnym, czuje się w nim zamknięty jak w twierdzy, odcięty od otaczającego go świata, który może oglądać jedynie przez okna, jakie udało mu się otworzyć poprzez swoją wcześniejszą aktywność.

Wyglądając przez owe okna, wchodzi w kontakt z potężnymi siłami tego wymiaru; reaguje na nie i wiedzie życie wypełnione radością – choć ograniczone do konkretnej dziedziny. Mimo że nie ma możliwości czerpania pełnej radości z możliwości świata mentalnego, nie jest choćby w najmniejszym stopniu świadomy tych ograniczeń w kwestii działania albo odczuwania. Przeciwnie, przepełnia go najwyższa możliwa błogość, uważa, że nie ma większej radości niż ta, której doświadcza. To prawda, że żyje w obrębie wyznaczonych granic; jest jednak tych granic zupełnie nieświadomy, ponieważ posiada wszystko, czego mógłby zapragnąć. Otoczył się wizerunkami przyjaciół, dzięki czemu zyskał z nimi bliższy kontakt, niż było to możliwe w innych wymiarach.

(…)

W życiu astralnym jesteśmy dokładnie takimi samymi osobami jak tutaj, odjęte nam zostają jedynie pewne ograniczenia. Nasze zainteresowania i aktywność w tym wymiarze przypominają te w wymiarze fizycznym; studenci nadal studiują; próżniacy próżnują; a ci, którzy aktywnie pomagają innym, tam również niosą pomoc. Plotkarze wciąż sączą swoje zjadliwe komentarze, wytwarzając dla siebie równie złą karmę jak tutaj. Większość zmarłych długo nawiedza miejsca, do których przywykło za życia. Wielu ludzi krąży wokół domów swoich przodków i codziennie odwiedza astralne odpowiedniki świątyń, do których przychodziło się modlić. Inni wałęsają się bez celu albo odbywają pielgrzymki niewymagające od nich najmniejszego wysiłku ani kosztów do wszystkich wielkich świątyń, których nie udało im się zobaczyć za życia.

(…)

W życiu astralnym istnieje doskonała kontynuacja. Jest to życie pod wieloma względami dużo bardziej rzeczywiste niż to, a przynajmniej dużo bliższe rzeczywistości, a fizyczna egzystencja jest jedynie serią przerw, jakie w nim następują, przerw, podczas których nasza aktywność ulega wielkiemu ograniczeniu, a nasza świadomość funkcjonuje w bardzo okrojonym zakresie. Większości z nas w tym niższym życiu noc wydaje się pusta i rankiem nie pamiętamy o tym, co robiliśmy we śnie. Nie wolno nam jednak zakładać, że w wymiarze astralnym będziemy posiadali materię o tej samej gęstości. Szersza świadomość obejmuje to wszystko w pełni i każdej nocy pamiętamy wyraźnie nie tylko to, co robiliśmy podczas minionych nocy, lecz również to wszystko, co uczyniliśmy za dnia. Otępiały i zakorkowany jest nasz fizyczny mózg i powracając do niego tracimy pamięć o wszystkim, poza tym, co dotyczy bezpośrednio jego samego. Życie astralne jest dużo bardziej intensywne, a emocje w nim dużo silniejsze niż te, których doświadczamy obecnie. To, co powszechnie nazywamy emocją, jest jedynie stosunkowo niewielką cząstką tego, co pozostało po tym, jak większa jej część wyczerpała się w wysiłku pobudzania do aktywności opornych cząsteczek fizycznych, dlatego nietrudno zrozumieć, jak intensywne i rzeczywiste musi być to inne życie.

(…)

Kiedy więc człowiek budzi się do poczucia odpowiedzialności, jak ma tego dokonać? Wszyscy jesteśmy zdolni do wykonywania tej pracy w mniejszym lub większym stopniu, choć zapewne nie jest ona dla nas czymś nawykowym. Wszyscy przedstawiciele panującej kultury, którzy osiągnęli określony poziom rozwoju, mają uporządkowane ciała astralne, podobnie jak wszyscy w miarę zdrowi ludzie mają niezbędne mięśnie i siłę umożliwiające im pływanie. Jeżeli jednak nie nauczą się z nich korzystać, będą potrzebowali stosownych instrukcji, zanim bezpiecznie nauczą się poruszać w wodzie. Trudność w przypadku przeciętnej osoby nie polega na tym, że jej ciało astralne jest niezdolne do działania, lecz na tym, że przez tysiące lat to ciało przywykło do tego, że poruszają je wyłącznie wrażenia napływające z dołu poprzez wehikuł fizyczny, dlatego ludzie nie uświadamiają sobie, że ciało astralne może pracować w swoim wymiarze samodzielnie, że wola może oddziaływać na nie bezpośrednio. Ludzie pozostają więc „nieprzebudzeni” astralnie, ponieważ nawykowo czekają na znajome wibracje fizyczne, które pobudzą ich do aktywności astralnej.

(…)

Człowiek może pomagać innym na wiele sposobów. Załóżmy na przykład, że umiera jakiś jego krewny albo przyjaciel. Aby do niego dotrzeć i pomagać mu podczas snu, wystarczy jedynie myśleć o nim tuż przed pójściem do łóżka, z postanowieniem udzielenia mu wszelkiej pomocy, jakiej najbardziej potrzebuje. Nie potrzebujemy żadnej pomocy, by go odnaleźć ani by nawiązać z nim kontakt. Musimy spróbować zrozumieć, że kiedy tylko opuszczamy ciało fizyczne w nocy, stajemy obok zmarłych przyjaciół, dokładnie tak, jak to było w wymiarze fizycznym. Jedyną ważną rzeczą, o jakiej powinniśmy pamiętać, jest konieczność zapanowania nad żalem po śmierci naszych bliskich, ponieważ nasz żal na nich oddziałuje.

Jeśli ktoś pozwala sobie rozpaczać po utracie zmarłego, to uczucie będzie silnie oddziaływało na tego ostatniego, bo emocje przejawiają się w ciele astralnym i w konsekwencji ci, którzy żyją w swoich wehikułach astralnych, dużo łatwiej i głębiej podlegają takim wpływom niż ludzie posiadający ciała fizyczne, które przytępiają ich odczuwanie. Zmarli mogą nas widzieć, lecz widzą nasze ciała astralne; w konsekwencji są świadomi naszych uczuć, choć niekoniecznie szczegółów naszej kondycji fizycznej. Wiedzą, czy jesteśmy szczęśliwi, czy nieszczęśliwi, nie mają jednak pojęcia, jaką akurat czytamy książkę. Oczywiste są dla nich emocje, lecz nie myśli, które je wywołują. Zmarły zabiera ze sobą swoje miłości i nienawiści; poznaje starych znajomych, kiedy ich spotyka, często też zawiera nowe przyjaźnie z tymi, których spotyka po raz pierwszy w wymiarze astralnym.

(…)

Na wyższych poziomach wymiaru mentalnego nasze myśli działają z większą siłą, ponieważ mamy pole niemal wyłącznie dla siebie. Nie mamy wielu innych myśli, które musiałyby się zawierać w tym obszarze. Wszyscy ludzie myślący o tym samym do pewnego stopnia porozumiewają się ze sobą. Każda silna myśl pojawiająca się w dowolnym miejscu na świecie może do was napływać, tak więc możecie się znaleźć pod wpływem osoby, która ją wygenerowała. Silna myśl działa stale i jest bardziej prawdopodobne, że będzie działała w połączeniu z tematami, o których rozmyśla stosunkowo niewielu, ponieważ w tych przypadkach wibracje są bardziej wyraziste i mają większą swobodę. Każda nagła myśl albo obraz, który do was dociera, może być po prostu myślokształtem jakiejś osoby żywo zainteresowanej tematem. Ta osoba może znajdować się daleko, choć prawdą jest, że bliskość fizyczna ułatwia przekaz.

(…)

Posiadanie zdolności parapsychicznych nie wymaga wysokiej moralności bardziej niż posiadanie wielkiej siły fizycznej. To prawda, że człowiek wchodzący na ścieżkę świętości odkrywa, iż te zdolności się w nim rozwijają, może jednak je w sobie wykształcić nie będąc świętym. Takie zdolności może zyskać każdy, kto się o to postara; człowiek może zdobyć zdolność jasnowidzenia podobnie jak nauczyć się gry na pianinie, jeśli tylko gotów jest sumiennie ćwiczyć. Dużo lepiej i bezpieczniej dla większości ludzi jest pracować nad kształtowaniem swego charakteru, przystosowaniem się do wejścia na ścieżkę, pozostawiając proces rozwijania się innych zdolności jego własnemu biegowi, co się z pewnością wydarzy. Niektórzy ludzie zbytnio się jednak spieszą, by na to czekać, i wymuszają rozwój tych zdolności. Cóż, jeśli są naprawdę pewni tego, że pragną je zdobyć wyłącznie w celu pomagania innym, i jeśli mają dość mądrości, by z nich właściwie korzystać, może nie będzie w tym żadnej szkody; niełatwo jest jednak zyskać pewność w tej dziedzinie, a najmniejsze odstępstwo od opisanej postawy musi się zakończyć katastrofą.

(…)

Posiadanie zdolności jasnowidzenia jest wielkim przywilejem i wielką korzyścią, a kiedy jest używane właściwie i rozsądnie, może być błogosławieństwem i pomocą dla obdarzonego nią szczęśliwca. Kiedy jednak używane jest niewłaściwie, staje się przeszkodą i przekleństwem. Największym zagrożeniem, jakie rodzi posiadanie daru jasnowidzenia, jest pycha, ignorancja i nieczystość, jeżeli jednak człowiek się ich wystrzega, służy on wyłącznie dobru.

(…)

Pycha jest najpierwszym zagrożeniem. Jasnowidzenie, które choć jest dziedzictwem całej ludzkości, często przejawia się tylko w pojedynczych przypadkach i sprawia, że pogrążony w ignorancji widzący (albo częściej widząca) czuje się wyniesiony nad innych, wybrany przez Wszechmocnego dla dokonania jakiegoś wielkiego czynu wagi światowej, obdarzony nieomylnością, prowadzony przez aniołów, by założyć jakąś nową religię itd. Powinniśmy pamiętać, że po drugiej stronie zasłony czyhają szelmowskie i psotne byty, wywołujące najróżniejsze iluzje, gotowe ucieleśnić każdą podobną myśl przybierając postać archanioła albo przewodnika duchowego. Na nieszczęście niezwykle łatwo jest wmówić przeciętnemu człowiekowi, że naprawdę jest kimś niezwykłym i wyjątkowym, że zasługuje na to, by przyjąć objawienie nawet wtedy, jeśli jego bliscy na skutek zaślepienia albo uprzedzeń jeszcze nie potrafią tego dostrzec.

(…)

Innym zagrożeniem, być może największym ze wszystkich, bo jest ono matką wszystkich pozostałych, jest ignorancja. Jeśli jasnowidzący wie cokolwiek w tym zakresie, jeśli choć trochę rozumie warunki panujące w innych wymiarach, do których przenika wzrokiem, nie może oczywiście zakładać, iż jest jedyną osobą dostępującą tego zaszczytu, ani posiadać absolutnego przekonania o własnej nieomylności. Jeżeli jednak, jak to się często zdarza, nie ma pojęcia o historii, warunkach ani czymkolwiek innym, popełni wiele błędów w interpretacji tego, co widzi, i łatwo padnie ofiarą rozmaitych knujących i zwodniczych bytów z wymiaru astralnego. Nie posiada kryteriów, za pomocą których mógłby właściwie ocenić to, co widzi albo myśli, że widzi, nie może przetestować swoich wizji czy przekazów, dlatego nie ma poczucia właściwych proporcji ani stanu rzeczy. Łatwo więc może potraktować jakąś zaczerpniętą z podręcznika maksymę jako przesłanie Boskiej mądrości, uznać największy banał za anielski przekaz. Ponieważ brakuje mu wiedzy naukowej, często nie rozumie tego, co posiadane zdolności pozwalają mu zobaczyć, i ze śmiertelną powagą wygłasza największe absurdy.

(…)

Trzecim zagrożeniem jest nieczystość. Ten, którego myśli i życie są czyste, a intencje nieskażone egoizmem, jest chroniony przed wpływem złośliwych bytów z innych wymiarów. Nie ma w nim nic, czego mogłyby się uchwycić; nie mogą go wykorzystać. Z drugiej strony, wszystkie dobre wpływy otaczają takiego człowieka i używają go jako kanału dla swoich działań, wznosząc tym samym barierę chroniącą go przed wszystkim, co podłe, niskie i złe. Ten zaś, kto ma nieczyste intencje, którego życie jest nieczyste, nieuchronnie przyciąga do siebie wszystko, co najgorsze w niewidzialnym świecie, który tak blisko nas otacza. Reaguje tylko na to, podczas gdy siły dobra nie mają do niego dostępu.

Jednak jasnowidzący, który pamięta o tych wszystkich zagrożeniach i stara się ich unikać, który zadaje sobie trud poznania historii i praw rządzących swoją zdolnością, którego serce jest pokorne, a intencje czyste – taki człowiek może z pewnością wiele się nauczyć od tych sił, które posiada, mogą się one okazać mu wielce pomocne w pracy, którą przyjdzie mu wykonywać.

ISBN 13: 978-83-66388-72-7
EAN: 9788366388727

 

Informacje dodatkowe

Waga 300 g
Wymiary 14,5 × 20,5 cm
Autor

C. W. Leadbeater

Książka

okładka miękka

Objętość

170 stron